36. "Sądziłam, że ucieknę od Travisa"

2.5K 98 22
                                    

- Czyli twoje zainteresowania to pielęgnacja włosów? – zaśmiałam się. Weszliśmy do drogerii znajdującej się niedaleko kampusu. Chłopak również się roześmiał.

- Można tak powiedzieć. – Zerknął na mnie. – Na jakim jesteś wydziale?

- Dziennikarstwo. A ty?

- Prawo.

Zakrztusiłam się powietrzem. Ludzie spojrzeli na mnie podejrzanie, ale tylko odwróciłam wzrok rozbawiona.

- Dam ci radę. – Poklepałam go po plecach. – Uważaj na pewną blondynkę imieniem Honey.

-Jest straszna? – Jego pytanie wywołało we mnie tylko większe rozbawienie. Pokręciłam przecząco głową.

- Nie, ale jest na tyle szalona, by wpakować cię w kłopoty.

- Rozumiem. – Wskazał na mnie palcem ze śmiechem. – Szalona przyjaciółka?

Pokiwałam głową i zatrzymałam się przy jednej półce. Wzięłam szampon w niebieskim opakowaniu i wrzuciłam do koszyka, który trzymał Luke. Skierowałam się do półki z odżywkami i wzięłam taką samą, która leży w mojej kosmetyczce. Dobrałam też oleje, maseczkę renegującą i jedwab do włosów.

- Nie żartowałaś mówiąc o swoim asortymencie. – Pokręcił głową na widok jak znowu się po coś schylam. Prychnęłam.

- To akurat do niego nie należy. – Podałam mu szampon przeciwłupieżowy. Skrzywił się i posłał mi urażone spojrzenie.

- Czy ty sugerujesz, że mam łupież?

- Ależ skądże. – Wrzuciłam pojemnik do koszyka i ruszyłam do kasy. – Ale lepiej się zabezpieczać.

- To tak na przyszłość. – Pchnął mnie w stronę stoiska z prezerwatywami. – Lepiej się zabezpieczać.

- Jesteś niemożliwy – fuknęłam i ku jego zdumieniu wzięłam jedno opakowanie. Przy kasie wypytał mnie o kilka informacji, a kiedy wyszliśmy role się zmieniły.

- To teraz ty. – Włożyłam do ust gumę, którą kupiliśmy. – Skąd jesteś?

- Z Nevady. – Wzruszył ramionami. – Mieszkam w małej wiosce pod Los Angeles.

- Mam przyjaciela, który chodzi na Uniwersytet Reno w Nevadzie. – Przed oczami stanęła mi sylwetka Richa. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Miałem tam iść, ale jednak wybrałem Kalifornię.

- Dobry wybór. – Poklepałam go po ramieniu. – Kolejne pytanie. Masz rodzeństwo?

- Młodszego brata i starszą siostrę.

Pokiwałam w skupieniu głową. Poznając się dalej skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku. Między drzewami mogłam dostrzec światła mojego akademiku. Usiedliśmy na ławce schowanej wśród gałęzi. Słońce zaczynało zachodzić i powoli okrywał nas cień.

- Rozmyślałem też nad wyborem uczelni w Arizonie. – Luke właśnie opowiadał o swojej historii wyboru uniwersytetu. – Ale na koniec i tak wahałem się między Kalifornią i Wyoming.

Zakrztusiłam się i wyplułam na trawnik gumę. Złapałam się za klatkę piersiową, która lekko zabolała od nagłego wdechu. Ochłoń Lissa, to tylko nazwa stanu. Nie mogłam jednak odpędzić od siebie wizji rancza, naszego wzgórza i nocy z Travisem. Twarz chłopaka stanęła mi przed oczami powodując ból.

- W porządku? – Luke złapał mnie za ramiona i potrząsnął. Minęła chwila nim pozbyłam się pieczenia pod powiekami.

- Tak. – Pokiwałam głową. – Tylko... Mam dużo wspomnień z Wyoming.

Naucz mnie żyć✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz