– Mieszkasz tu od urodzenia? – zapytałam.
– W wieku czterech lat się przeprowadziłem tutaj. – odpowiedział. – I pamiętam, że od razu znalazłem najlepszą dziewczynkę z którą byliśmy jak papużki nierozłączki. – zaśmiał się cicho. – Poznałem ją w sklepie z mamą, a potem spotkaliśmy się na placu zabaw i tak to się zaczęło. – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Jego hipnotyzujące, niebieskie jak niebo oczy wpatrywały się we mnie. – Mimo, że byłem taki mały to pamiętam to jak dziś. – obejrzał całą moją twarz, jakby czegoś szukając.
– Najlepsza przyjaźń to ta, co się ją najbardziej pamięta. – wzruszyłam ramionami. Odwrócił wzrok przed siebie, a jego uśmiech zgasł tak szybko jak sie pojawił. Spojrzał na swoje buty i zaczął bawić się swoimi palcami u rąk.
– Przeprowadziła się. – odparł, a moja radość powoli malała. Mimo, że prawie go nie znam to nie rozumiem jak można zostawić tak wspaniałego chłopaka. Oparłam głowę o jego ramię, przymykając oczy. Szczerze, to chwilowo byłam niepewna do tego co robię, jednak gdy jego ramię otuliło moje ciało, od razu poczułam ulgę. Znam Nialla od kilku dni, a czuję, że go polubiłam i może w jakimś stopniu zaufałam. Codzienne rozmawianie i spotykanie się w tym samym miejscu, tylko wzmocniło jakby naszą znajomość. Wiadomo, że od razu nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, tylko znajomymi. Jednak czuję, że mogę mu się zwierzyć, że mnie nie wyśmieję, czy rozpowie to wszystkim. To jest właśnie niesamowite, gdy człowiek pozna drugą osobę i po kilku przebytych rozmowach można stwierdzić, czy mu zaufa czy nie. Czy jest się podobnymi osobami i charakterami czy zupełnie innymi.
– Nie rozumiem tego. – zaczęłam. – Dlaczego te najlepsze osoby, zawsze muszą odchodzić.
– Każdy jest na to skazany. – zaczął po chwili. – Każdy znajdzie taką osobę w życiu, która odejdzie, czasem nawet bezpowrotnie. – spojrzał na mnie, po czym znów powrócił wzrokiem przed siebie. – Nie ma przed tym ucieczki.
To co powiedział ma sens. Nie da się przed tym uciec, po prostu taki jest los każdego człowieka. Dla niektórych wychodzi to na dobre, a dla innych niekoniecznie, jednak tak już jest. Świat jest tak stworzony, że nie można obejść się bez różnych krzywd w życiu.
– Nie jest ci zimno? – zapytał.
– Trochę. – mruknęłam, czując coraz niższą temperaturę.
– Masz. – powiedział, a ja uchyliłam swoje powieki, by na niego spojrzeć jak ściąga swoją kurtkę.
– Nie trzeba, ona już wraca. – usłyszałam ten głos. Rozszerzyłam szeroko oczy i odwróciłam się w stronę, skąd go usłyszałam, co zrobił także zdezorientowany blondyn. Harry Styles przede mną. Tutaj. Co on tu w ogóle robi? I dlaczego wygląda tak pięknie w tym płaszczu? Jego zielone oczy skierowane w moje robiły dziurę z frustracji i złości, która rozchodziła się coraz bardziej. Zamrugałam kilkakrotnie mając nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, jednak moja nadzieja była złudna. Wzrok Stylesa padał raz na mnie, a raz na chłopaka siedzącego obok mnie, który mnie obejmuje. Jak na zawołanie, jego uścisk zniknął z mojej talii, a ja odchrząknęłam wstając.
– Co ty tu robisz? – zapytałam, stając przed brunetem.
– Pożegnaj się. – powiedział ochrypłym i twardym tonem, zerkając na Nialla, który stanął za mną. Uniosłam brew i założyłam ręcę na piersi, jednak jego wzrok spowodował, że odwróciłam się w stronę Horana.
– Przepraszam. – spojrzałam na jego twarz. Czułam się winna.
– Nie szkodzi. – uśmiechnął się leniwie, wkładając, zapewne zimne od powietrza dłonie, do kieszeni. – Spotkamy się jeszcze? – zapytał jakby z nutą nadziei w głosie, a na moich ustach od razu pojawił się szczery uśmiech.
– Do zobaczenia. – powiedziałam i odwróciłam się w stronę Harrego, gdzie na moich ustach gdy tylko go zobaczyłam, nie było ani cieniu uśmiechu. Ominęłam go i włożyłam dłonie do kieszeni kurtki, kierując się w stronę domu.
– Zaczekaj. – poczułam uścisk na ramieniu.
– Co ty tu w ogóle robisz? – zapytałam, stając przed nim.
– Twoja mama mnie zaprosiła. – jego kącik ust uniósł się w górę. Przewróciłam oczami i kontynuowałam powrót. – Kto to był?
– Nie twoja sprawa. – burknęłam, idąc z nim ramię w ramię. Nagle gwałtownie zostałam odwrócona w jego stronę, od razu natrafiając na jego oczy. Odwróciłam wzrok, próbując wyszarpać dłoń z jego uścisku, lecz na marne. – Puść mnie. – syknęłam patrząc prosto w jego oczy.
– Nie zachowuj się tak.
– Jak? – prychnęłam.
– Nie bądź na mnie zła.
– To nie ja nie daje tobie spokoju. – wytknęłam palec w jego stronę, mając go dosyć.
– To nie ja szlajam się z jakimiś typami. – podniósł głos, zbliżając twarz do mojej.
– Nie szlajam się, a poza tym nie mogę? – zaśmiałam się histerycznie. – Jestem wolna, nikt mi nie zabroni. – wzruszyłam ramionami, odchodząc od niego. Niestety dogonił mnie, na co wywróciłam oczami i stanął krok przede mną, łapiąc moje zimne policzki w dłonie.
– Jesteś moja, rozumiesz? – powiedział, po czym przycisnął swoje wargi do moich. Rozszerzyłam szeroko oczy, na jego nagłe poczynania. Czułam, jak moja złość jeszcze bardziej wzrasta niż to możliwe i oderwałam się od niego, odpychając go od siebie.
– Popierdoliło cię? –
podniosłam głos, wybuchając.– Wyrażaj się. – warknął, patrząc na mnie groźnym spojrzeniem, jednak teraz mam to gdzieś. Mimo, że zawsze się kulę pod tym spojrzeniem teraz było dla mnie obojętne.
– Ja twoja? – zaśmiałam się pogardliwie, kręcąc głową z niedowierzaniem. Ja jego? – Chyba w snach. – odparłam.
– Nie będziesz się z nim widywać.
– Nie będziesz mi rozkazywać. – ruszyłam chodnikiem.
– Będę.
– Jesteś nienormalny. – syknęłam. – Nie chcę cię widzieć. – weszłam do domu, nawet nie ściągając butów poszłam do swojego pokoju. Przechodząc obok kuchni zauważyłam zdziwioną mamę, która nic nie powiedziała, jedynie stała zdezorientowana.
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...