Seven

6.9K 434 22
                                    

– Co ty robisz? – warknęłam natychmiast go od siebie odrywając. Mimo, że jego usta były tak niebywale miękkie i idealne, nie mogłam. Odsunął się ode mnie robiąc większą przestrzeń między nami, lecz jego ręce spoczywały po obu stronach mojej głowy. Obserwowałam jego każdą zmarszczkę pojawiającą się na twarzy ze frustracji a w oczach coraz bardziej ukazywało się niezadowolenie. Przeczesał swoje włosy dłonią, lekko dysząc przesuwał wzrok z moich ust do oczu.

– Kurwa mać. – jęknął gardłowo i przymyknął swoje zielone oczy otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami. – Wszyscy się na ciebie gapią. – warknął. Westchnęłam, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o ścianę. Byłam zła na niego za to co zrobił, ale nie mogłam przestać myśleć o smaku jego ust. Tylko to miałam w głowie.

– Harry.. – syknęłam, łapiąc się za włosy w celu okazania swojej bezsilności. – To jest wkurzające. – spojrzałam na niego. Oparł swoje czoło o moje i zmrużył oczy. – Proszę cię, przestań taki być. – szepnęłam. Brunet zmarszczył brwi i ponownie się ode mnie odsunął.

– Jaki?

– Zmienny. – warknęłam i mijając go wyszłam z budynku. Nabrałam świeżego, zimnego powietrza do płuc, po czym je wypuściłam. Moje dłonie trzęsły się ze zdenerwowania, gdy wyciągałam paczkę papierosów. Wsadziłam między wargi, wyjmując jednego z kartonowego opakowania i po paru próbach udało mi się odpalić. Błysk żaru wzmacniał się za każdym moim pociągnięciem, tak samo jak wparujący do moich płuc dym. Moje ciało przestało się lekko uspokoiło dzięki trującej nikotynie.

– Co ty kurwa robisz?! – usłyszałam warknięcie przy uchu, a po chwili w mojej dłoni nie było już papierosa. Brunet wyrwał mi go i wyrzucił patrząc na mnie morderczym wzrokiem. – Czemu palisz?

– Bo mnie wkurzyłeś. – wzruszyłam ramionami.

– To nie znaczy, że musisz się truć tym gównem. – syknął, podchodząc bliżej mnie.

– Odwieź mnie do domu. – odparłam. Jego szczęka się zacisnęła, ale pokiwał głową na znak zrozumienia. Ruszył w stronę auta, a ja za nim. Otworzył mi drzwi, po czym obszedł z pewnością siebie samochód i usiadł za kierownicą, odjeżdżając z parkingu. Siedzieliśmy bez słowa, a w powietrzu można było wyczuć napięcie, które wręcz przytłaczało. – Mógłbyś trochę zwolnić. – mruknęłam, widząc jak licznik pokazuję coraz to większą prędkość.

– Mógłbym. – przyśpieszył.

– Więc to zrób. – warknęłam, trzymając kurczowo dłonie na kolanach. Po kilku sekundach wskaźnik ukazywał z sekundy na sekundą mniejszą prędkość. Rozluźniłam się bardziej na siedzeniu i oparłam głowę o szybę, zmęczona dniem. Jego dłoń po chwili odnalazła moje udo, na co przewróciłam oczami, lecz nic nie powiedziałam wiedząc, że nic to nie da. Po kilkunastu minutach auto zatrzymało się kilkanaście metrów od mojego domu. Odpięłam pas i chciałam wyjść, lecz przeszkodził mi jego cichy głos.

– Nie bądź zła. – odwróciłam się do niego powoli. Powiedział to inaczej. Nigdy go takiego nie słyszałam.

– Nie jestem zła Harry. – pokręciłam przecząco głową patrząc na niego. – Ale mam dość tego, jaki jesteś oschły. – dokończyłam i wyszłam z samochodu, pośpiesznie idąc w kierunku budynku. Podeszłam do drzwi i odwróciłam się, ostatni raz widząc odjeżdżające z szybką prędkością auto. Weszłam do środka najciszej jak mogłam, od razu wchodząc na górę do swojego pokoju. Ściągnełam piękne, lecz mordercze buty i odsunęłam je na bok, masując swoje obolałe stopy. Sukienkę zastąpiłam szarymi dresami oraz białą bluzkę, gdzie od razu poczułam się lepiej. Założyłam ciepłe skarpetki i wyszłam na balkon, opierając się o barierkę. Z kieszeni dresów wyciągnęłam paczkę papierosów z której wyjęłam jednego i go odpaliłam, pozwalając swojemu ciału na chwilę przyjemności. Chwilę zapomnienia. Lecz trwało to tylko kilka sekund. Przed moim oczami, od razu pojawił się brunet z chłodnymi, zielonymi oczami, któremu nie można powiedzieć nie. Zaciągnęłam się ponownie dymem, dając mu dostęp do moich płuc, przypominając sobie sytuację z przed godziny, gdzie wkurzony Harry wyrwał mi tą trucizne z ręki. Teraz nie mógł nic zrobić. Nie mógł go wyrzucić, nie mógł nakrzyczeć, nie mógł posłać mi swojego z jednych groźnych spojrzeń, przez które na moich plecach pojawia się gęsia skórka. Wyrzuciłam spalony niedopałek, odpalając następny, czując niedosyt. Śmieszne, że dalej nie poznałam historii Harrego, którą zna każdy. Dlaczego? Sama nie wiem. Spojrzałam na gwiazdy widniejące na prawie czarnym niebie, zadając sobie jedno pytanie. Dlaczego mi się to przytrafiło? Dlaczego władczy, chłodny, zimny Harry Styles doczepił się właśnie do mnie. Do zwykłej Jenny Brown u której codziennością było uczenie się na sprawdzian. Nie wiem jak teraz będzie. Zgasiłam resztki papierosa i weszłam do środka, szczelnie zamykając drzwi balkonu. Rozpuściłam włosy i weszłam pod ciepłą kołdrę, od razu się nią opatulając.

__
Rozdział niestety krótki, postaram się następny napisać dłuższy. Chciałabym go także zadedykować wszystkim czytającym i serdecznie podziękować za to, że jesteście!!

Możecie napisać w komentarzu jak wam się podoba, to by było suuuper! :D

Dziękuję jeszcze raz i życzę miłego wieczorku!

Do następnego!!

Obssesion / H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz