Spadł śnieg. Pierwszy śnieg w tym roku. Minął dokładnie miesiąc. Pieprzone trzydzieści dni odkąd ostatni raz widziałam się z Harrym. Jest 24 grudnia. Codziennie rano budziłam się, a na biurku leżała ta sama, kartonowa torebeczka ze śniadaniem. Przynosił ją. Dzień w dzień. A nigdy go nie słyszałam, nie widziałam. Nie wiem jak on to robi. Czy odzywał się? Tak. Codziennie także dostaje wiadomości od niego w których życzy mi miłego dnia lub coś tego typu. Czuję się wtedy bardzo miło. Czuję się inaczej. Wiem, że jest mu źle z tej sytuacji, która wszystko zmieniła. Wiem, że żałuję, jednak nie wiem czy mu wybaczyłam czy nie. Nie wiem, czy potrafię znowu z nim normalnie porozmawiać nie czując żadnego strachu.
– Gotowa? – weszła mama do pokoju, patrząc na moją osobę, gdzie stoję przed lustrem oglądając swój dzisiejszy ubiór. Spojrzałam na siebie jeszcze raz. Bordowa sukienka na grubych ramiączkach z delikatnym dekoltem, gdzie w pasie została zwężana a dół lekko rozkloszowany. Czarne buty na wysokim obcasie i drobna biżuteria, jako srebrny naszyjnik oraz bransoletka. Z włosami postanowiłam nic ciekawego nie robić, więc je po prostu wyprostowałam i spięłam w wysokiego kucyka. – Wyglądasz pięknie. – ułożyła swój podbródek na moim ramieniu, przyglądając się nam.
– Dziękuję. – uśmiechnęłam się lekko, odwracając się. – Ty też. – byłam zachwycona jej wyglądem. Czarna, przylegająca do jej ciała sukienka z koronkowymi rękawami. Czarne obcasy, podobne do moich, tylko moje są na platformie. Włosy spięła tak samo jak ja - w wysokiego kucyka.
Podziękowała skinięciem głowy i zeszłyśmy razem po schodach kierując się na dół.
– No no, jaka matka, taka córka. – gwizdnął wujek Will - brat taty. – Wyglądacie jak bliźniaczki.-zaśmiał się jak i reszta, w tym ja. – A twoja mała córeczka wyrosła na niezłą laskę. – powiedział kierując słowa do mojego ojca, oglądając mnie od stóp do głów. Poczułam się lekko niekomfortowo, a rumieńce na policzkach pojawiły się jak na zawołanie. Wujek Will odkąd pamiętam był sam i szalał co weekend w klubach. Jest młodszy od swojego brata, ma 27 lat. Czy mogę powiedzieć, że jest przystojny? Jest i to bardzo. Pamiętam jak w wieku siedmiu lat byłam w nim szaleńczo zakochana. Całe szczęście z tego wyrosłam.
– E, frajerze, znalazłeś w końcu kogoś? – zapytał tata, kierując się do Willa, który w końcu oderwał ode mnie swoje brązowe oczy.
– Morda. – uśmiechnął się szeroko. – Jestem wolny i szczęśliwy. – uniósł dłoń ku górze i przejechał nią szarmancko wzdłóż brązowych włosów. Zaśmiałam się z ich dziecinnej kłótni jak i wyzwisk i skierowałam się do jadalni.
– Dzień dobry babciu, pięknie wyglądasz. – powiedziałam przytulając ją. Uśmiechnęła się szeroko, co odwzajemniłam.
– Cześć kochanie. – zaczęła. – A dziękuję.. Jednak ty.. – zaczęła oglądać mój strój. – Wyglądasz przepięknie! – klasnęła w dłonie, wpatrując się z szeroko otwartymi oczami we mnie. Ugh.. Szczerze, to już mam dość. Trzecia osoba w ciągu pięciu minut zachwyca się moim wyglądem, przez co czuję się skrępowana. Nie to, że nie lubię gdy ktoś prawi mi komplementy, po prostu nie wiem wtedy jak się zachować, a moje policzki w tym czasie robą się bordowe.
– Zaczynamy. – iusłyszałam głos swojego taty.
*
Po wspólnej kolacji, gdzie podzieliliśmy się opłatkiem, czego nienawidzę, skierowaliśmy się do salonu. Dorośli zaczęli wspominać stare czasy, jak to było za czasów ich liceum, a ja siedziałam i słuchałam ich, czasem śmiejąc się pod nosem. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Wszyscy ucichli i zaczęli na siebie spoglądać.
– Zaprosiliśmy jeszcze kogoś? – zapytała moja mama, a tata wzruszył ramionami.
– Otworzę. – wstałam poprawiając sukienkę, a oni ponownie zaczęli ze sobą rozmawiać. Ominęłam sofę i skierowałam się do drzwi. Przybrałam uśmiech na twarzy i chwyciłam klamkę, jednak mój uśmiech tak szybko zniknął jak otworzyłam drewnianą powłokę. Moje ciało zastygło w bezruchu, a w ustach zaschło. Serce przybrało szybszego tempa, a oddech stał się głębszy.
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...