Misja

879 55 4
                                    

- Sensei znowu się spóźnia, dattebayo!
    Usłyszałam krzyk Naruto. Czyli nie jestem jedyną spóźnioną. To dobrze. Wbiegłam na most i ustałam przed blondynem oraz Sasuke.
- Przepraszam za spóźnienie. Zgubiłam się- powiedziałam lekko zgięta w pół, wyrażając w ten sposób skruchę.
- Spokojnie. I tak nie ma tego przeklętego Kakashi'ego-powiedział Uzumaki, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Zamknij się w końcu, młotku.

  Ocho, zaczyna się. Kiedy oni ,,rozmawiali" ja spojrzałam w jasne i bezchmurne niebo. Promienie słońca ogrzewały moją bladą twarz. Rzeka ślicznie odbijała świat rzeczywisty ukazując nowe i piękne kolory. To zdecydowanie jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam.
- Dzień dobry- usłyszałam cichy, ale i dobrze znany mi głos.
- Znowu się sensei spóźnił, dattebayo!- krzyknął Naruto, pokazując na niego palcem.
- Bo czarny kot przeszedł mi drogę i musiałem iść naokoło. Gotowi na pierwszą misję?
- Tak!- krzyknął Uzumaki z ogromnym entuzjazmem. Sasuke prychnął, widząc głupie zachowanie blondyna, ale nie zrobił nie więcej. Skinęłam głową i skupiłam się na sensei'u.
- Skoro tak to możemy zacząć misję- powiedział i gdy każdy się skupił, dodał- Polega na złapaniu kota pani Kikotami. Taki czarny z białą plamką na ogonie.
   Uchicha prychnął pod nosem po raz piąty od naszego spotkania, a Naruto stał z wyraźnym i pełnym bólu niedowierzaniem.
- Jak mam zostać hokage z takimi misjami, dattebayo!?

   Koniec końców zaczeliśmy szukać sierściucha. Zadanie było za proste jak na ninja, ale mus to mus. Zauważyłam kątem oka czarne coś. To musi być ten wredny zwierz!
   Wystawiłam obie dłonie w tamtą stronę. Lud przeszedł po ziemi i stworzył klatkę dla mojej zdobyczy. Podeszłam do kota, badając go wzrokiem. To nie ten! Znowu. Ruszyłam dalej załamana moją nieporadnością. To najprostsza misja w moim życiu i nie potrafię jej wykonać!

   Wyjęłam z plecak pudełko. Zapach dango spawił, że zaburczało mi w brzuchu. Zabrałam się za moje drugie śniadanie. Spojrzałam na kota, który domagał się kawałka. Szukałam tego łobuza tak długo, a on łaskawie się zjawił dopiero, gdy poczuł jedzenie?!
  
    Gdy dojedliśmy dango, poczułam zapach ramen i mokrego psa. Czyli Naruto się zbliża. Pokażę im z dumą moją zdobycz, która siedzi obok mnie, pijąc z kubeczka chłodną wodę.

***
  Weszłam do sporej księgarni. Do moich nozdrzy doszedł zapach książek i kurzu. Był relaksujący. Mimowolnie zrobiłam ogromny wdech. To działa jak narkotyk. Nie to, że wiem coś o tym.
- Dzień dobry!- krzyknęła wesoła brunetka, wychodząc zza regału- Pomóc w czymś?
- Nie- odpowiedziałam krutko i ruszyłam do byle jakiego działu. Książki były poukładane strasznie chaotycznie. Co niby robi ,,Wojna piratów" przy ,,Moja pierwsza kolekcja łyżek"? Po dłuższych poszukiwaniach znalazłam książkę, której szukałam.

  Ruszyłam w stronę lady. Miła brunetka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Chcę to kupić- wyjaśniła zdziwiona jej słabą dedukcją.
- Bedzie 890 jenów.
   Podałam jej pieniądze i wyszłam z przytulnej księgarni. Nie mogąc się doczekać, otworzyłam książkę i zaczęłam czytać.
 
   Wpadłam na kolejny słup. Może to był zły pomysł. Tak to tylko sensei pornole potrafi czytać. Gdy w końcu wróciłam, zdjęłam po omacku buty i weszłam do mojego pokoju.
   Przeczytałam już chyba trzeci rozdział o najważniejszych budynkach w Liściu. Przynajmniej więcej się nie zgubię.

    Wyjęłam z szyflady starą książke Kima o osobowościach ludzi. Chciałam kiedyś sobie jedną przywłaszczyć. Każda jest wyjątkowa i nie potrafię wybrać. Co do mnie pasuje?

   Usłyszałam pukanie, a po chwili donośny głos:
- Pabienko, mogę wejść?
- Wchodź Kim.
- Chciałem tylko zadać pytanie. Co pani jutro chce na śniadanie?
- Chętnie zjadłabym płatki. Wiem, że lubisz gotować, ale rano powinno się jeść coś lekkiego
- Zgodnie z życzeniem. Hokage przysłał pieniądze, więc pomyślałem, że oddam je panience- powiedział Kim i dał mi białą kopertę.

   Schowałam ją pod poduszkę i chciałam spytać się osobowości, ale przerwało mi chiche pukanie. Spojrzałam w stronę okna. Raport. Kim, wiedząc, o co chodzi, wyszedł z pokoju, a ja pomału zsunęłam się z łóżka. Gdy otworzyłam okno, kruk wleciał i usiadł na szafie. Miły, zimny wietrzyk powiał, opatulając moją twarz. Usiadłam przy biurku i wyjęłam idealnie białą kartkę.

  Zdaję raport czasowy od ostatniego raportu.
   Uchicha Sasuke jest zdrowy. Należycie wypełniam moje obowiązki w domu Sasuke i w opiece nad Pańskim bratem. Mieliśmy pierwszą misję rangi D. Polegała na złapaniu kota.
                         Zawsze wierna uczennica i podwładna Shiro.

   Oddałam raport krukowi, a ten wyleciał szybko. Zapewne już się stęsknił za swoim panem.
   Usiadłam do biurka i zaczęłam znowu pisać w moim dzienniczku o dzisiejszych przeżyciach. To był męczący i wkurzający dzień.

   Postanowiłam, że będę wybierać codziennie inną osobowość do momentu, gdy jedna nie wyda mi się idealna. Wybiorę byle jaką z zamkniętymi oczami. Nie mogę się doczekać.

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz