33. "Jedziesz do Wyoming?"

2.6K 106 26
                                    

- Dzięki Bogu! – Alison wybiegła przez główne drzwi szkoły. Spojrzałam na Jamesa z uśmiechem i ruszyłam za przyjaciółką. Napisaliśmy dziś ostatnie egzaminy, z matematyki i historii. Wczoraj i przedwczoraj zaliczaliśmy resztę przedmiotów. Na biologii mało się nie poryczałam ze szczęścia. Zamierzałam wysłać wielki bukiet kwiatów i jakiś drogi alkohol panu West. W Wyoming nauczyłam się zdecydowanie więcej niż tu.

- To się nazywa wolność – James prychnął i objął ramieniem Becky. Dziewczyna posłała mi lekki uśmiech, który odwzajemniłam. W ciągu tego miesiąca trochę poprawiły się nasze relację w przeciwieństwie do Alison. Moja przyjaciółka coraz bardziej żarła się z Becky, ale nie stanowiło to większego problemu.

Reszta uczniów z naszego roku zaczęła odchodzić w swoje grupki i rozmawiać pełnymi zapału głosami. Zebraliśmy się w naszej grupie przy aucie Jamesa.

- Nie wierzę, że to koniec. – Ben przytulił Alison, a ta wtuliła się w jego bok z szerokim uśmiechem.

- A ja wierzę – prychnęła. – Egzamin z biologii i matematyki był beznadziejny.

Patrzyłam jak przedrzeźniają się i czułam lekkie kłucie w piersi. Odwróciłam szybko wzrok.

- Lissa, jak twoja suknia na bal? – Becky oderwała mnie z transu wspomnień. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się jak dawna Melissa. Postanowiłam, że nie pokażę innym jak Wyoming mnie zmieniło. Lissa wróciła i znów rządzi. Honey by na mnie nawrzeszczała, westchnęłam w myślach. Ale! Chcę pokazać swoim znajomym, że zakończę ten etap z wielkim przytupem.

- Idealna – prychnęłam. – Zamówiłam ją z Paryża.

Usłyszałam westchnienie zachwytu innych dziewczyn. Uśmiechnęłam się. Wróciłam do domu.

- A twój partner? – Becky nie dawała za wygraną. Wydęłam sztucznie wargi i wzruszyłam ramionami.

- Jest niespodzianką. – Poprawiłam sobie włosy. Kątem oka zauważyłam zdziwioną minę Alison.

- Lissa. – Oderwała się od Bena. – Musimy jechać. Mamy dziś paznokcie, pamiętasz?

- Aha! – Wyszczerzyłam zęby. – To do balu.

Reszta pożegnała się z nami, a my ruszyłyśmy spod szkoły moim czerwonym kabrioletem.

- Co ty robisz? – Szatynka spojrzała na mnie. – Myślałam, że wróciłaś „zmieniona".

- Bo wróciłam. – Puściłam jej oczko i uśmiechnęłam się chytrze. – Ale akurat oni nie muszą tego wiedzieć.

- Jesteś genialna. – Usłyszałam jej śmiech.

***

- Wróciłam! – krzyknęłam, gdy przekroczyłam próg domu. Christina spojrzała na mnie, siedząc na kanapie i od razu się poderwała. Zdjęłam koturny i weszłam do salonu. Mama podała mi wielkie pudełko.

- Był dziś kurier. – Uśmiechnęła się i podała mi paczkę. Wytrzeszczyłam oczy i pisnęłam uradowana. Szybkimi ruchami rozerwałam papier i otworzyłam pudełko. W środku leżała moja kreacja na bal.

- Załóż. – Rodzicielka mnie popędziła. Przebrałam się w pokoju i nie patrząc w lustro zeszłam na dół. Już na schodach przywitał mnie zadowolony okrzyk Christiny. Stanęłam z uśmiechem przed wielkim lustrem w holu i zmarłam.

Turkusowa suknia była bez ramiączek z wysadzaną kryształkami swarovskiego górą. Od tali suknia była zrobiona z tiulu i rozkloszowana sięgała ponad kolana. Patrzyłam jak zmurowana w lustro.

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz