– Chodź zatańczyć.
– Nie. – odpowiedział, na co zmarszczyłam brwi.
– Przyszedłeś na imprezę i zamierzasz stać? – zapytałam z ironią. Patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
– Nie przyszedłem tu po to, by się dobrze bawić, tylko po to, by cię pilnować. – warknął, ja roześmiałam się w niebogłosy. Spojrzałam na niego jak na idiotę, po czym położyłam dłoń na jego ramieniu.
– Nie jestem dzieckiem Harry. – uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam się na pięcie w celu odejścia od tego idioty, lecz nagły, cichy pisk wydobył się z moich ust, gdy wokół mojego nadgarstka poczułam dużą, ciepłą dłoń. Brunet szarpnął mnie z powrotem w swoją stronę, tak, że prawie stykaliśmy się klatkami, a ja spojrzałam na jego twarz z przerażoną miną. Zbliżył usta do mojego ucha, gdzie od razu poczułam ciarki przechodzące wzdłóż kręgosłupa, gdy jego ciepły oddech owiewał moją skórę.
– Masz rację, nie jesteś. – szepnął. – Chwilę temu widziałem przed sobą seksownie tańczącą kobietę, którą teraz chciałbym widzieć u siebie w łóżku. – po tych słowach moje oczy się rozszerzyły, a ciało nie wiedziało jak się ruszyć. Wypity alkohol, który jeszcze chwilę temu mną rządził, teraz jakby się ulotnił. – Ale czasem w ciągu sekundy potrafisz doprowadzić człowieka do szaleństwa. – dokończył. Przez kolejnych parę chwil jeszcze staliśmy w takiej pozycji, lecz w końcu się odsunęłam zwiększając naszą przestrzeń. Spojrzałam w jego pełne, zielone oczy, które wciąż poważne, obserwowały mnie nieustępliwie.
– Muszę się przewietrzyć. – powiedziałam i odwróciłam się, idąc do wyjścia. Od razu po przejściu progu drzwi, zimne powietrze, które teraz było idealne po tym gorącu panującym w środku, otuliło moje ciało. Usiadłam na schodku prowadzącym do wejścia domu i wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, wyjmując z niej jednego. Odpaliłam go i zaciągnęłam się dymem, by po chwili go wypuścić z ust. Nagle obok mnie zjawił się Harry i usiadł przy mnie.
– Dlaczego to robisz? – usłyszałam jego zachrypnięty głos. Nawet na mnie nie spojrzał, zresztą jak ja na niego. W ciągu ostatnich minut mój humor się zepsuł, po raz kolejny już dzisiejszego dnia. Mój wzrok poleciał na widok przede mną, gdzie pijani ludzie albo próbują złapać równowagę lub po prostu piją więcej, ciągle się śmiejąc. Wzięłam kolejnego bucha, po czym szary kłębek dymu opuścił moje spierzchnięte usta. – Trujesz się tym. – kolejny raz go usłyszałam, podczas, gdy ja mu jeszcze nie odpowiedziałam na pytanie.
– Wiem. – powiedziałam krótko. – A ty? – odważyłam się spojrzeć na niego. Zmarszczka między brwiami rosła, gdy także spojrzał na moją twarz. – Dlaczego to robisz? – ponownie się zaciągnęłam z powrotem obracając głowę przed siebie. – Dlaczego nie dajesz mi spokoju?
– Bo tak. – powiedział stanowczym tonem, który znów powrócił. Prychnęłam, kręcąc głową z rozbawieniem.
– To nie jest odpowiedź. – wyrzuciłam niedopałek papierosa i wstałam z miejsca, co od razu uczynił brunet.
– Gdzie idziesz? – zapytał gdy ruszyłam ciemną ulicą.
– Do sklepu. – wzruszyłam ramionami.
*
– To zagrajmy w pytania. – wybełkotał Styles, podczas gdy brałam następnego łyka piwa.
– Pan poważny gra w takie gry? – zachichotałam lekko, siedząc na krawężniku po turecku ramię w ramię z brunetem. Mimo, że z niego zażartowałam to i tak jego usta lekko się uniosły w uśmiechu, gdzie pojawiły się urocze dołeczki. Teraz nie wyglądał na potężnego, oschłego, twardego mężczyznę u którego NIE to słowo zakazane. Przypominał raczej bezbronnego chłopaka z uroczym uśmiechem.
– To, że nie lubię gdy nie idzie po mojej myśli to nie znaczy, że jestem sztywny. – odpowiedział na końcu biorąc łyk piwa. Wywróciłam oczami i dalej mając uśmiech na twarzy zapytałam.
– To gramy? – w odpowiedzi kiwnął głową. – Twój ulubiony kolor?
– To cię tak bardzo interesuję? – zapytał śmiejąc się.
– Tak. – wzruszyłam ramionami. – Czasem nawet te najdrobniejsze szczegóły mogą się przydać. – patrzył na mnie uważnie, po czym uśmiechnął się szeroko.
– Niebieski. – pokiwałam potwierdzająco głową i czekałam aż zielonooki zada mi pytanie, w międzyczasie otwierając kolejną butelkę alkoholu. – Twój ulubiony film?
– Igrzyska śmierci. – odparłam bez zastanowienia.
– Ile miałeś dziewczyn? – spojrzałam na niego, sama nie wiedząc czemu akurat takie pytanie padło z moich ust. Harry zmarszczył brwi i patrzył przed siebie, jakby szukając w tym odpowiedzi.
– Nie pamiętam. – mruknął cicho. – A ty? – spojrzał na mnie, a ja jęknęłam.
– Muszę odpowiadać? To takie głupie. – spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową, że mam to zrobić. – Jednego w pierwszej gimnazjum. – powiedziałam i schowałam twarz między kolanami. Czułam, że mimo spożytego alkoholu na moje policzka wpływa czerwony kolor.
– Jenny, spójrz na mnie. – usłyszałam jego głos. Pokiwałam przecząco, zapewne wyglądając jak dziecko, ale w tej chwili jakoś to niebardzo mnie interesowało. – Powiedziałem spójrz. – warknął. Westchnęłam i uniosłam głowę, z wielkim ociąganiem kierując wzrok na jego oczy. Piękny szmaragd świecił się z powodu wypitych procentów oraz blasku latarnii. – To nie jest nic głupiego. Przynajmniej wiem, że nikt cię nie dotykał.
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...