Seventeen

6K 364 28
                                    

-Niall.

Zmarszczyłam brwi, jakby kojarząc to imię. Z wyglądu także mi kogoś przypominał, ale niestety nie mogę sobie przypomnieć. Spojrzałam na jego profil. Smukła, przystojna, ale zarazem urocza twarz chłopaka patrzyła przed siebie. Wyglądał na spokojnego, cichego nastolatka na oko w moim wieku. Odwróciłam wzrok na widok przede mną.

– Masz jakieś marzenia? – zapytał. Nieco zdziwiło mnie to pytanie. Otuliłam się bardziej cienką kurtką czując coraz większy chłód otulający moje ciało, mając nadzieję, że to w jakimś stopniu pomoże. Wróciłam myślami do zadanego mi pytania. Czy mam jakieś marzenia? Mam ich dużo, jak chyba każdy, lecz czy mam jakieś konkretne? Te jedno, jedyne marzenie, które naprawdę chcę?

– Nie mam marzeń. – wzruszyłam ramionami, obserwując jak wydobywana podczas mojego mówienia para z ust, ulatuje. – Mam cele. – poczułam jego wzrok na swojej twarzy. – Ukończyć dobrą szkołę, mieć dobrze płatną pracę i najważniejsze, dojść do tych celów. – dokończyłam.

– Ambitnie. – skomentował, lekko unosząc kąciki ust w górę, co wyglądało niesamowicie uroczo. – Wiesz, że skądś cię kojarze? – przeniósł wzrok na mnie.

– Wątpie. – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Mieszkałam tu do ósmego roku życia. – w odpowiedzi wykonał mój poprzedni ruch, czyli wzruszenie ramionami. Wstałam z miejsca, otrzepując swoje spodnie. – Będę już szła. – spojrzałam na jego twarz, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam w jego stronę rękę. – Miło było cię poznać.

– Odprowadzę cię, jest już późno. – odrzekł wstając.

– Nie trzeba, mam blisko. – odpowiedziałam. – A więc? – potrząsnęłam lekko dłonią.

– Mi ciebie również. – uśmiechnął się szeroko chwytając ją. Posłałam mu ostatni uśmiech i odwróciłam się w przeciwnym kierunku co on. – Do zobaczenia? – usłyszałam jeszcze jego miły dla uszu głos. Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, widząc go stojącego kilka metrów przede mną z rękami włożonymi w kieszenie. Jego intensywny niebieski kolor oczu przebijał się przez moje brązowe, uporczywie na mnie patrząc. Odwróciłam się plecami do niego i przeszłam parę kroków, po czym powiedziałam.

– Do zobaczenia.

*

Obudziłam się przez czyjeś usta na mojej twarzy, które zaraz natrafiły na wargi. Mruknęłam cicho, od razu rozpoznając do kogo należą i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie, łapiąc za kark. Z początku niewinny i zwykły pocałunek zmienił się na bardziej stanowczy i pożądany. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały, pragnąc coraz więcej. Otuliłam jego biodro nogami, czując jak jego wypukłość się o mnie ociera. Włożyłam palce w jego loki, próbując dominować, jednak na marne. Jego dłonie badały moje ciało, wędrując po nim całym. Nagle oderwał się ode mnie, przez co jęknęłam z braku jego ust na swoich i spojrzałam w miękkie, zielone tęczówki, które wpatrywały się we mnie.

– Dzień dobry. – zachrypnięty głos przebił się przez ciszę, a zimny powiew z jego ust dotknął mojej skóry.

– Dzień dobry. – odpowiedziałam uśmiechając się i patrząc na jego anielską twarz. Uniósł dłoń do moich ust i przejechał po nim opuszkiem palców, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

– Jesteś piękna. – mruknął, a moje policzka oblała czerwień spowodowana przez mężczyznę nade mną. Wzięłam jego twarz w dłonie i przekręciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Zaśmiałam sie cicho i przybliżyłam nasze twarze, muskając jego delikatne usta. Chciałam się odsunąć, lecz mnie złapał i ponownie przyciągnął nasze wargi do siebie. Języki znowu toczyły walkę o dominację, którą ciągle wygrywał on, podczas gdy jego dłonie wylądowały na moich pośladkach. Ścisnął je, powodując jęk między pocałunkiem. Chytry i cwany uśmieszek wpłynął na jego twarz, a ja żeby mu go zedrzeć, specjalnie otarłam się o jego wypukłość. Chrapliwe, ciche westchnienie opuściło jego usta, powodując u mnie powód do dumy. Jego dłonie bardziej ścisnęły moje pośladki, a ja jeszcze raz otarłam się o jego męskość, tym razem niechcący.

– Kocham cię Jenn, kocham...

Otworzyłam szeroko oczy, głęboko oddychając. Zimne krople potu oblewały moje czoło, a ja rozejrzałam się po pokoju, w którym nic nie było widać przez czerń w nim panującą. Sięgnęłam pod poduszkę, by wyciągnąć telefon, który wskazywał 4:56. Odłożyłam aparat i opadłam plecami na miękki materac z wielkim westchnięciem. To wszystko to był tylko sen. Nic niewarty sen, który namieszał mi w głowie. Dlaczego śnił mi się Harry Styles i to jeszcze w takiej osobie? Dlaczego był miły, uprzejmy i czuły? Dlaczego bez żadnych skrupułów wyznał mi miłość, a w rzeczywistości nie potrafi mi podziękować za małą, nieistotną rzecz, choćby w geście szacunku. Wstałam z łóżka czując narastającą suchość w ustach. Założyłam na stopy ciepłe kapcie i zeszłam po schodach, uważając, by z nich nie spaść. W końcu dotarłam do kuchni i zapaliłam światło, po czym wyciągnęłam wodę z lodówki i się jej napiłam, od razu czując ulgę. Jednak jedno nie dawało mi spokoju.

Dlaczego Harry?

____

Jak myślicie? Dlaczego akurat Harry? :D

Życzę miłego dnia i do następnego!!!

Obssesion / H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz