4. Gdzie jesteś, Niall?

403 41 0
                                    

Przez całą noc próbowałam napisać cokolwiek na temat zadany przez nauczyciela, ale średnio mi to wyszło. Nie wiem czy załapałabym się na dwóję. Lepsze to niż nic. Zrobiłam szybki prysznic i ubrałam się w jeansowe spodnie z wysokim stanem i przetarciami, a do tego dobrałam czarną luźną bluzę, której rękawy podwinęłam do łokci, a przód zahaczyłam o spodnie. Włosy związałam w luźnego koka i zrobiłam pełny makijaż, bo moja twarz nie wyglądała dobrze po czterech godzinach snu. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie, po czym pożegnałam się z tatą i wyszłam z domu. Kiedy znalazłam się w połowie drogi do szkoły poczułam wibrację na pośladku. Wyjęłam urządzenie i przyłożyłam do ucha.

- Cześć, Chelsea. - powiedziałam miłym głosem.

- No hej. - odparła - Zrobiłaś referat na biologię? - zapytała.

- Coś mam, ale nawet nie na trójkę. - podrapałam się po karku.

- Więc chodź do nas. - zmarszczyłam brwi.

- Do was? - zapytałam.

- Wagary? - zaśmiała się - Jesteśmy u Matt'a, więc wbijaj.

- No nie wiem. - zawahałam się.

- Wolisz dostać pałę, czy spędzić miło czas z przyjaciółmi? - zapytała.

- I najlepszym chłopakiem na świecie. - usłyszałam głos bruneta.

- Będę za piętnaście minut. - powiedziałam i rozłączyłam się.

Miałam coś lepszego do roboty? I tak w szkole zostałabym sama, więc nie miałabym z kim siedzieć. Dodatkowo dostałabym jedynkę. Minus tego wszystkiego był taki, że musiałam spędzić połowę dnia w towarzystwie chłopaka, na którego nie miałam ochoty patrzeć i nauczyciel skontaktuje się z moimi rodzicami. Oby zadzwonił do taty. Z nim mam lepszy kontakt.

W końcu znalazłam się na miejscu. Podeszłam do dużych, białych drzwi na których widniało nazwisko Murrey. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś otworzy. Zauważyłam, że ktoś naciska na klamkę, a drewniana powłoka przesunęła się.

- Cześć, księżniczko. - nie zdążyłam nawet zareagować. Poczułam miękkie usta na swoich i zostałam wciągnięta do środka. Odsunęłam się od chłopaka, czując jak jego dłoń wędruje w stronę mojego tyłka.

- Ciebie też miło widzieć. - powiedziałam z ironią.

Brunet splótł nasze dłonie i zaprowadził nas do swojego pokoju. Zdziwiłam się obecnością dwóch chłopaków w towarzystwie Susan i Chelsea. Jeden był brunetem o ciemnej karnacji, a drugi szatynem trochę jaśniejszym od poprzedniego.
Przywitałam się z dziewczynami całusem w policzek i podeszłam do wcześniej wspomnianych mężczyzn.

- Renesmee. - wystawiłam dłoń w stronę bruneta.

- Jake. - posłał mi lekki uśmiech, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.

- Renesmee. - powtórzyłam podając dłoń szatynowi.

- Spencer. - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.

- Um... Rene. - usłyszałam za sobą głos Matt'a - Możemy pójść na chwilę do kuchni? - zapytał, na co zmarszczyłam brwi.

- Okej? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam. Opuściliśmy pokój i zeszliśmy po schodach na dół. - Więc o co chodzi? - podniosłam jedną brew.

- Dlaczego tak na nich patrzysz? - zapytał i stanął na wprost mnie.

- Jak? - zapytałam.

- Tak, jak powinnaś patrzeć na mnie. - zaśmiałam się.

- Słucham?

- Ostatnio odsuwasz się ode mnie. - podszedł bliżej - Odpychasz mnie od siebie. - schował kosmyk moich włosów za ucho, a momentalnie zrobiło mi się jakoś gorąco.

- Wydaje ci sie. - wydusiłam z siebie.

- Mam nadzieję. - uśmiechnął się i położył dłonie po obu stronach mojej twarzy. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. - Bardzo cię kocham. - powiedział nie odrywając wzroku.

- Ja ciebie też. - nie wiem, czy powiedziała to pod wpływem emocji, ale Matt nie jest aż taki zły, jak myślałam. Po chwili brunet złożył krótki pocałunek na moim czole i przyciągnął mnie do siebie. Chyba pierwszy raz czułam się tak dobrze w jego towarzystwie.

^^^

- Muszę wracać. - powiedziałam, widząc nieodebrane połączenie od taty.

- W takim razie do jutra? - zapytał łapiąc moją dłoń.

- Do jutra. - pocałowałam jego malinowe usta i pożegnałam się z wszystkimi.

Po dzisiejszym spotkaniu zmieniłam nastawienie do Matt'a. Umówiliśmy się nawet na jutro, zaprosił mnie do swojego domu. Z uśmiechem wróciłam do domu, zapominając o tym, że za chwilę czekają mnie problemy. Po kilku minutach znalazłam się pod posiadłością. Weszłam do środka i zdjęłam buty.

- Renesmee. - powiedział mój tata.

- Tak? - zapytałam.

- Możesz wytłumaczyć mi dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole? - założył ręce na piersi.

- Ugh... - westchnęłam - Nie zrobiłam referatu i bałam się, że zniszczę sobie tym ocenę końcową. - podrapałam się po głowie, robiąc przy tym dziwną minę.

- Masz szczęście, że nie ma mamy. - zaśmiał się.

- Kocham cię. - pocałowałam go w policzek.

- Chodź na obiad. - pokierował nas w stronę jadalni, gdzie czekał nakryty stół.

^^^

Próbowałam napisać cokolwiek, ale nie potrafiłam. Czułam jakąś dziwną blokadę, której nie mogłam powstrzymać. Założyłam trampki i udałam się w bardzo dobrze znane mi miejsce, mając nadzieję, że kogoś tam spotkam. Standardowo wyjęłam z paczki papierosa i odpaliłam zapalniczką.

Wpatrywałam się w jeden punkt gdzieś przed sobą, myślami krążąc wokół bruneta. Chciałabym wszystko opowiedzieć blondynowi, przy którym czułam się swobodnie. Czułam, że mogę mu ufać. W końcu zapadł zmrok, więc musiałam wrócić do domu.

Od razu weszłam pod prysznic i ubrałam się w pidżamę. Położyłam się na łóżku i ułożyłam na udach laptopa. Pierwsze co zrobiłam to weszłam na facebooka, żeby sprawdzić, czy Niall jest dostępny. Niestety nie zobaczyłam zielonej kropki obok jego imienia. Odłożyłam urządzenie na bok, słysząc dźwięk smsa.

Matt:
Dobrej nocy, kochanie xx

Ale nawet to nie pomogło. Przez cały czas bałam się o niego. Gdzie jesteś, Niall? Co z tobą?

Łał, więc to już czwarty rozdział!
Mam nadzieję, że was to nie nudzi ;)
Później postaram się dodawać częściej rozdziały, bo teraz nie mam do tego warunków ;/
Do następnego!❤
Kaateupp.

Friend is secret. ||Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz