10. "Jesteśmy najlepszą grupką przyjaciół na świecie"

3.7K 162 48
                                    

- Błagam nie pozabijajcie się przy tym projekcie – Travis zaśmiał się i wziął sałatkę owocową na swoją tackę. Po biologii przez następne cztery lekcję myślałam jak to będzie robić projekt z Carmen. Nie była głupia, a szmatą była tylko przy mnie. Była mega lubiana w szkole. Może jakoś uda mi się przeżyć jutrzejsze popołudnie. Może.

- Nie mogę nic obiecać – uśmiechnęłam się. Pochyliłam się, żeby wziąć jogurt z lady. Otarłam się ramieniem o jego tors i przeszedł mnie ciepły dreszcz. Stłumiłam uśmiech.

- Dziwnie się zachowujesz – zagadałam. Czarnowłosy uniósł brew i wzruszył ramionami.

- Dziwnie, czyli jak? – zapytał, gdy się przesunęliśmy. Starałam się nie patrzeć w jego oczy.

- Nie jak palant – sięgnęłam po sok pomarańczowy. Travis się zaśmiał melodyjnie.

- Nie sądziłem, że będziesz taka... - machnął w moją stronę, również biorąc napój.

- Czyli jaka? – uśmiechnęłam się, widząc jak nasze rolę się odwróciły.

- Nie jak suka – mrugnął do mnie i zapłacić za swój lunch i ku mojemu zdumieniu również za mój. Uniosłam brew mile zaskoczona.

- Nie musiałeś – powiedziałam, gdy odeszliśmy od kasy. Chłopak lekko mnie pchnął i poprowadził do stolika. Uniosłam jeden kącik ust.

Obok zobaczyłam Carmen i Honey, siedzące z grupką chłopców. Blondynka przerwała rozmowę i dosiadła się do naszego stolika.

- Rozmawiałam z Westem i pytałam czy możemy wymienić się parami, ale odmówił – zaczęła nim zdążyła usiąść.

- A z kim jesteś? – zapytałam, upijając łyk soku, który wzięłam.

- Z Travisem – przybiła z chłopakiem piątkę, a ja jęknęłam, chwytając widelec i obserwując go z każdej strony.

- Poszłabym siedzieć, gdyby ten widelec znalazł się jutro w krtani Carmen? – zapytałam retorycznie, ale Travis już otwierał usta.

- Lissa...

- Właściwie to nie – zaczęła Honey. – Masz już osiemnastkę? – zaprzeczyłam ruchem głowy. - W takim razie trafiłabyś pod opiekę kuratora i do tego wysłaliby cię do poprawczaka, miałabyś możliwość wyjścia tylko dwa razy na miesiąc, jak mówi paragraf szósty w ustawie...

- Hon, błagam – Travis jęknął i przejechał ręką po włosach. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.

- No co? Muszę się szkolić – wytłumaczyła się, nadziewając kawałek jabłka na widelec. – Mam zamiar iść na prawo.

- Serio? – podniosłam na nią wzrok. Pokiwała głową, a jej proste blond włosy podskoczyły energicznie. Nigdy w życiu bym się tego po niej nie spodziewała.

- A ty? – zapytała, wpychając sobie do buzi kawałek brzoskwini.

- Dziennikarstwo – powiedziałam cicho.

- Serio? – Tym razem to Travis poderwał na mnie wzrok. Kiwnęłam głową i wróciłam do swojego jogurtu. Czułam jego zaskoczone i gorące spojrzenie, więc starałam się z całych sił nie zakrztusić.

- Super! – Honey podskoczyła. – Travis, kiedyś myślał o dziennikarstwie.

Zerknęłam na chłopaka. Prychnął i posłał przyjaciółce arogancki uśmieszek. Zmierzyła go wzrokiem i przybrała pozę typu „masz jakiś problem?". Obserwowałam ich zastanawiając się dlaczego ci przyjaciele tak po sobie jeżdżą. Było w tym coś zabawnego, ale wzbudzało u mnie zazdrość. Czułam jak ich relacja jest silna.

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz