Harry pov.
''Nie zabieraj mi rzeczy, które dają mi radość.''
Po raz kolejny powtórzyłem sobie jej słowa, nie mogąc uwierzyć, że to wyszło z jej ust. On daje jej radość? Jakiś zakochany dupek? Pokręciłem głową z niedowierzaniem i skierowałem się do kuchni, by wyciągnąć z lodówki piwo. Wróciłem do salonu i otworzyłem butelkę, po czym tępo wpatrywałem się w sufit, popijając alkohol. Nic nie mogę poradzić, że moje myśli krążyły tylko w jednym miejscu. Koło pięknej brunetki z niebywale ciężkim charakterem. Nienawidzę tego, gdy nie zachowuje się tak, jak ja chcę, ale zarazem to uwielbiam. Raz jest stanowcza, a raz przytłoczona i widzę jak próbuję udawać, że nic ją nie rusza, chociaż nie zawsze jej to wychodzi. Uwielbiam jak ją onieśmielam, czy doprowadzam do momentu, że nie wie jak sie zachować czy odpowiedzieć.
Wstałem z miejsca i postawiłem pustą butelkę na stół, po czym sprawdziłem która godzina. 6.43. Wiedziałem, że jeszcze śpi, więc zdąże zrobić to, co mam w planach. Nie mogę dłużej się nie odzywać. Przebrałem luźne spodenki na jeansy, a zamiast białej koszulki założyłem szarą. Na stopy włożyłem czarne, sportowe buty i wyszedłem z domu kierując się do auta. Wsiadłem za kierownicę, na nos włożyłem czarne okulary i nie przejmując się, przed chwilą wypitym alkoholem wyjechałem z podjazdu.
Na miejscu znalazłem się kilka minut później. Wszedłem do przytulnie wystrojonego lokalu i podszedłem do lady za którym stała niska brunetka.
– Dzień dobry, co podać? – zapytała.
Przejrzałem szklane półki i ponownie na nią spojrzałem.
– Dwie babeczki czekoladowe z orzechami w środku, croissanta i sok pomarańczowy. – powiedziałem wyjmując portfel. Kelnerka pokiwała głową i zapakowała moje zamówienie, po czym zapłaciłem i wróciłem do samochodu z myślą, że na pewno się ucieszy i lubi jak to robię, zresztą na też.
Jenny pov.
Mimo, że dzisiaj jest sobota wstałam chwilę przed dziewiątą. Rozciągnęłam swoje ciało i zeszłam z łóżka zakładając przy okazji swoje miękkie kapcie. Zabrałam bieliznę z szuflady i skierowałam się do łazienki. Ściągnęłam z siebie pidżamę i odkręciłam kurek z wodą, po czym weszłam pod prysznic. Przymknęłam oczy, mocząc swoje gołe ciało w gorącej wodzie. Moje napięte przez ostatni czas ze stresu mięśnie, w końcu się rozluźniają, a ja napawam się tą chwilą jak najdłużej. Chwilą w której nie ma Harrego czy Bena. Bruneta z pięknymi, zielonymi oczami które nie mają nic, prócz chłodu. Mężczyzny, który nie umie pokazać się z tej lepszej strony, ponieważ zawsze musi pokazać, że to on tu góruję nad wszystkim. Po co? Kolej na Bena. Bruneta z piwnymi oczami, które aż rażą swoim radosnym blaskiem. Pozytywny chłopak, który zawsze mi poprawi humor i jest przy mnie. Chociaż nie rozmawialiśmy od tamtej sytuacji. Gdy przypomnę sobie jego spojrzenie, wtedy na boisku, w moich oczach pojawiają się łzy. Nigdy nie chciałam go takiego zobaczyć i to jeszcze przeze mnie. Przez głupią Jenny Brown, która nie umiała sobie poradzić w tej chorej sytuacji. Zostawiłam go tam. Samego i w dodatku skrzywdzonego. Nie pomogłam mu, chociaż mogłam. Mogłam się postawić Harremu i wrócić do mojego przyjaciela. I dlaczego tego nie zrobiłam? Dlaczego?
Otworzyłam oczy i sięgnęłam po szampon do włosów, którym umyłam swoje włosy, a następnie po żel do ciała. Spłukałam całą pianę i wyszłam z zaparowanej kabiny, od razu opatulając się miękkim ręcznikiem. Wysuszyłam swoją skórę i założyłam czystą bieliznę, b. Xxvmdxa włosy rozczesałam. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do szafy z której wyciągnęłam krótkie, szare, dresowe spodenki, biały sweterek i ciepłe, puchowe skarpetki. Dzisiaj nie mam w planach nigdzie wychodzić, więc mam zamiar cały dzień przesiedzieć w łóżku. Wzięłam do ręki laptopa i z powrotem weszłam pod ciepłą kołdrę opierając się plecami o ścianę, a na kolanach wylądował mój laptop. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Po kilkunastu poszukiwaniach padło na mój ulubiony, czyli Szkoła Uczuć.
Mój trans filmowy przerwało pukanie do drzwi. Zastopowałam odtwarzanie i westchnęłam.
– Proszę. – powiedziałam, a po chwili w pokoju pojawiła się moja rodzicielka. Uśmiechnęła się lekko do mnie i usiadła na brzegu łóżka.
– Dla ciebie. – powiedziała i podała mi tą samą kartonową torebkę z logiem kawiarni. – Przystojny ten twój kolega. – dopowiedziała poruszając brwiami. Przewróciłam oczami i odebrałam od niej rzecz. Brunetka wstała i skierowała się do wyjścia. Chciała już wychodzić, ale jej przeszkodziłam.
– O której to przyniósł? – zapytałam.
– Przed ósmą. – odpowiedziała i wyszła, a ja zmarszczyłam brwi. Dlaczego nigdy nie przynosi gdy nie śpię? Wzruszyłam ramionami i powróciłam do wygodnej pozycji, ponownie wciągając się w film i sprawdzając co tym razem znajduję się w środku. Dwie babeczki czekoladowe, croissant i sok pomarańczowy. Widząc to, od razu mój brzuch dał o sobie znać, więc szybko pochłonęłam jedną babeczkę i zabrałam się za drugą. Nagle poczułam nieprzyjemne pieczenie w gardle jak i na ustach, więc wzięłam sok i popiłam przysmak, lecz to nieustąpiło. W pokoju robiło się coraz to z każdą chwilą bardziej duszno. Odkryłam swoje nogi z pod kołdry i kontynuowałam jedzenie, lecz to nic nie pomogło. Odłożyłam końcówkę ciastka do kartoniku i wstałam z łóżka chcąc podejść do okna, ale przed moimi oczami zaczęły pokazywać się mroczki. Złapałam się ściany by nie upaść, a mój oddech zanikał. Z każdą minutą. Z każdą sekundą. Nagle sobie coś uświadomiłam. Resztkami sił podeszłam do torebki i spojrzałam na kupione przez Harrego jedzenie. Orzechy...Ciemność.
___
Dzień dobry!! I jest oto 12 rozdział :) Piszcie w komentarzu, cokolwiek. Jak wam się podoba, czy są jakieś błędy. Każdy będzie mile widziany!
Chciałabym was też zaprosić do nowego fanfiction u kaateupp
pt. "Window || Louis Tomlinson"Mi się bardzo podoba, ponieważ jest to napisane w postaci kilku zdań w każdym rozdziale. Więc jeżeli ktoś lubi takiego typu ff albo jeszcze nikt takiego nie czytał to serdecznie zapraszam na jej profil. 👆👆
Miłego dnia!
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...