Rozdział 5

5.5K 326 22
                                    

Marinette stała na szczycie wieży i wpatrywała się zszokowana w Czarnego Kota. Słowa, które wyszły z jego ust były dla niej tak zadziwiające, ponieważ do teraz myślała, że chłopak widzi tylko Biedronkę. Otworzyła usta w szoku i wydała z siebie długi przeciągły jęk oraz cofnęła się, póki nie natrafiła na czarną, zimną belkę. Odwróciła wzrok, aby spojrzeć na panoramę Paryża, która uspokoiła ją, chociaż nie na długo, ponieważ poczuła czyjąś dłoń na swoim policzku. Zmusiła ona ją do spojrzenia prosto w zielone oczy chłopaka. Widziała w nich tyle czułości i miłości, że zaparło jej wdech w piersi. Jej policzki nabrały szkarłatnego koloru.

- A co z Biedronką? - Spytała cicho z wyczuwalną niepewnością w głosie. Druga jego dłoń złapała ją w talii i przyciągnęła do siebie. Dziewczynie załopotało serce i położyła swoje ręce na jego klatce piersiowej, aby lekko się odsunąć.

- Należę cały do ciebie. - Powiedział i oparł swoje czoło o jej, a dziewczyna zaniemówiła. Nie kłamał. Nadal kochał jej alter ego, ale w jego sercu zagościła Marinette, a skoro były tak naprawdę tą samą osobą nie widział problemu. Nie wiedziała co odpowiedzieć, co uszczęśliwiłoby chłopaka, a jej nie postawiło w niewygodnej pozycji. W końcu czuła coś do niego, ale niedawno zrezygnowała z Adriena. Chciała dać sobie jeszcze chwilę.

- Ja...- Usłyszała wybuch,a zaraz potem trzask pękającego metalu. Belka pod nią się załamała, a ona tracąc grunt pod nogami, zdążyła jedynie krzyknąć. Chciała go złapać za dłoń, którą wyciągnął w jej stronę, ale zdążył jedynie musnąć koniuszki palców. Widział jak wyślizguje mu się z rąk. Widział jak zaczyna spadać z samego szczytu wieży Eiffela. A mężczyzna stał z wyciągniętymi rękoma i nie mógł nic zrobić. Wpatrywał się w pustą przestrzeń przed sobą, gdzie jeszcze przed chwilą stała Marinette, a po chwili się rozbudził z dziwnego letargu i podbiegł do krawędzi. Myślał, że zobaczy jedynie krwawą plamę na dole i jej ciało wygięte w nie przyjemnej pozycji. Ale nie, wisiała na wystającej belce i ciągle podkurczała nogi, próbując się na nią wdrapać. Odetchnął z ulgą, ale nie na długo. Wiedział, że długo się nie utrzyma. Już belka powoli ześlizgiwała się jej z rąk. Zaczął do niej schodzić, zastanawiając się czemu nie zmieniła się w Biedronkę. Szybko to zrozumiał, gdy zobaczył ile ludzi było na około. Nie może się zdradzić przed innymi. Cicho westchnął i schodził dalej. Kiedy w końcu był blisko, objął ja jedną ręką w talii, a druga wydłużył swój kij i z jego pomocą doszedł na dół. Puścił ja dopiero po upewnieniu się, że nic sobie nie zrobiła, ale oprócz paru siniaków i nadwyrężonej ręki nic jej nie było. Złapał jej twarz w dłonie i spojrzał w oczy.

- Masz wracać do domu. Nie oglądać się, ani nie zawracać, rozumiesz?- Dziewczyna oszołomiona sytuacją i bliskością chłopaka jedynie kiwnęła głową, po czym została odwrócona oraz popchnięta w stronę bloków mieszkalnych. Ruszyła przed siebie, ale na pewno nie do domu. Zatrzymała się tuż za najbliższym budynkiem i bez świadków zmieniła się w Biedrankę. Po chwili znalazła się tuż obok Czarnego Kota, który, ku jej zdziwieniu był zły, że dziewczyna się pojawiła. Jojo trzymała w dłoni, a oczy miała lekko przymrużone. Była gotowa do ataku albo obrony. Tuż przed nimi stał chłopak, chudy jak patyk i lekko zielonkawej cerze. Oczy miał krwistoczerwone, wpatrujące się w nich z nienawiścią, aż Marinette przeszły ciarki po plecach. Chłopak uniósł rękę i nakierował na dziewczynę, a ta w ostatniej chwili została odepchnięta przez Chata. Oboje uderzyli o twardy chodnik, on od razu się zerwał oraz pomógł jej wstać. Nadal był zły i z tą irytacja spoglądał na superbohaterkę. W głowie miał natłok myśli, podczas, gdy w tym miejscu, gdzie złoczyńca wskazał wybuchł prawdopodobnie jakiś samochód. Zmarszczyła brwi i na myśl jej przyszło, że chłopak może wysadzać tylko przedmioty. Opętany nakierował swój palec na samochód w pobliżu dwójki rodzeństwa. Marinette złapała go za dłoń swoim jojo i pociągnęła w swoją stronę. Ładunek poleciał w stronę wózka sklepowego wypełnionego różnymi śmieciami zebranymi przez jakiegoś żebraka, który wybuchł, a jako że był blisko obojga bohaterów zostali odrzuceni na kilka metrów. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i użyła szczęśliwego trafu, a w jej ręce wpadło dziecięce hula hop. Chciała zacząć narzekać, ale wiedziała, że nie ma na to czasu. Dzisiejszy złoczyńca był wyjątkowo niebezpieczny. Zacisnęła usta i rozejrzała się na około i od razu wpadła na pomysł.

- Kocie, weź go czymś zajmij, abym mogła to zajść od tyłu.- Powiedziała do chłopaka. Od razu się tym zajął, a ona wskoczyła na najbliższy budynek. Gdy była już wystarczająco blisko, a chłopaki wystarczająco sobą zajęci, skoczyła. Uwięziła zielonoskórego w hula hop i odskoczyła. Przyjrzała się mu oraz odebrała rzemyk wiszący na jego szyi. Chłopak zaczął się wierzgać, a dziewczyna przerwała jego własność, z którego wyleciał czarny motyl. Złapała go w swe jojo i odmieniła, po czym cofnęła wszystkie szkody odrzucając hula hop. Spojrzała na Czarnego Kota. który mówił coś do opętanego. Biedronka zobaczyła, że zostało jej zaledwie parę minut. Zacisnęła usta i oddaliła się na swój balkon. Tam przemieniła się z powrotem w Marinette i weszła do domu oraz opadła na łóżku. Tego się nie spodziewała. Najpierw te słowa Kota, potem atak i teraz musiała uciec. Tego było za dużo jak na jej głowę i tak krótki dzień. Schowała twarz w poduszkę, a potem zasnęła, wymęczona wszystkimi emocjami.

W tym czasie u władcy ciem

Mężczyzna złapał mocniej swoją laskę i zacisnął usta wściekły. Była zmęczony ciągłą zabawą z tymi dzieciakami. Cały czas to samo. Skoro zwykłe akumy nie działają. Czas wysłać dla nich coś specjalnego. Przywołał do siebie jednego z motyli i przykrył swoją dłonią. Motyl stał się czerwono-krwisty ze czarnymi znakami na skrzydłach. Wysłał go do Biedronki, a jako, że nie wiedział kim ona jest zostało jedynie czekać na efekty. Uśmiechnął się gorzko, spoglądając na zdjęcie młodej kobiety w swoim medalionie. Przybliżył je do swoich ust i delikatnie ucałował, przymykając oczy.

- Już niedługo kochanie, obiecuje, że do nas wrócisz.- Powiedział szeptem i zamknął zdjęcie. Zdjął z siebie przebranie i wyszedł z zaciemnionego pokoju, ponieważ na efekty trzeba trochę poczekać. Te dzieciaki będą miały przerwę od zwykłych akum, ta specjalna jest zbyt wykańczająca.

Ponownie wracając do Marinette

Dziewczyna obudziła się wcześnie i spojrzała w lustro. Wiedziała, że dziś będzie musiała odpowiedzieć Kotowi i chyba da mu szansę. Skoro i ona coś do niego czuła to po co to komplikować. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i związała swoje włosy w kitki. Odwróciła się i zaczęła szukać książek od francuskiego. Nie zauważyła czerwonego motyla wlatującego do jej pokoju. Nie widziała też jak siada na jej gumkach oraz wnika w nie. Nie poczuła nic. Spakowała się do końca, założyła torbę na ramię i ruszyła prosto do szkoły.

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz