– Zagraj ze mną. – powiedział z błyskiem w oku.
Patrzyłam na niego niezrozumiale. Raz na jego smukłą, męską twarz z brązowymi oczami, a raz na piłkę wyciągniętą w moją stronę. Lekko pomachał przedmiotem, niecierpliwiąc się. Uśmiechnęłam się szeroko i odebrałam piłkę, rzucając ją na murawę i biegnąc jak najszybciej w stronę bramki, kopiąc ją nogami.
– Strzele ci gola jak się nie pośpieszysz! – krzyknęłam i w tym samym czasie zauważyłam go lekko przede mną z cwanym uśmiechem na twarzy. Zwróciłam wzrok na bramkę widząc, że mam jeszcze szansę i kopnęłam najmocniej jak się dało w jej stronę. Obserwowałam jak leci i nagle zauważyłam duże dłonie, łapiące ją.
– Musisz się bardziej postarać kochanie. – powiedział. Posłałam mu mordercze spojrzenie, a sam zaczął biec do przeciwnej bramki z piłką u nóg. Zaczęłam go gonić, lecz na marne, ponieważ zaraz wpadła do bramki. – Pamiętasz pierwszy raz w kawiarnii? – zapytał nagle, nawiązując do dnia naszego spotkania. Na moich ustach od razu uformował się lekki uśmiech, ponieważ w końcu poznałam mojego przyjaciela. Brunet stał na bramce, obserwując moje ruchy. Kopnęłam piłkę, trafiając prosto w róg siatki.
– Oczywiście, że tak. – uśmiechnęłam się zwycięsko. Posłał mi przelotny uśmiech i podał piłkę ponownie.
– Masz jeszcze pięć strzałów. – powiedział, na co pokiwałam głową i ułożyłam ją przed swoimi stopami. – Pamiętasz wieczór filmowy? – kopnęłam piłkę, znowu trafiając. Pisnęłam szczęśliwa i odpowiedziałam chichocząc.
– Dnia w którym kolega ci wyznał miłość? – spojrzałam na niego rozbawiona. – Nigdy nie zapomnę.-pokręciłam głową.
– Wyjazd do Paryża? – kolejny strzał.
– Gdy Max nauczył cię zdania po francusku by się dogadać w sklepie, a potem się okazało, że powiedziałeś, że prosisz jeszcze o gumki. – wybuchnęłam śmiechem, łapiąc się za brzuch. Brązowooki odwzajemnił mój gest lekko się śmiejąc, podając mi ponownie piłkę.
– Gdy mój chomik zmarł. – wydął słodko wargi.
– Niezapomniane wspomnienie. – kopnęłam, znów wbijając gola.
– Udawałaś moją dziewczynę przed tym kolegą. – zrobił cudzysłów z palców.
– W końcu się odczepił. – gol.
–!Moją pierwszą miłość? – zapytał, a ja zmarszczyłam brwi, odsuwając się o parę kroków, by zrobić rozpęd do piłki. Próbowałam sobie przypomnieć, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Jego pierwsza miłość? Wzięłam rozpęd i kopnęłam najmocniej jak potrafiłam, a piłka niestety została złapana w jego duże dłonie. – Masz trzy sekundy na ucieczkę. – powiedział, a ja rozszerzyłam oczy. – Jeden.. – zaczął.
– Żartujesz? – pisnęłam.
– Dwa.. – posłał mi cwany uśmiech. – Trzy! – krzyknął i ruszył biegiem w moją stronę, przez co pisnęłam i zaczęłam uciekać. Spojrzałam przez ramię widząc go coraz bliżej. Adrenalina pojawiająca się teraz w moim ciele dała mi tylko więcej siły, czując, że zaraz mnie dogoni. Wbiegłam za bramkę, ciężko dysząc i spojrzałam na Ben'a stojącego po jej drugiej stronie. – Słaba kondycja? – zapytał, przechylając lekko głowę.
Pochyliłam się opierając dłonie nad kolanami.
– Daj mi spokój. – westchnęłam, a on zachichotał. Zaczął iść powoli w moim kierunku, a ja się lekko cofałam w bok. Jego uśmiech się poszerzył i znowu rzucił się by mnie złapać. Zanim w ogóle chciałam zacząć biec, zostałam powalona na ziemię. Wybuchnęłam głośnym śmiechem odwracając się na plecy, nade mną wisiał brunet. Oglądał moją twarz w pełnym skupieniu i uniesionymi kącikami ust.
– Pamiętasz? – zapytał cicho dysząc. Moja twarz teraz nie wyrażała żadnych emocji, prócz zmęczenia. Pokiwałam przecząco głową, nie chcąc go kłamać. Uśmiechnął się lekko i spojrzał w moje oczy. – Ty nią jesteś. – szepnął, zahaczając wzrokiem o moje usta. – Od pierwszego dnia. – moje wargi rozchyliły się ze zdziwinia. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Byłaś przy mnie w każdej ważnej, czy też mniej istotnej chwili. – posmyrał mój policzek opuszkami palców. – Kocham cię Jenn. – powiedział i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Moje sparaliżowane ciało nie chciało się poruszyć, przez wypowiedziane przez niego słowa. Jego usta prawie stykały się z moimi gdy nagle zniknął mi przed oczami. Wypuściłam powietrze z ulgą, że do tego nie doszło i podniosłam się, by zobaczyć co się stało.
– Harry! – krzyknęłam od razu, widząc go bijącego w twarz Ben'a. – Zostaw go! – warknęłam, łapiąc go za ramię.
– Masz więcej razy jej nie dotykać, frajerze. – syknął przykładając jego twarz do siebie trzymając za bluzkę. Puścił go, przez co upadł na ziemię i spojrzał na mnie, po czym złapał mnie za dłoń. – Idziemy. – jego groźny ton był tak ostry, jak nóż przebijający się przez powietrze. Zaczął mnie ciągnąć, a ja odwróciłam się w stronę brązowookiego, który podnosił się z ziemi, wycierając kąciki swoich ust z krwi. Jego oczy znalazły moje, a gdy je zobaczyłam, myślałam, że pęknie mi serce. Brązowe oczy przepełnione wielkim bólem i smutkiem patrzyły w moje. Posłałam mu pełen żalu, przepraszający wzrok, po czym zniknął mi z oczu. Wyszliśmy zza budynku, a przed dróżką zauważyłam jego samochód. – Masz więcej razy się z nim nie spotykać. – powiedział już nieco spokojniej, lecz i tak jego ton przyprawiał mnie o dreszcze. Spojrzałam na niego i prychnęłam.
– Nie będziesz mi mówił z kim mam się spotykać, a z kim nie. – wyrwałam dłoń z jego uścisku, przez co skierował wzrok na moją osobę. Przycisnął mnie do maski auta i stanął przede mną.
– Sama wiesz, co chciał zrobić. – położył dłoń na moim zimnym policzku.
– To nie znaczyło, że musiałeś go bić. – warknęłam mu prosto w twarz. Zacisnął szczękę i opuścił ręce odchodząc ode mnie kawałek.
– Należało mu się.
– To był mój przyjaciel. – podniosłam głos i wsiadłam do auta, nie patrząc więcej na niego. Droga minęła w kompletnej ciszy. Ja nie odzywałam się ani słowem, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem tak samo jak on mnie. Dalej mam przed oczami widok mojego przyjaciela, który wyznał mi miłość. Najgorsze uczucie jakie może człowiek poczuć to uczucie nieodwzajemnione. Nie kocham go w ten sposób, tylko jako przyjaciela. Nigdy nie spojrzałam na niego inaczej. Nie tak, jak on na mnie.
– Nie spotykaj się z nim. – mruknął, gdy już staliśmy obok mojego domu. Brunet patrzył przed siebie, jakby to mu pomagało. – Proszę. – spojrzałam na niego. Na idealnego mężczyznę od którego jeszcze nigdy nie słyszałam tego słowa.
– Nie zabieraj mi rzeczy, które dają mi radość Harry. – i wyszłam.
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...