19. "Jeśli nie zjedzą nas niedźwiedzie to (...) tak, będzie fajnie"

3.6K 143 11
                                    

- Tu jesteście! – wrzasnęła Honey, kiedy razem z Travisem opuściliśmy budynek szkoły i weszliśmy na parking. Opatuliłam się bardziej kurtką, kiedy wiatr owiał mnie wokół. Powoli zbliżała się zima i większość kolorowych liści tworzyło wielkie zaspy na chodnikach.

Stanęłam jak wryta i spojrzałam w kierunku przyjaciół, którzy stali obok dużej terenówki ojca Brada. Uśmiechnęłam się kpiąco

- Co wy knujecie? – Travis uprzedził mnie swoim pytaniem. Rich parsknął śmiechem i wyjął z samochodu śpiwory i pomachał nam przed nosem. Spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Nie zamierzam nocować w szkole – uprzedziłam. Blondyn tylko lekko walnął mnie w czoło.

- A kto by tego chciał? – Spojrzał wymownie na budynek. – Jedziemy na pięć dni do Yellowstone.

- Gdzie? – Przeleciałam wzrokiem po wszystkich zebranych. Brad uniósł wyżej brwi, a w kącikach jego ust błąkał się uśmiech.

- To park narodowy. – Prawie parsknął śmiechem. Zmiażdżyłam go spojrzeniem.

- Wiem co to jest Yellowstone, ćwoku – syknęłam. Travis objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego bok. Rich i Honey trzymali się za ręce i dziewczyna wolną ręka stukała coś szybko na telefonie.

- Zbieramy się jutro tutaj – poinstruował Rich. Brad machnął w kierunku auta.

- Razem z Richem jesteśmy spakowani. Przyjedźcie jak zwykle busem, wsiądziemy w samochód i ruszymy.

- I tak po prostu opuścimy szkołę? – spytała Carmen. Wiedziałam, że ten pomysł nie przypadnie jej do gustu. Jest do bólu zajęta nauką i chęcią dostania się na Harvard na wydział biznesowy. Podziwiałam jej zapał.

- Oj daj spokój Carmen. – Brad objął ja ramieniem, ale dziewczyna zrzuciła rękę bruneta z kwaśnym grymasem. – To tylko pięć dni, a późnią jesienią i początkiem zimy Yellowstone wygląda serio super.

Szatynka burknęła tylko coś pod nosem.

- A gdzie dokładniej jedziemy? – spytała, splatając ramiona na piersi.

- Nad jezioro Yellowstone na pole biwakowe Bridge Bay.

Dziewczyna obrzuciła nas wzrokiem i spuściła głowę. Wszyscy w ciszy się jej przyglądali jakby od jej decyzji zależały losy tego świata. W końcu Carmen wyrzuciła ręce do góry.

- Dobra, niech wam będzie – stęknęła, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy wszyscy huknęli radosnymi okrzykami. Pod szkołę akurat podjechał Samuel żółtym busem i wszyscy weszliśmy do środka, oprócz Brada i Richa, którzy weszli do terenówki i ruszyli w przeciwnym kierunku.

- Będzie ciekawie – pisnęła Honey zza siedzenia Travisa. Chłopak prychnął i pociągnął mnie za kosmyk włosów. Kochałam ten gest, który był przeznaczony tylko dla mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.

- Jeśli nie zjedzą nas niedźwiedzie to tak – zaśmiał się czarnowłosy. – Będzie ciekawie.

- Nie byłam jeszcze na biwaku – wyznałam cicho, a wszystkie spojrzenia zwróciły się ku mnie.

- Naprawdę? – Carmen spojrzała na mnie w przerwie między siedzeniami. – Jak ty jeszcze mało wiesz o życiu, landryno.

- Na to wygląda. – Westchnęłam i złapałam za dłoń chłopaka.

- Będzie fajnie – pocieszył mnie.

- W to nie wątpię.

***

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz