Początek końca

322 26 11
                                    

Miło Cię tu widzieć Ludziu x3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~Jola~
Siedzieliśmy w ciszy. Nie mieliśmy bladego pojęcia co dalej robić.
Nagle usłyszeliśmy wybuch. A potem drugi.
- Co tam się dzieje?- spytał John
I znów wybuch.
Schron zaczął się trochę trząść.
- Musimy uciekać! - zarządził Dipper
Złapał mnie za ręke, John złapał Mabel i wybiegiśmy z schronu.
Nie mogliśmy uwierzyć. Nad nami było widać niebo... Całe Mystery Shack zostało zniszczone. Nad nami latał jakiś demon.
- To Was szukam! - powiedział
Kojarzyłam go skąś. 
Zaczął lecieć do nas.
Złapałam wszystkich za ręce.
No dalej, teleportujmy się!
Demon był coraz bliżej.
No dalej!
Już prawie nas miał.
Ale udało się.
Znaleźliśmy się w lesie.
- Jedno zasadnicze pytanie: KTO TO BYŁ?! - spytała Mabel
- Nie mam pojęcia. - powiedział Dipper - Na razie trzeba znaleźć jakieś schronienie.
- Dipper ma rację. Patrzcie, śnieg coraz szybciej pada. - powiedziałam
- Tylko gdzie się schować? - jęknął John
Rozejrzałam się. Las był już cały biały. Było strasznie zimno.
- Ej, a może w moim domu? - spytał John
Spojrzałam na Dippera.
- To dobry pomysł. - powiedział
Chwyciliśmy się za ręce.
I znów teleportacja...
Dom Johna był w jedynym kawałku. Zresztą reszta domów też była cała...
Przyłożyłam dłonie do podłogi. Pole ochronne. Jest trochę słabsze niż zwykle, ale to dlatego, że jestem zmęczona.
- Pozwól, że pomogę. - powiedział Dipper przykładając dłonie do podłogi
Pole ochronne stało się silniejsze. I na dodatek zrobiło się ciepło w domu.
- Jak przyjemnie! - powiedziała Mabel
Usiadła z Johnem na kanapie.
- To jaki plan? - spytałam
Usiadłam na fotel.
- Trzeba jak najszybciej zniszczyć Billa. - powiedział John
- P-popatrzcie co się dzieje na zewnątrz. - powiedział Dipper
Pobiegliśmy do okna. Śnieg padał tak gęsto, że nic nie było widać. Do tego wiał silny wiatr.
- To jest straszne. - powiedziała Mabel
- Musimy mieć cieplejsze ubrania. - powiedział Dipper i pstryknął palcami.
Każdy z nas miał kurtkę, szalik, ciepłe buty i czapkę.
- Jak cieplutko! - powiedziałam
Wyszliśmy na dwór. Śnieg nam sypał w oczy. Wyczarowałam wszystkim specjalne gogle
- Dzięki. - powiedział John, Mabel i Dipper
Szliśmy przed siebie. Wiatr wiał nam w twarze.
- I pomyśleć, że to środek lata! - powiedziała Mabel
Nagle usłyszeliśmy głos Billa:
- To dopiero początek! Taki malutki opad śniegu na rozgrzewkę. - śmiał się - Już niedługo zacznie się cyrk!
- Zaczynam się bać tego psychola. - powiedział John
Zawróciliśmy. Udało nam się wrócić do domu Johna. Jednak szliśmy chyba z pół godziny...
Zrobiliśmy sobie ciepłą czekoladę.
- To co teraz? - spytał Dipper
- Słyszałeś co powiedział Bill. - powiedziałam - To dopiero początek końca świata.
Mabel cicho westchnęła.
- Mam nadzieję, że uda nam się go pokonać. - powiedziała
John ją przytulił.
- Na pewno... - pocieszał ją
Dipper się zamyślił.
- A co gdyby... - zaczął Dipp
- Gdyby co? - spytałam
- Gdyby pokonać go mocami? - spytał
- A nie był taki plan od początku? - spytała Mabel
- No ale chodzi mi o to, że za pomocą magii można zmienić pogodę... - powiedział Dipper
- Może się uda... - powiedziałam
Zapłonęły mi dłonie.
Myślę o ładnej pogodzie. Hm... Nie wiem czy to wyjdzie... Słońce... Lato...
John wyjrzał przez okno.
- Zaczyna działać! - ucieszył się
Dipper dołączył do mnie.
No dalej... Ciepło, lato, gorąco...
- Nie wierzę! - powiedziała Mabel
Wyjrzeliśmy przez okno. Na niebie było tylko słońce. Ucieszyliśmy się.
Jednak nasza radość nie trwała zbyt długo.
Zaczął padać deszcz. Padało. Nie, to lało. I do tego silny wiatr.
- Nie popsujecie mi zabawy! - głos Billa było słychać wszędzie
Wkurzyłam się.
- Co on sobie wyobraża? Że jesteśmy jego więźniami? - chodziłam w tą i z powrotem
- Jola... Dywan. - powiedział Dipper wskazując na dywan
Zaczął się palić.
Szybko wyczarowałam wodę. Uf... Tylko pożaru mi tu brakowało.
- Jak ty to zrobiłaś? - spytała Mabel
- Nie wiem. - byłam również zdziwiona jak ona
- To się stało z powodu złych emocji. - powiedział Dipper - Ford mi o tym opowiadał.
Spojrzałam na siebie w lustrze.
Czego jeszcze o sobie nie wiem?
- Ej, też to czujecie? - spytał John
Ziemia się trzęsła. Jeszcze trzęsienia ziemi nam do szczęścia brakuje!
Nagle dom wybuchł.
Jak?
Normalnie. Był wielki wybuch. Odrzuciło nas w różne strony.
Walnęłam głową o coś metalowego. Jakieś drzwi.
Masowałam sobie głowę. Nagle poczułam coś lepkiego.
Spojrzałam na dłoń. Krem. Ech... Musiałam mocno uderzyć w głowę. Robiło mi się ciemno przed oczami. Ostatnie co pamiętam, to że gdzieś w oddali wołał mnie Dipper...

~Dipper~
Mimo złamanej ręki szukałem Joli. Mabel i Johna nigdzie nie mogłem znaleźć. Wołałem Jolę. Nie odpowiadała.
Zrobiła się straszna mgła. Nagle obok drzwi znalazłem Jolę. Była nieprzytomna.
Obiecuję, że zabije tego psychola Billa.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem z dala od pozostałości domu. Sprawdziłem puls. Żyje. Uf...
Tylko gdzie moja siostra? I John? Co się z nimi stało?
Opatrzyłem Joli głowę. Miała poważną ranę. Musiała nieźle uderzyć się w głowę.
Rozejrzałem się. Nikogo tu nie było. Byłem tylko ja, moja nieprzytomna dziewczyna i deszcz, który padał bez przerwy.
Popatrzyłem na Jolę. Była blada. Jej usta układały się smutek.
Muszę jej bronić, bo została mi tylko ona.
Nagle wiatr przywiał karteczkę.
Przeczytałem ją:
Mało Was, mało was do pokonania mnie...*
Westchnąłem.
Miał rację.

~~~~~~~~~~~~~~
No elo!
I jak? Może być?
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zgromadzonych 😂✌😜

* Na podstawie piosenki przedszkolnej: Mało nas, mało nas do pieczenia chleba...

😂

GravityFalls // Prawda bywa okrutna ✔ [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz