16. Ukrywasz coś?

3.5K 158 48
                                    

Całą niedzielę spędziłam razem z Hon odsypiając po imprezie i lecząc kaca, który nie dawał nam spokoju. Blondynka zapowiedziała już, że kolejną imprezę szykuje ona. Zbliżała się jej osiemnastka, a dziewczyna cały czas trajkotała o planach na przyjęcie.

W poniedziałek zebrałam się i w towarzystwie Coli opuściłam dom. Czekając na bus miałam akurat chwilę, by przeczytać wiadomości, którymi zasypał mnie James.

Od: James

Lissa, przepraszam!

Nie powinienem. Zachowałem się jak skończony idiota!

Wybacz mi, nie chcę, żeby tak to się skończyło.

Kolejne wyglądały tak samo. Cały czas przepraszał. W końcu zlitowałam się i wzdychając wystukałam odpowiedź.

Do: James

To koniec, James. Obydwoje wiemy, że tak będzie lepiej.

Nie czekałam długo na wiadomość.

Od: James

Przepraszam! Tak strasznie żałuję... Przyjaciele?

Spojrzałam się na Colę, która biegała przede mną po ulicy. Skoczyła w górę i o mało nie złapała w zęby biednego gołębia. Pokręciłam głową. Nie chcę kłócić się z Jamesem. To jest skończone, ale czy musimy tracić kontakt?

Do: James

Przyjaciele. Nie dręcz się już.

W tym samym momencie podjechał bus, więc schowałam komórkę i przegoniłam Colę, żeby wracała do domu. Weszłam po schodkach i spojrzałam na Travisa. Lustrował nie nieodgadnionym wzrokiem. Carmen rzuciła mi nikły uśmiech.

- Hej, landryno – powiedziała, gdy zajęłam miejsce obok chłopaka. Odwróciłam się do niej na siedzeniu.

- Hej, zdziro – uśmiechnęłam się. Mrugnęła do mnie i wróciła do przeglądania czegoś na telefonie. Usiadłam wygodniej i zerknęłam na chłopaka. Wyglądał na wymęczonego i zamyślonego. Tak bardzo bym chciała wiedzieć co siedzi mu w głowie. Wyczuł, że mu się przyglądam, bo posłał mi ciepły uśmiech i nieśmiało złączył nasze dłonie. Uścisnęłam jego rękę na znak, że mi to pasuje.

Kiedy Honey wsiadła i zauważyła nasze splecione dłonie posłała ostrzegawcze spojrzenie Travisowi i pokazała palcami znak, że go obserwuję. Zaśmiałam się na to, ale chłopaka zupełnie to nie rozbawiło.

- Coś się stało? – zapytałam. Mrugnął do mnie i pokręcił głową.

- Nie. Tylko nie spodziewałem się, że... - westchnął. Prychnęłam i fuknęłam jak kot.

- Że taka gorąca laska będzie cię chciała? – spróbowałam poprawić mu humor. Udało mi się, bo Travis odchylił głowę i zaniósł się śmiechem.

- Tak – prychnął sarkastycznie. – Coś w ten deseń.

Na czwartej lekcji, czyli biologii, miałyśmy razem z Carmen przedstawić nasz projekt. W niedzielę, rozmawiając przez skypa, trochę zmodyfikowałyśmy naszą prezentację. Po wejściu do sali, nauczyciel od razu poprosił nas na środek. Zajęłam się włączaniem slajdów, które pokazały się na projektorze, a szatynka w tym czasie ustawiła na pustej ławce sportową torbę. Przypilnowałam się, żeby nie parsknąć śmiechem. Pan West kiwnął na znak, że możemy zaczynać.

Carmen wyjęła z torby białego, plastikowego konika, którego zwinęła z pokoju siostry.

- To jest Delta – zaczęła. Widziałam jak Travis uśmiecha się do mnie z końca sali. Odwzajemniłam ten gest i wyjęłam szarego tym razem konia.

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz