#12

1K 71 16
                                    

Kiedy się obudziłam to zobaczyłam, że Rei patrzy cały czas na mnie.

-Śpij jeszcze. Spałaś tylko pół godziny-powiedział.

-A czemu ty nadal nie śpisz?

-Bo wolę patrzeć jak ty śpisz i w razie czego wolę być obok. Jak się czujesz?

-Średnio. Pieprzona pełnia.

-Jak ty się wyrażasz?

-A jak powinnam? Mam być grzeczną dziewczynką, która nigdy nie przeklina? To jest nierealne. Poza tym kobiety nie przeklinają, my akcentujemy swoją złość.

Odepchnęłam kołdrę, pobiegłam do łazienki i znowu zwymiotowałam. Umyłam zęby i jak miałam zamiar wrócić do pokoju to nagle zrobiło mi się słabo i usiadłam na podłodze opierając się o ścianę. Do łazienki wszedł Rei i usiadł obok mnie.

-Luna powinnaś iść do lekarza.

-Nie rozśmieszaj mnie. Żaden lekarz nie będzie wiedział co mi jest. Nie znają się na wampirach. Zawsze radzę sobie sama. Nawet mama nie wie.

-Dlaczego nic jej nie mówiłaś?

-Po co? I tak nic ją nie interesowało. Miała swoje problemy. Ja jestem jednym z nich. Jestem jej wpadką i to w dodatku wampir. Nawet nie hybryda tylko wampir. Nawet nie wiesz ile razy zapominała aby uzupełnić zapas krwi jak byłam młodsza. Rzadko bywała w domu tłumacząc się pracą. Okłamywała mnie. Pracowała maksymalnie dziewięć godzin a mówiła nawet o trzynastu. Co wtedy robiła? Nie mam pojęcia. Wszystko miała gdzieś.

-Ja nie pozwolę abyś się tak męczyła.

-Przejdzie mi. Może przejdziemy do pokoju zamiast siedzieć na tej zimnej podłodze?

-Ok-wstaliśmy z podłogi i z pomocą Reia znalazłam się w swoim łóżku.-Chcesz coś do picia lub jedzenia?

-Nie.

-Nawet krwi?

-Nawet.

Zadzwonił telefon chłopaka, odebrał i wyszedł z mojego pokoju. Mój jak na zawołanie również zadzwonił, odebrałam nie patrząc kto dzwoni.

-Cześć córciu. Wraz z Mamoru pojechałam na jego spotkanie biznesowe do Włoch. Wrócimy za kilka dni. Mam nadzieję, że dasz sobie radę. Masz przecież Reia. To ja kończę. Kocham cię papa.

Rozłączyła się. Super. Niech sobie zwiedza świat. Rzuciłam telefon byle gdzie i chciałam wstać z łóżka aby pójść po jakieś tabletki przeciwbólowe. Ja się wykończę z tym brzuchem. Wyszłam z pokoju i będąc na schodach usłyszałam jak Rei krzyczy na kogoś. Zeszłam do kuchni po drodze widząc jak Rei rozmawia z jakimś chłopakiem. Nie zwróciłam na nich uwagi. W kuchni zaczęłam swoje poszukiwania tabletek. Przeszukałam kilka szafek, gdy usłyszałam jak drzwi wejściowe zostają zamknięte przez trzaśnięcie. Do kuchni wszedł wkurzony Rei.

-Luna powiedz mi co ty tu robisz.

-Szukam tabletek przeciwbólowych.

-Siądź sobie-blondyn podszedł do jednej szafki i wyjął tabletki, których szukałam. Wziął szklankę i nalał do niej wody. Zanim dał mi tabletkę postawił przede mną kanapkę.-Zjedz to najpierw. Potem będę mógł ci dać te leki-posłusznie zjadłam kanapkę i potem wzięłam tabletkę popijając wodą.-Grzeczna dziewczynka.

-Rei kto to był?-musiałam wiedzieć. Nie dawało mi to spokoju.

-Ale kto?

-Ten chłopak co przyszedł i cię tak wkurzył.

-Nie był sam. Przyszedł z kilkoma łowcami. Wyczuli, że jest tutaj wampir i powiedzieli, że jestem jakimś ułomny skoro jeszcze żyjesz.

-Nie jesteś ułomny. Jesteś wielki skoro pozwoliłeś mi żyć. Obroniłeś mnie. Troszczysz się o mnie. Łowca normalnie nie przejmuje się wampirem tylko go zabija a ty jesteś inny. Jesteś kochany.

-Luna zmieńmy temat. Dzwoniła mama do ciebie?

-Tak. Powiedziała, że pojechała z twoim tatą do Włoch i musiała kończyć. Ja nic nie powiedziałam.

-Chamskie z jej strony. Ja ojcu powiedziałem, że źle się czujesz ale przejdzie ci.

-Obyś się nie pomylił.

-Też bym tego chciał.

-Chodźmy spać. Mimo wszystko chce iść jutro do szkoły.

-Dobrze pani profesor.

-Hahaha czemu pani profesor?

-Nie wiem. Tak jakoś.

Rei podszedł do mnie i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Po chwili znajdowałam się w swoim łóżku. Chłopak położył się obok mnie a ja wtuliłam się w niego i po jakimś czasie zasnęłam.

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz