Five

7.9K 486 76
                                    

– I ty się zgodziłaś? – pisnęła Ariana po tym, jak jej opowiedziałam co działo się dwa dni temu po szkole.

– Myślisz, żebym to zrobiła? – zapytałam z ironią. – Nigdy w życiu, ale ten mężczyzna jest po prostu frustrujący. – westchnęłam wstając ze swojego łóżka, by podejść do okna za którym powoli się robiło ciemno. – Nie można mu odmówić, ponieważ i tak będzie jak on chce. – spojrzałam na zmartwioną przyjaciółkę. Nagle jej oczy się zaświeciły, a na jej ustach pojawił się cwany uśmieszek.

– Za to masz przepiękną suknie. – poruszyła brwiami. – Z samego Selfridges! – wykrzyknęła cicho, na co się zaśmiałam.

– Co z tego. – wzruszyłam ramionami. – Jak prześladuję mnie jakiś gburowaty bóg seksu? – prychnęłam.

– Właśnie. – wstała i podeszła do mnie. – Jak nie da się nic zrobić, to po prostu spróbuj nie patrzeć na to wszystko negatywnie. – wzruszyła ramionami. – Masz przy sobie idealnego mężczyznę, którego każda laska rozbiera wzrokiem. – powiedziała, jakby to było coś oczywistego, co rzeczywiście było. Przechodząc obok niego, nie można na niego nie spojrzeć. Nie da się. To jest istny ideał z charakterem diabła. – Wykorzystaj to. – poruszyła brwiami.

– Ariana.. – westchnęłam.

– Wiem, jeszcze tego nie robiłaś, ale może czas najwyższy? – powiedziała. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.

– Zrobię to, gdy będę gotowa. – przewróciłam oczami siadając z powrotem na łóżku i oglądając swoje paznokcie. Rudowłosa westchnęła i usiadła przy mnie.

– Przepraszam, nie powinnam tak mówić.

– Nie powinnaś. – warknęłam, nawet na nią nie patrząc.

– Obejrzymy jakiś film? – zapytała.

– Nie mam ochoty. – odpowiedziałam. Byłam zła na nią. To jest moja sprawa kiedy to zrobię, a ona nie powinna się do tego wtrącać. Wstała i wzięła swoją torebkę.

– To ja już pójdę. – powiedziała. Nie widząc żadnej reakcji z mojej strony, opuściła głowę i wyszła z mojego pokoju.

Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam która godzina. 19:52. Wstałam ze swojego miejsca i zeszłam na dół, gdzie w salonie zastałam swoją rodzicielkę. Rzuciłam się obok niej na kanapę, zakładając nogi na oparcie.

– Co oglądasz?

– Ghost Rider. – mruknęła zapatrzona w ekran a ja wybuchnęłam śmiechem, na co spojrzała na mnie dziwnie.

– Od kiedy ty oglądasz takie filmy?

– Cicho. – machnęła na mnie ręką, na co zachichotałam. Pokręciłam głową i wstałam, kierując się do kuchni. Podeszłam do lodówki i zajrzałam, czy jest coś ciekawego do zjedzenia, lecz znając moje szczęście, nic nie było.

– Mamo! Nie ma nic w lodówce! – krzyknęłam.

– To idź do sklepu. – odkrzyknęła. Westchnęłam zirytowana i założyłam buty, po czym wzięłam pieniądze od mamy i wyszłam z domu. Na dworze zrobiło się już prawie ciemno. Ruszyłam chodnikiem, miejscami oświetlonym przez latarnie. Przyjemne powietrze, które uwielbiałam gdy jest takie, muskało moja ramiona, a włosy lekko falowały przez moją prędkość. Chciałabym aby moje życie było jak ta chwila. Zero zmartwień lub ciągłego strachu, ukrywając się przed chłodnymi, diabelskimi, zielonymi oczami. Pychnęłam na myśl o pomocy, a w zamian dostałam frustrującego człowieka, który nie daje mi spokoju. Parę metrów dalej ujrzałam Beetrot Deli, duży sklep spożywczy. Weszłam do środka, od razu biorąc koszyk do ręki i zaczęłam zakupy.

Po niecałych 30 minutach zamknęłam frontowe drzwi swojego domu, od razu oznajmiając mamie, że wróciłam. Poszłam do kuchni by wypakować jedzenie. Usiadłam przy blacie, jedząc truskawkowy jogurt i czytając pierwszą, lepszą gazetę na temat letniej mody. Pusty, plastikowy kubeczek wyrzuciłam do kosza i skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi do pomieszczenia, gdzie wszędzie panowała ciemność. Zamknęłam je i oświeciłam światło, od razu wydając z siebie cichy pisk szoku i zaskoczenia. Na moim łóżku, prosto siedział Harry, jak gdyby nigdy nic, patrząc na mnie z rozbawieniem.

– Po pierwsze co ty tu robisz? – warknęłam, patrząc na niego morderczym wzrokiem. – Po drugie, więcej razy, tak kurwa nie rób. – powiedziałam, dając nacisk na ostatnie słowa.

– Wyrażaj się. – jego twarz zrobiła się groźniejsza i wstał ze swojego miejsca, idąc w moim kierunku, przez co zaczęłam się cofać do tyłu. – Przyszedłem cię odwiedzić. – stanął przede mną, patrząc mi prosto w oczy. Patrzyłam na niego, próbując coś wypowiedzieć, lecz przez jego bliskość nie mogłam nabrać oddechu. Moje usta uformowane w literkę 'o', co musiało wyglądać komiecznie. Podniósł powoli dłoń, by założyć jeden, samotny kosmyk moich włosów za ucho. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka przez jego dotyk, a on zmarszczył brwi.

– Niepotrzebnie. – szepnęłam. Brunet niespodziewanie walnął pięścią tuż obok mojej głowy, na co zamknęłam przerażona oczy i zacisnęłam zęby. Usłyszałam jego głośny, głeboki, przerywany oddech. Uchyliłam swoje powieki, które ukazały mężczyznę z głową skierowaną w dół. Szczęka zaciśnięta, tak samo jak dłonie w pięści. – Odsuń się. Proszę. – wyszeptałam z drżącymi ustami. Uniósł głowę z podniesionymi brwiami, oglądając moją twarz w skupieniu.

– Boisz się? – zapytał cicho, zachrypniętym głosem. Na jego ustach pojawił się chytry uśmiech. Pokiwałam powoli głową, bojąc się cokolwiek zrobić. – Nie rób tego. – warknął, nagle przybierając czarny odcień oczu, twarz spochmurniała w sekundę.

– Czeg-go? – drżący głos opuścił moje wargi.

– Nie bój się, Jenn. – powiedział i odsunął się jak gdyby nigdy nic. Podszedł do mojej półki ze zdjęciami, biorąc jedno z nich do ręki chwilę się jemu przypatrując, następnie ponownie odwracając się w moją stronę. Patrzył na moją przerażoną, dalej przypartą do ściany osobę. – Do piątku kochanie. – uśmiechnął się lekko i wyszedł. Wypuściłam wstrzymywany oddech ulgi, osuwając się po ścianie na podłogę, chowając głowę w dłoniach.

__

Ahh ten Harry..:DD
Rozdział krótszy niż zazwyczaj. Pojawił się dzisiaj, co nie było w planach, ale tak wyszło :D Następny powinien się pojawić do dwóch dni! Zapraszam serdecznie do czytania i życzę miłego wieczoru!

Do następnego!

Obssesion / H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz