12. "Nie podskakuj mi, rudzielcu"

3.6K 182 22
                                    

- Nie chcę mi się – wzruszyła ramionami. – Bez ciebie to nie to samo. Z kim będę rzucać pustymi butelkami w pijanych znajomych? Z kim będę pisać głupie rzeczy po ścianach gospodarza? Bez ciebie nie ma imprez. Zwłaszcza, że...

- Zwłaszcza, że co? – poprawiłam się na łóżku. Cola szczeknęła i ułożyła się za moimi plecami.

- Że to impreza Becky – jęknęła i przetarła włosy. Alison i Becky od jakiegoś czasu się nie dogadują, gdyby mogły wydłubałyby sobie oczy.

- James poszedł – sama nie wiem po co to powiedziałam, przecież Alison na pewno to wie.

- Taa... - westchnęła. – Nie chcę cie martwić, ale Becky chyba korzysta z okazji, że cie nie ma.

- Wiedziałam – szepnęłam bardziej to siebie niż do przyjaciółki. Dziewczyna poprawiła się i zobaczyłam za jej plecami swoje zamknięte okno. Zasłonki były rozsunięte, więc pewnie mama chciała wpuścić trochę słońca i zapomniała je zasunąć.

- Dobra, przestańmy się dołować – Alison się uśmiechnęła. – Co tam u ciebie.?

- Dużo by gadać – odwzajemniłam uśmiech.

- Mamy czas. No mów, są spoko ludzie?

Przed oczami mignęły mi blond włosy Honey, błękitne oczy Travisa i lekko kręcone włosy i przeszywające brązowe spojrzenie Carmen. Nim się zorientowałam uśmiechałam się jak głupia.

- Tak – wyznałam prawdę. – Jest jedna taka zdzira, ale przyjdzie nam się jeszcze dogadać.

Alison spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek, a po chwili wzruszyła ramionami.

- Chyba już się przyzwyczaiłaś, nie? – spytała, wyjmując pilniczek.

- Dwa tygodnie chyba starczą na zaklimatyzowanie się – odparłam. Naszą rozmowę przerwał Peter, brat Alison. Dziewczyna spojrzała na mnie przepraszająco.

- Jedziemy do dziadków na weekend. Będę miała dupny zasięg, więc będę wysyłać wiadomości.

- Spoko – uśmiechnęłam się. – Będę na nie czekać.

Rozłączyłam się i przejechałam spojrzeniem po pomieszczeniu. Mój wzrok spoczął na pamiętniku ojca. Wciąż leżał na podłodze, nieruszany od paru dni. Z głośnym westchnieniem podniosła go i otworzyłam na przypadkowej stronie.

Lissa nauczyła się już chodzić. Chyba jednak wolałem jak trzeba było ją wozić w wózku. Teraz lata po całym ranczu, a ja robię za ochroniarza. Jest cudowna. Odmalowałem jej pokój na różowy. Tak jak chciała. Christina wolała fiolet, ale mała wydarła się na cały sklep i w końcu został róż. Do domu ledwo da się ją zagonić. Znalazłem ją dzisiaj jak spała w boksie razem z Shadow. To dziecko ma we krwi jeździectwo. Mam zamiar jechać niedługo na targ po źrebaka dla mojej małej. Oho! Znowu zaczyna wołać, żeby puścić ją na dwór.

Otarłam łzę, która spłynęła mi po policzku. Zdanie: to dziecko ma we krwi jeździectwo, nie potrafiło wyjść z mojej głowy. Mój tata tego chciał. A ja zniknęłam na zawsze pozostawiając jego marzenie niewykonalnym. Cuda jednak się zdarzają. Jestem znów w Jackson. Znalazłam jego pamiętnik. I mam możliwość do nauki. Nowy zapał znów pojawił się we mnie i chwyciłam szybko komórkę.

Do: Travis

Wiem, że jutro sobota, ale dałbyś przyjechać z rana (RANA) na ranczo? Musimy kontynuować naszą naukę.

Uśmiechnęłam się pod nosem i kliknęłam WYŚLIJ, po czym stworzyłam nową wiadomość.

Do: Carmen

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz