Kraj Bagien

112 11 2
                                    

Wskoczyłam na drzewo i przytuliłam się do pnia. Mam zbyt wrażliwy węch na skakanie nad bagnem.
- Umieram!- krzyknęłam z zamkniętymi oczami.
- Spokojnie. Nie mam hajsu na dom pogrzebowy- powiedziała Amnis, łapiąc mnie za ramię.
- Ja nie będę trupa dźwigać- dodała Naomi i położyła dłoń na mojej głowie.
- Wszyscy przeciwko mnie!- krzyknęłam i wskoczyłam na kolejne drzewo- Dobrze wiecie, że mam wrażliwszy węch od was!

***
Jaka piękna wioska. Nawet pachniała fiołkami. Zwracam honor. Minęłam grupkę roześmianych dziewczyn, ,,przypadkowo" jedną potrącając. Ona jednak nic nie powiedziała, bo zobaczyła naszą różnicę wieku.

Z lepszym chumorem podeszłam do stoiska ze zwierzątkami. Spojrzałam na niebieską papugę i od razu się w niej zakochałam. Miała takie piękne skrzydła i fajne skrzeczała.
- Ale super- szepnęłam pod nosem.
- Chodź już! Wulkan!- krzyknęła Naomi. Złapała mnie za ramię i pociągnęła.

Przygnębiona szłam razem z nimi. Często przystawałam przy ciekawym stoisku lub sklepie. Zaszłyśmy do moteliku z barem. Wynajęłyśmy tam pokój, bo już zaczęło się ściemniać i zjadłyśmy ogromną kolację. Naomi wylała swoje sake, a Amnis zasnęła na krześle. Ze mną też nie było najlepiej, bo siedziałam upita, niebezpiecznie się przechylając na prawą stronę.

Jednak kelnerka, kucharz i sprzątaczka pomogli nam dojść do pokoiku.
- Zobaczę wulkan! Ja pobiegnę tam i zobaczę wulkan! Razem z przyjaciółmi! Zobaczę wulkan!- śpiewała szatynka. Kręciła się na łóżku jak owsik w tyłku. Przerażała mnie gipkość jej ciała.

Czarnowłosa siedziała na pościeli po turecku i nad czymś rozmyślała. Po chwili bardzo agresywnie i szybko wskoczyła pod kordłę, zdejmując przy tym ubranie.
- Czy ktoś podkradł mi tysiąc sześćset jenów?- spytała się podejrzliwe.

Wzruszyłam ramionami. Zapewne zgubiła je w czasie drogi albo jak wczoraj spadła z drzewa, bo Naomi ją pociągnęła za sobą.

Amnis widząc, że jestem niewinna, przeniosła wzrok na brunetkę, która nienaturalnie chrapała.
- Od razu widać, że nie śpisz- powiedziała po chwili ciszy złotooka.
- Naomi!- krzyknęła, nie widząc reakcji ze strony Iwakury.
- Czego?!
- Gdzie moje pieniądze?- spytała się już spokojniej Amnis. Poprawiła przy tym kosmyk włosów.
- Dawno już strawione- odpowiedziała fioletowooka i odwróciła się plecami do nas.
- Zabije cię- szepnęła pod nosem czarnowłosa i zaczęła wyczołgiwać się spod kołdry.

Szybko na nią skoczyłam, aby nie zrobiła krzywdy Naomi. Poza tym nie chciałam oglądać dwóch bijących się shinobi w bieliźnie. Gdy Amnis się uspokoiła, puściłam ją i zeszłam z jej łóżka. Zaczęłam zdejmować ubrania, obserwując dziewczyny. Pomału usiadłam na pościeli, aby po chwili nakryć się grubą i ciepłą kołderką. Zbliżała się zima, ale ja tego nie odczuwałam. Starałam się zachować pozory normalności, ale nawet temperatura poniżej dziesięciu na minusie mi nie szkodzi. Zmino czuję jedynie przy ataku.

***
Naomi ubrała się i włożyła ciepłe rękawiczki bez palców, które kupiłam rano, bo wstałam wcześnie. Amnis cieszyła się jak dziecko z puchatej czapki i szalika. Dziewczyny miały na sobie grune korzuchy i buty zimowe.
- A ci nie będzie zimno?- spytała się czarnowłosa, oddając klucz recepcjoniście.
- Nie. Władam lodem i nie odczuwam zimna- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Ale to może wydawać się dla mieszkańców dziwne. Lepiej chodźmy kupić przynajmniej lekki płaszcz- powiedziała Naomi. Otworzyła drzwi od moteliku i wyszłyśmy na ruchliwą ulicę.

W nocy napadało dużo śniegu, który zmieszał się z piaskiem i powstało błoto, po którym niestety musiałyśmy iść. Westchnęłam i ruszyłam za przyjaciółkami, które o czymś gadały. Kompletnie zapomniały o wczorajszej akcji. To dla mnie w sumie lepiej.

Zamknęłam na chwilę oczy, delektując się panującą tu wilgocią. Mogłabym nawet tu postawić lodowy zamek. Nigdy jeszcze nie miałam tyle energii. Bagna śmierdziały jak Akamaru, gdy wlazł do rzeki, w której były ścieki, ale dawały mi do dyspozycji dużo wilgoci.

Spojrzałam na moje różowe ręce. Zrobiły się takie przez zimno, ale nawet nie bolały ani nie piekły. Naomi miała rumieńce na policzkach, bo odmówiła zakładania szalika. Podobno kiedyś omało się nie udusiła, gdy postanowiła sturlać się po górce i teraz ma traumę.
Amnis zbytnio nie lubiła zimna i tego nie ukrywała, bo czasami prychała pod nosem. Rano powiedziała ,,Jeśli nie ma śniegu, nie chcę zimy".

Weszłyśmy do pierwszego sklepu z ubraniami na tej ulicy i Naomi zaczęła szukać mi ubrań. Amnis podawała mi te normalne płaszcze, a Iwakura zaczęła od kurtki w parówki.

***
Głowa mnie rozbolała i zatrzymałam się na środku drogi między bagnami. Padłam na kolana i krzyknęłam, łapiąc się za głowę. Dookoła zawirował śnieg, a ziemię pokrył szron.

Naomi i Amnis chyba coś krzyczały, ale ja skupiłam się na przerwaniu ataku. Pomyślałam o gorącej Sunie i mojej miłości do przyjaciół. Prawie mi się udało, ale zobaczyłam twarz Kim'a i Issai'a, a moja złość zmieszana z żalem wzrosła. Starałam się uspokoić, ale mi to zbytnio nie wychodziło.

Nie chciałam się poddać. Nie teraz. Nie kiedy są przy mnie ważne osoby. Nagle poczułam ciepło. Ktoś mnie przytulał. Tego byłam pewna. Mam wsparcie. Wszystko opadło: śnieg, emocje i gęsta atmosfera.

Nie miałam siły nawet spojrzeć na mojego wybawiciela. Dyszałam jak po maratonie po dango. Wszystko mnie bolało. Po chwili szron zniknął, ale śnieg został. Uspokoiłam szybkie bicie serca i ciężki oddech.

Nagle coś się na mnie rzuciło. Wyczułam zapach Naomi i Amnis. Nadal jednak nie wiedziałam kto mnie uratował. Pachniał znajmomo, ale nie mogłam sobie przypomnieć kto to.
Z trudnością przechyliłam głowę, ale napotkałam tylko maskę lisa. Zdziwiona przekręciłam głowę lekko w prawo.

Nieznajomy wstał, a ja zrobiłam to samo. Po budowie ciała stwierdziłam, że to mężczyzna lub płaska kobieta. Postać była szczupła , więc nie mogłam jednoznacznie zdecydować jakiej jest płci. Włosy zasłaniał czarny kaptur, a resztę ciała ciemne rurki, bluza tego smego koloru i glany. Przybysz trzymał w dłoniach, okrytych rękawicami karton.

Zrobiłam krok do przodu, a nieznajomy się cofnął. Położył karton na ziemi i podsunął go nogą. Podniosłam pudełko i je otworzyłam, nadal obserwując tajemniczego bohatera.
W środku był naszyjnik ze szklanym koniem. Wyjęłam go, a on rozbłysnął różnymi kolorami przez słońce. Dziewczyny ustały obok mnie i przyglądały się przedmiotowi.
-Kim jesteś? Po co mi ten naszyjnik?- spytałam się podejrzliwie.

Nieznajomy pomalutku podszedł i pokazał na naszyjnik. Spojrzałam na zawieszkę i zobaczyłam małe literki.
- ,,Uma"... To twoje imię?

Przybysz kiwnął głową i zabrał mi karton oraz biżuterię. Zakmnął pudełko i położył je na ziemi.
- Potto!- usłyszałam delikatny głos wybawiciela, a po chwili z niedużego kartonu wyskoczył ogromny, biały koń.

Zdziwiona aż przewaliłam się na ziemię. Naomi siedziała obok mnie, a Amnis wskoczyła na drzewo.
Pomału wstałam, obserwując nadal konia i otrzepałam niebieski płaszcz. Spojrzałam pytająco na przybysza.
- Potto- powtórzył, a zwierzak wrócił do kartonu.

Nieznajomy podniół rękę i szybko zdjął maskę lisa, zwalając przy tym czarny kaptur.

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz