#39

640 45 6
                                    

John podszedł do mnie wycelowujac pistolet w moją głowę.

-No i co teraz powiesz? Nadal jesteś taka odważna?-zapytał.

-Tak. Ty masz coś nie tak z głową. Jesteś nienornalny bo chcesz zabić własną córkę.

-Ja jestem w 100% normalny. To będzie wypadek. Sam wystrzeli.

-Ty powalony psychopato!-kolejny sztylet został wbity w moje ciało.-Możesz przestać wbijać to gówno w moje ciało?-odwróciłam się i zapytałam mężczyzny, którego widziałam pierwszy raz.

-Nie przestanie wbijać ci sztyletów.

John podszedł jeszcze bliżej, dzięki czemu pistolet dotykał mojej głowy.

-Żegnaj kochanie-nacisnął spust.

Usłyszałam wystrzał nie poczułam bólu lecz otworzyłam oczy.

To był sen. Pieprzony sen.

Obudziłam się we własnym łóżku cała zlana potem. Usiadłam wystraszona. Reia nie było obok mnie. Wyskoczyłam z łóżka i poszłam poszukać chłopaka. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni, ponieważ świeciło się tam światło. Wchodząc do kuchni zobaczyłam Reia, który jest przyparty do ściany i jakiś facet mierzy do niego z pistoletu.
Wystrzelił. Ciało Reia upadło bezwładnie na podłogę a ja pobiegłam do niego. Obok jego głowy pojawiła się kałuża krwi, która cały czas się powiększa.

Po moich policzkach płyną łzy. W śnie został zabity. Tu też został zabity. Ja nie chce żyć bez niego. Jest zbyt ważny dla mnie, aby nie było go w moim życiu.

Nagle uderzyłam się w głowę i otworzyłam oczy.

Okey. To jest dziwne. Sen w śnie. Reia serio nie ma obok. Uszczypnęłam się i mogłam stwierdzić, że to nie jest kolejny sen. Wyszłam z pokoju a Rei wchodził po schodach z uśmiechem. Kiedy mnie zobaczył od razu spochmurniał. Podszedł do mnie i mnie przytulił.

Wróciliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku. Poszedł po chwili po butelkę krwi. Piłam ją podczas opowiadania o snach.

Rei sprawdził czy nie mam jakiś nowych ran na ciele, ale niestety znalazł ich co najmniej dwadzieścia. Wszystkie w miejscach, w których były sztylety.

Rei bardzo się zmartwił, bo mimo że poprzednie rany ze snów siw zagoiły to zostały blizny. Po tych pewnie też będę miała pamiątkę.

-Luna wiesz, że tak nie powinno być?-zapytał.

-Wiem, ale co zrobisz? Ja ci powiem. Nic nie zrobisz. To jest chore, ale najwyraźniej ktoś tak chciał.

-Może jest jakiś sposób.

-Może. Ja tylko nie chce, aby te cholerne sny kiedykolwiek się spełniły.

-Wiem. Będę cię chronić. Będziesz bezpieczna.

-Kosztem siedzenia w domu i nigdzie nie chodzenia? Podziękuję za to, bo ja tak nie chce. Jestem tu od kilku miesięcy a wydarzyło się więcej niż w całym moim życiu. Przyjechałam w maju. Jest październik i połowa drugiego semestru. Nie mogę cały czas siedzieć w domu.

-Luna nie będziesz siedzieć w domu cały czas.

-Za to będę wszędzie chodzić z tobą albo z kimś? Rei błagam cię. Ja nie będę mogła mieć chwili dla siebie ze strachu, że coś może mi się stać.

-Luna okey. Nie będziesz musiała chodzić z kimś. Możesz żyć jak teraz. Tylko wiedz, że musisz naprawdę uważać. Ja nie mógłbym żyć wiedząc, że coś ci się stało. Zapamiętaj to. A teraz idź spać. Masz jeszcze co najmniej dwie godziny snu zanim będzie trzeba wstać do szkoły.

-Dobranoc.

Przytuliłam się do Reia i już po kilku minutach spałam.

WampirzycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz