Rozdział 1: Mecz o wszystko

5.5K 277 19
                                    


Druga połowa dobiegała końca, a liceum Arkadia wciąż remisowało dwa do dwóch z drużyną Mountains'. Clarke czuła wyraźnie cały stres związany z meczem. Jeśli w ciągu najbliższych minut nie wyjdą na prowadzenie, będą mogły pożegnać się z dalszą rozgrywką. Z niepokojem spoglądała na swoje koleżanki, które starały się zatrzymać jedną z przeciwniczek. W końcu jednak Fox zastosowała jeden ze swoich precyzyjnych wślizgów, pozwalając Octavii na przejęcie piłki. Griffin od razu zapomniała o zmęczeniu, rzucając się do biegu wzdłuż linii bocznej boiska.
- O! - krzyknęła do znajdującej się za nią Blake, która od razu odgadła zamiary pani kapitan.
Brunetka posłała jej jedną ze swoich silnych piłek, a Clarke podskoczyła, by przyjąć ją na klatkę piersiową. Teraz musiała jedynie wyminąć jedną z przeciwniczek i ruszyć przed siebie. Widziała jak Raven ustawia się przy linii obrony, czekając na dośrodkowanie. Blondynka podała jej piłkę, a Reyes nie miała większych problemów z minięciem dwóch obrończyń. Znajdowała się już w polu karnym i przymierzała się do strzału, kiedy członkini wrogiej drużyny natarła na nią i na pewno nie miała w planach uderzenia w piłkę.
Griffin ze zgrozą obserwowała jak Latynoska upada na murawę. Nie miała szans po tym jak dosłownie została skoszona ze wślizgu. Po boisku potoczył się krzyk, którego brunetka nie mogła powstrzymać i automatycznie chwyciła się za nogę, która z pewnością ucierpiała w tym starciu. Clarke sądziła, że gdyby stała bliżej pewnie nawet usłyszałaby chrzęst kości w którymś ze stawów Raven. Wolała jednak nie myśleć o tym jak poważna może być to kontuzja, co było naprawdę trudne zważywszy na to, że dziewczyna nie była w stanie zejść z pola o własnych siłach i musiały interweniować służby medyczne.
- ¡Hija de puta! ¡Te voy a matar!
Reyes została zniesiona z boiska przy akompaniamencie hiszpańskich przekleństw i gróźb, które miotała w stronę swojej przeciwniczki. Po pierwszej i najmocniejszej fali bólu jak widać przyszła pora na wybuch wściekłości, a poziom adrenaliny we krwi nieco zmniejszył cierpienia młodej zawodniczki.
Oczywiście nikogo nie zdziwiła czerwona kartka dla sprawczyni faulu, ani fakt, że sędzia podyktował rzut karny. W takich okolicznościach decyzja arbitra nie ulegała wątpliwościom. Teraz musiały wygrać, by ofiara Raven nie poszła na marne.
- Nie spierdol tego, Griffin – Clarke usłyszała w swoim uchu głos Octavii, która położyła dłoń na jej ramieniu.
Blondynka skinęła głową i odetchnęła głęboko. Musiała jak dobry kapitan wziąć na siebie odpowiedzialność za los całej drużyny. Wszystko zależało tylko od jej jednego strzału. Czuła na karku zimny pot, w nozdrzach zapach trawy i gleby, a w uszach dźwięczały jej okrzyki kibiców. Powoli ułożyła piłkę w wyznaczonym miejscu na murawie, próbując się uspokoić. Starała się przez wrzawę stadionu usłyszeć bicie własnego serca i doprowadzić tempo jego uderzeń do normy. Kolejne sekundy obejmowały już tylko krótki rozbieg i wymach nogi, która posłała piłkę dokładnie w lewy górny róg bramki. Tak jak zaplanowała to sobie Griffin.
Trybuny wybuchnęły niepowstrzymaną kaskadą okrzyków, gdy kibice poderwali się z miejsc. Zresztą atmosfera przemożnego szczęścia udzieliła się także piłkarkom, które skakały, obejmując się w talii lub tarzały w trawie. Radość Arkadyjczyków z awansu do dalszych rozgrywek była ogromna.
- To za Raven, suki! - wrzasnęła jeszcze Octavia w kierunku przeciwniczek, odnosząc się do strzelonego w ostatniej chwili karnego.
Oczywiście w następnym momencie Blake musiała być oddzielona od członkiń drużyny przeciwnej, które były gotowe do bójki z jak zawsze wojowniczą O. Clarke również podzielała entuzjazm swoich koleżanek, ale wciąż martwiła się o Reyes i oto jakie będą skutki jej kontuzji.

Raven towarzyszyły mieszane uczucia. Jasne, że się cieszyła z tego, że przedostały się przez tę fazę eliminacji. Gdyby przegrały ostatni mecz zaprzepaściłyby wszystko na co pracowały tak długo. Jednak unieruchomiona dolna kończyna skutecznie niwelowała radość ze wspólnego sukcesu.
- Hej. Jak się czujesz Rae? - spytała Octavia, siadając na brzegu jej łóżka.
Reyes uśmiechnęła się słabo. Minął dopiero jeden dzień od pamiętnego meczu, a jej pokój już był cały zastawiony bukietami kwiatów i wszelkiego rodzaju sztandarami z różnymi napisami: w większości w języku hiszpańskim takimi jak „¡Mejórate pronto!", „Reina Ravena"czy też jej ulubionym „Rey es Raven", które kolejno można było przetłumaczyć jako „Zdrowiej szybko!", „Królowa Ravena"oraz „Królem jest Raven".
- Całkiem dobrze –odpowiedziała, spoglądając na Blake, która objęła ją ramieniem. - Tylko wkurwia mnie, że mogę teraz grać w piłkę nożną jedynie na padzie.
Griffin uśmiechnęła się lekko. Teraz, kiedy Reyes miała nogę w gipsie jej biedny XBOX musiał przeżywać drugą młodość, a pudełka z grami przestały zbierać tyle kurzu. Zwłaszcza te z serii Fifa.
- Mam coś dla ciebie. Trzymaj – Clarke wyciągnęła w kierunku Latynoski czerwone zawiniątko.
Raven spojrzała ze smutkiem na swoją piłkarską koszulkę. Uwielbiała ją. Wyglądała tak profesjonalnie i dumnie z nazwiskiem REYES wypisanym nad numerem 10, zarezerwowanym zwyczajowo dla najlepszych graczy w drużynie. Zacisnęła mocno palce na materiale, czując jak łzy napływają jej do oczu, a Blake przytula ją do siebie.
- Będziesz w niej wyglądać dużo lepiej niż w tej swojej piżamce-antygwałtce – szepnęła jej O na ucho.
-Czemu "antygwałtce"? - spytała Latynoska, starając się opanować emocje, które wywołał w niej widok koszulki.
- Bo wyglądasz w niej tak ponętnie, że nawet zdesperowany gwałcicie lby cię nie tknął – odpowiedziała jej żartobliwie Octavia.
-Dzięki wielkie, Blake – niemal zaśmiała się Raven, a brunetka pocałowała ją w policzek. Czasami naprawdę się cieszyła, że miała przy sobie te cudowne dziewczyny, które zawsze potrafiły ją podnieść na duchu.

- Będziemy się zbierać. Lepiej szybko zdrowiej, Rav. Chcemy cię z powrotem na boisku – rzuciła swobodnie Griffin, dając O znać, że powinny lepiej zostawić poszkodowaną samą.
Latynoska jednak słysząc ostatnią uwagę,zagryzła nerwowo dolną wargę i przyjrzała się uważnie blondynce. Iskierki nadziei w jej błękitnych oczach, wskazywały na to, że nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji.
- Clarke... nie wrócę na boisko – powiedziała powoli Reyes, a widząc zszokowaną minę pani kapitan dodała. - Kontuzja była zbyt poważna. Skręcenie, zwichnięcie i naderwanie więzadeł stawu skokowego. Jeśli całkowicie by się zerwały czekałaby mnie operacja. Gips zdejmą mi za dwa tygodnie, ale grać nie będę mogła przez co najmniej dwa lata...
Griffin była wstrząśnięta tą wiadomością. Wiedziała, że noga szatynki ucierpiała w wyniku faulu, ale nie zdawała sobie sprawy, że skutki będą tak straszliwe. Najwyżej spodziewała się, że Reyes będzie musiała pauzować, aż do kolejnego meczu, ale żeby miała na stałe opuścić skład?

- To oznacza, że... - zaczęła niepewnie, spoglądając na kontuzjowaną dziewczynę.
- To oznacza, że masz nieco ponad miesiąc, by znaleźć kogoś na moje miejsce – uściśliła Raven, a Clarke poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, gdy usłyszała wypowiedziane na głos swoje najgorsze obawy.

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz