Szczęśliwa, a zarazem zdenerwowana weszłam do domu od razu ściągając buty. Dzisiaj piątek, wyczekiwany przez wszystkich nastolatków uczęszczających do szkoły, przez cztery dni dzień, który oznacza weekend. Wolne od nauki, lekcji czy też nie mających litości nauczycieli, którzy dają stronę zadanej pracy domowej. Ja niestety dzisiejszy dzień nie mogę zaliczyć do dnia najpiękniejszego w tym tygodniu. Dzisiejszy piątek oznacza wolne, ale też spotkanie biznesowe na które zabiera mnie Harry. Nie mam pojęcia po co oraz jaki jest w tym sens, ale przecież nie mam nic do powiedzenia.
Z westchnieniem weszłam do kuchni, od razu otwierając lodówkę w której jak zwykle był przygotowany obiad. Moja mama pewnie wróci jak to ma w zwyczaju koło 21, a tata trochę później. Czasem mam dość tego, że pracują do tak późna, ale cóż mogę zrobić? Taka sama sytuacja jak z Harrym. Moje słowa są nieważne. Włożyłam jedzenie do mikrofalówki, po chwili je wyciągając i zasiadając do blatu. Zaczęłam jeść, przeglądając różne portale społecznościowe, przy okazji odpisując na niektóre wiadomości. Brudny talerz wstawiłam do zlewu i biorąc do ręki torbę, skierowałam się na górę do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i podłączyłam telefon do ładowarki, po czym postanowiłam odrobić lekcje, by mieć już z głowy. Usiadłam przy biurku i zmarszczyłam brwi, widząc malutką kopertę na którym pochyłym pismem było napisane moję imię. Powoli wzięłam ją do ręki i otworzyłam. W środku znajdowała się mała, niebieska karteczka, którą od razu wyciągnęłam czytając jej zawartość.Będę o 20. Załóż sukienkę i zepnij ładnie włosy.
Harry.
Czytając to, wyobrażałam sobie jego poważny, chłodny wyraz twarzy, który zawsze mu towarzyszy. Po moim karku przeszły ciarki na samą myśl o jego spojrzeniu. Zgniotłam kartkę w dłoni i wrzuciłam do kosza. Jak on tu w ogóle wszedł? To jedno pytanie błądziło po mojej głowie, odrabiając lekcję.
Spojrzałam zmęczona na godzinę, która wskazywała 18:53. Wytrzeszczyłam przerażona oczy na ekran telefonu. Jak ja to kurwa zrobiłam? Wstałam szybko z miejsca i skierowałam się do łazienki, biorąc szybki prysznic. Wypłukałam z włosów swój kokosowy szampon, którego zapach uwielbiam i wyszłam z kabiny, wycierając swoje ciało. Założyłam bieliznę i wysuszyłam włosy, po czym nałożyłam makijaż. Rozczesałam swoje kasztanowe włosy i postanowiłam je spiąć w kłosa, który sięgał mi lekko za łopatki. Wyszłam z łazienki podchodząc do szafy i wyjęłam z niej idealną sukienkę. Założyłam ją powoli na siebie, próbując jej nie pognieść, a następnie na stopy włożyłam srebne buty do kompletu. Podeszłam powoli do lustra, stukając obcasami po panelach i się przejrzałam.
– Nie jestem pewny co do tej sukienki. – usłyszałam przerażający, zachrypnięty głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie, widząc opierającego się o ścianę Stylesa. Ubrany w elegancki, czarny garnitur powodujący ogromny zachwyt, czarne sztyblety na nogach idealnie pasujące do jego ubioru oraz loki widniejące na głowie, które dodawały mu atrakcyjności. Zwilżył koniuszkiem języka swoją dolną wargę oglądając mnie całą, na co skuliłam się pod jego wzrokiem. Przeczesał dłonią swoje włosy i zmarszczył brwi. Jak to możliwe, że istnieje ktoś tak idealny z niebywale nienaturalnym charakterem?
– Słucham? – wychrypiałam patrząc na niego, gdy ruszył się z miejsca idąc w moim kierunku. Dlaczego znowu wszedł do mojego domu, do mojego pokoju. Dlaczego się włamał? Położył dłoń na moim biodrze, przez co moje ciało zesztywniało i zbliżył się do moich pleców. Skierował swoje usta do mojego ucha, gdzie od razu pojawiła się gęsia skórka.
– Każdy się będzie na ciebie patrzył. – wzmocnił uścisk w miejscu, gdzie trzymał dłoń. Przymknęłam oczy, próbując się uspokoić. – A nikt nie ma prawa tego robić, prócz mnie.
– Przestań. – warknęłam, oddalając się od niego o kilka kroków. Zauważyłam jak jego oczy robią się niebezpiecznie groźniejsze. Nie zwracając na niego uwagi, podeszłam do półki, zakładając srebrne kolczyki oraz popsikałam się aksamitnym, lekko słodkim zapachem perfum. Poczułam za sobą jego obecność, a po chwili coś chłodnego na mojej szyi. Spojrzałam w lustrze i przybliżyłam swoją dłoń do zwykłego, lecz pięknego naszyjnika. Przejechałam po nim opuszkami palców, lekko się uśmiechając.
– Podoba ci się? – mruknął, obserwując mnie przez cały ten czas.
– Jest piękny. – posłałam mu uśmiech. Jego dolna warga zadrżała, lecz go nie odwzajemnił. Dalej pozostał przy mrocznym wyrazie twarzy, z którego nie wydawał żadnej pozytywnej emocji.
– Chodźmy już. – powiedział.
Pokiwałam lekko głową i ruszyłam przodem do wyjścia. Droga minęła w ciszy, którą lekko zagłuszało włączone radio przez bruneta. Samochód zaparkował pod wielkim, eleganckim budynkiem. Szybko okrążył pojazd, po czym otworzył mi drzwi i podał dłoń, okazując tym gestem pomoc oferowaną przez siebie. Prychnęłam cicho, lecz chwyciłam ją i wyszłam. Rozejrzałam się dookoła, obserwując dostojnie ubranych ludzi. Kobiety w drogie suknie ze znanych marek, a mężczyźni czarne garnitury. Weszliśmy do środka, a ja zmarszczyłam zdezorientowana brwi.
– Harry. – mruknęłam mu do ucha. – To miało być spotkanie.
– A nie jest? – podniósł kpiąco brew. Położył swoją dłoń w dole moich pleców, na co warknęłam zirytowana. Chciałam ją ściągnąć, lecz przybliżył mnie jeszcze bliżej siebie. – Zachowuj się. – warknął do mojego ucha, a na jego ustach powstał sztuczny uśmiech, spowodowany kobietą w średnim wieku oraz mężczyzną, podchodzących do nas.
– Witaj Harry. – przywitał się szatyn z brunetem uściskiem dłoni. Kiwnął w stronę blondynki na znak powitania. – A cóż to za piękna pani? – zapytał, kierując swój przenikliwy wzrok na mnie. Jego uśmiech poszerzył się oglądając moje ciało, na co mogłam poczuć jak ręka Harrego wbija mi się w biodro.
– Moja towarzyszka tego wieczoru. – powiedział zielonooki z zaciśniętą szczęką. – Jenn. – dokończył.
Niepewnie podałam mu rękę, którą ujął i nawiązując ze mną kontakt wzrokowy, ucałował. Zabrałam ją najszybciej jak mogłam, siląc się jak Harry na początku, na sztuczny uśmiech i chowając ramię za plecami, wytarłam wierzch dłoni. Po chwili pożegnaliśmy się z państwem Carter, a zielonooki przywołał gestem dłoni kelnera z tacą na którym stał szampan. – Napijesz się? – zapytał, zerkając na mnie.
– Poproszę. – kiwnęłam głową i odebrałam od niego kieliszek. Upiłam łyk wyśmienitego alkoholu, delektując się tym drogim smakiem.
– Dobre? – zapytał.
– Bardzo. – odpowiedziałam. Kiwnął głową i złapał mnie za plecy, ciągnąc w stronę tłumu bogatych ludzi. Próbowałam każdy swój ruch wykonywać z gracją i śmiałością, tak jak mój towarzysz. Mimo, że ściskał nie jedną do tej pory dłoń, nieważne czy mniejszej lub większej postury płci męskiej, i tak nikt mu nie dorównywał. Brunet jednym spojrzeniem powodował, że druga osoba się nie liczyła. Że to on przewyższał. Postawą, wzrokiem, ruchami, którymi zawstydziłby każdego tu z obecnych. Nagle Styles szarpnął mnie za nadgarstek w ciemny, nieznany mi korytarz, tym samym przerywając moje rozmyślenia na temat jego osoby. Pisnęłam cicho, ledwo utrzymując równowagę w moich wysokich butach. Przyszpilił mnie do ściany, patrząc w moje oczy.
– Co ty rob.. – zaczęłam, lecz przerwały mi jego usta, wbijające się z wielką siłą w moje.
___
I jest rozdział 6! Jak się wam podoba? Możecie zostawić komentarz:D Następny powinien się pojawić za niedługo!
CZYTASZ
Obssesion / H.S
Fanfiction(..) - Kurwa mać! - nagle usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się razem z niebieskooką w stronę skąd pochodził głos i parę metrów dalej zauważyłam bruneta, który pochylał się nad swoim rozwalonym telefonem. - Kto to jest? - zapytałam mar...