Four

9.2K 539 37
                                    

– Jenn Brown, proszę do tablicy. – powiedziała nauczycielka znad swoich okularów. Posłałam jej krótkie spojrzenie, po czym wstałam z ławki i podeszłam na wyznaczone miejsce, biorąc do dłoni kredę, której dotyku nienawidzę i zaczęłam pisać. Po skończonej pracy stanęłam kilka kroków dalej i czekałam aż nauczycielka sprawdzi, czy dobrze zrobiłam. Jak się okazało, bardzo dobrze. Zadowolona ze swojej pracy wróciłam do ławki i skupiłam się na lekcji.

Równo z dzwonkiem wyszłam z klasy, od razu czując w tylnej kieszeni spodni wibracje spowodowane moim telefonem. Wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość.

Nieznany: Wyjdź przed szkołę.

Nieznany numer? Może ktoś sobie ze mnie jaja robi, co może być bardzo prawdopodobne. Tylko kto? Nie przypominam sobie, żebym w ostatnim czasie podawała komuś swój numer telefonu. Westchnęłam i schowałam telefon, po czym skierowałam się do drzwi. Nie wiem kto to może być, ale przecież jestem w miejscu publicznym. Otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Pod drzewami, na ławkach przy drewnianych stolikach, czy na murkach siedzieli uczniowie, żwawo ze sobą rozmawiając. Zaczęłam się rozglądać, kto mógłby mi wysłać tą wiadomość aż w końcu natrafiłam na dobrze znane mi auto. Przyjrzałam się jemu jeszcze bardziej i zauważyłam wychodzącego wysokiego bruneta z burzą loków na głowie. Przeklinając siebie w myślach, że w ogóle poszłam, obróciłam się na pięcie chcąc zniknąć z jego zasięgu wzroku, lecz przerwała mi Ariana nagle jakby wyrastając z ziemi.

– Jenn, w końcu cię znalazłam. – westchnęła. – Wszędzie cię szukałam.

– Ariana, spieszę się. – warknęłam, chcąc się szybko ulotnić, z marnym skutkiem. Złapała mnie szybko za nadgarstek.

– Namęczyłam się tyle, by powiedzieć ci ważną rzecz a ty, że nie masz czasu? – prychnęła, a ja wywróciłam oczami, kątem oka zerkając na zielonookiego, który wpatrywał się we mnie intensywnie. Nonszlancko oparty o swój samochód z rękami założonymi na piersi. Jego długie nogi zostały zakryte ciemnymi, jeansowymi spodniami, na górę założył zwykły, szary t-shirt, a na nogach znajdowały się typowe dla niego, sztyblety. – No gadam do ciebie, słyszysz? – zobaczyłam pstryknięcie palcami przed oczami, którymi od razu wywróciłam i skierowałam wzrok na jej zirytowaną twarz.

– Dobra, co chciałaś mi powiedzieć? – zapytałam szybko, widząc, że brunet chyba zmierza wolnym krokiem w naszym kierunku. – No szybciej. – warknęłam ponaglając ją dłonią. Przewróciła oczami i zaczęła mówić.

– W sobotę planuję zorganizować jakąś domówkę. – poruszyła brwiami. Nie widząc żadnej reakcji z mojej strony postanowiła kontynuować.-Poszłybyśmy na jakieś zakupy, lub coś? – mruknęła.

– Tak, tak. – kiwałam głową energicznie, trzymając ją za ramiona. – Pewnie, potem się zgadamy. – powiedziałam szybko. – Teraz się spieszę. – rudowłosa pokiwała niemrawo głową i odeszła w przeciwnym kierunku, co też postanowiłam zrobić i ja.

– Gdzie się wybierasz? – usłyszałam mrożąco chłodny głos przy moim uchu. Kurwa. Stałam nieruchomo, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Myślałam, że uda mi się uciec, przed jego niebywale twardym, lecz niezwykle pięknym spojrzeniem, ale jak zwykle mam takie szczęście. Postanowiłam udawać, że w ogóle mnie to nie rusza i tak jak on, zgrywać nieznośny charakter. Odwróciłam się z mordującym spojrzeniem, ale gdy przeniosłam wzrok na jego oczy to moje mogły się wydawać jak oczy małego, niewinnego szczeniaka, które chcę zabić swoimi małymi kiełkami ogromnego, niezwyciężonego lwa.

– Co ty tutaj robisz? – zdecydowałam się odezwać, gdy jego przeszywający wzrok robił w moim ciele dziurę.

– Przyjechałem po ciebie. – warknął.

Obssesion / H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz