30. "Bo właśnie tu nauczyłam się żyć"

2.7K 134 23
                                    

Wyszłam przed dom w towarzystwie Coli. Suczka nie odstępowała mnie na krok, jakby przeczuwała co się święci.

Mało się nie przewróciłam, gdy przyjaciele puścili konfetti i zaczęli się przekrzykiwać. Cola zaszczekała radośnie, łapiąc kolorowe papierki. Uśmiechnęłam się, a serce niemiłosierne mnie zabolało. Dziś pożegnam to wszystko. Jednak od wczoraj było to niczym dotknięcie tępego ostrza.

Zeszłam po schodkach, a na szyję rzuciła mi się zalana łzami Honey. Uściskałam ją najmocniej jak potrafiłam. Nie wierzę, że widzę ją możliwe, że ostatni raz.

- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Lissa! – krzyknęła mi do ucha. – Nigdy cię nie zapomnę. Masz mnie odwiedzać tak często jak to tylko możliwe. I dzwoń codziennie.

Uśmiechnęłam się i zamrugałam szybko, by znów się nie rozpłakać. Nie mogę jej stracić, jęknęłam w duchu.

- Ja też cię nigdy nie zapomnę, Hon – szepnęłam jej we włosy.

- Dobra, blondi zrób miejsce. – Usłyszałam Brada. Spiorunowałam go wzrokiem.

- To wszystko przez twoje głupie zakłady – warknęłam. Zatrzymał się w pół kroku i spuścił głowę.

Lekka złość zagotowała się we mnie, ale przecież chciał odwieść później Travisa od tego zakładu. Nie powinnam go winić za głupotę czarnowłosego.

Honey odskoczyła ode mnie i posłała mi szeroki uśmiech, wtulając się w Richa. Odwróciłam automatycznie wzrok. Nie potrafiłam znieść czyjegoś szczęścia, kiedy ja cierpiałam.

Spojrzałam na lekko zakłopotanego bruneta.

- Lissa, przepraszam cię. – Zbił mnie z pantałyku, więc stałam z otwartą buzią i patrzyłam na niego. – Nie powinniśmy się zakładać. Przepraszam.

Uśmiechnęłam się siląc na sympatyczny wygląd i objęłam chłopaka. Brad podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi.

- Będę tęsknić, laska – rzucił smutno i postawił mnie na ziemi.

- Ja też, Brad. – Poklepałam go po ramieniu. – I nie dręcz się. Nie jestem na ciebie aż tak zła jak na Travisa. Ale i tak sobie nagrabiłeś.

Posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym zachwiał się, gdy Carmen odepchnęła go na bok i przytuliła mnie z całej siły.

- Dzięki Bogu, już wyjeżdżasz, landryno – powiedziała tak, by wszyscy słyszeli. Uśmiechnęłam się kpiąco i schowałam twarz w jej włosach.

- Całe szczęście – westchnęła teatralnie. – Nie będę musiała patrzeć na twoją mordę, zdziro.

- Będę tęsknić, Lissa. – Jej głos drżał. Schowała twarz w moją kurtkę, aby nikt nie widział jak dziewczyna się załamuję. To przecież Carmen. Twarda liderka. I moja przyjaciółka, którą opuszczam. Zacisnęłam powieki.

- Też będę tęsknić, Carmen.

Kiedy się ode mnie odsunęła zamrugała szybko i rzuciła mi kpiący uśmieszek. Nikt wokół nie zauważył jej smutnych oczu.

- Nie wracaj – parsknęła.

- Nie zamierzam. – Skrzywiłam się, po czym obie się zaśmiałyśmy.

- Dobra, drogie panie. – Rich wepchnął się między nas. – Pora na mnie.

Potargał mi włosy i podniósł. Zarzuciłam mu ręce na szyję i zaśmiałam się.

- Pamiętaj o nas, mała. – Uściskał mnie.

- Zawsze – zapewniłam.

Postawił mnie na ziemi, a ja omiotłam spojrzeniem moich przyjaciół. Travisa nie było. Nie wiedział, że wyjeżdżam. Nie chciałam się z nim żegnać.

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz