#40

611 42 3
                                    

Przez kilka kolejnych tygodni nic się nie działo.

Wszystko toczyło się swoim tempem. W szkole mnóstwo sprawdzianów i kartkówek, więc nie miałam zbyt wiele czasu na jakieś wypady, ale i tam udało mi się kilka razy porządnie poćwiczyć. Jestem coraz silniejsza.

Bynajmniej tak mówi Rei. Mam nadzieję, że to prawda.

Właśnie idę ze szkoły mając słuchawki w uszach i słucham Sleeping with Sirens piosenki Sorry (piosenka w mediach). Od niedawna znam ten zespół, a ta piosenka wyjątkowo mi przypadła do gustu. Nie tylko ona, ale tą ciągle mam w myślach. I teraz mój ulubiony moment:

I'm sorry for the things I've done, things I've done
I'm sorry for the man I was
And how I treated you
I'm sorry for the things I've done, things I've done
I'm sorry for the man I was
And how I treated you

Zatracona w muzyce nie zauważyłam jak przede mną stanął mężczyzna i wpadłam na niego. Chciałam przeprosić, ale to co zobaczyłam zioło mnie z tropu.

Przede mną stał mój ojciec.

-Wal się John-powiedziałam.

-Tak się teraz wita swoich ojców po długiej nieobecności?

-Ciebie? A i owszem. Uważałam cię zawsze za kochającego ojca, ale przez jeden sen coś zwątpiłam.

-Przez sen? No błagam wierzysz w to co ci się śni? Nie bądź śmieszna.

-Chrzań się. Nie będziesz mi teraz w życie wchodził po dziesięciu latach od twojej rzekomej śmierci.

-Chciałem cię chronić.

-Jaką ceną? Nieobecności? A teraz może mnie zabijesz mnie bo przemieniłam taką jedną laskę w wampira?

-Nie zabiłbym własnej córki.

-Tylko tak mówisz. Teraz z łaski swojej daj mi przejść i iść do domu.

-Odprowadze cię.

-Podziekuję. Potrafię sama trafić do domu.

Wyminęłam Johna i ruszyłam do domu. Gdy tam dotarłam to poszłam na siłownie i nawet nie zakładając ochraniaczy zaczęłam uderzać w worek. Mam gdzieś to, że właśnie niszczę sobie kostki i mogą być całe poranione od tych uderzeń.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu za moje ręce. Wystraszyłam się.

-Luna co się stało?-zapytał Rei.

-Nic. Puść mnie i daj mi skończyć.
-Co skończyć? Rozwalać worek? Przecież on jeszcze trochę i się popruje od tego bicia. I dlaczego nie masz nawet ochraniaczy?

-Bo tak. Jak się popruje to kupię nowy i zawieszę. Mam to gdzieś. Po prostu mnie teraz puść.

-Luna kurwa mać!

-Ty też się wal i daj mi spokój.

Rei puścił mnie i wyszedł z pomieszczenia, lecz wrócił po chwili.

-Albo założysz te pieprzone ochraniacze-rzucił nimi we mnie-albo ze mną porozmawiasz lub ja będę twoim workiem treningowym. Wybieraj.

Wzięłam ochraniacze. Przy zakładaniu widziałam, że Rei jest na mnie wkurzony.

Chłopak wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Ja przez jakiś czas uderzałam w worek. Totalnie się wykończyłam, ale w ten sposób pozbyłam się złości na ojca.

Poszłam pod prysznic a potem wszystko opowiedziałam Reiowi wcześniej przepraszając go za moje zachowanie.

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz