Kiedy oni zmienili hokage? Ślimacza Księżniczka? Skąd oni ją wytrzasneli? Jak tylko weszłam do gabinetu, zaatakowała mnie krzesłem, bo jej przeszkodziłam w odpoczynku.
Stałam przed biurkiem, błagając Tsunade-sensei o jakikolwiek lokal do przenocowania.. Po mojej prawej stali chłopcy.
- Nie mamy wolnych mieszkań- powiedziała pod nosem i napiła się czegoś z kieliszka.
- To co mam zrobić?- spytałam się załamana.
- Nocować u przyjaciół i dać mi święty spokój- zaproponowała i wyjeła sake z szuflady. Nalała sobie do kieliszka i ponownie się napiła- Przeklęta robota. Nawet z butelki nie mogę się napić... Kultura przy gościach... Oni powinni mi na kolanach dziękować za to, że się pojawiłam i zajęłam stanowisko hokage.Wyszłam z gabinetu, aby już nie słuchać tego monologu. Wyjęłam z kieszeni pudełko. Szybko je otworzyłam i wzięłam ze środka dango. Zjadłam aż cztery pyszne kuleczki.
Kim i Tadashi gadali o czymś. Bardziej to przypominało kłótnie. Nie chciało mi się tego słuchać, więc zaczęłam myśleć o naszym noclegu. Moglibyśmy spać pod gołym niebem, ale jak mam przyjaciół pod ręką to nie muszę się tak męczyć.Skręciłam w prawo, a moi towarzysze przestali się kłócić. Nastała cisza, przerywana szczękiem mojego pudełka za każdym razem, gdy chciałam zjeść kolejną kluseczkę na patyku.
Podeszliśmy do rezydencji Nara. Robiła wrażenie. To nie był mały i skromny domek... Prawdziwa willa. Patrzyłam na drzwi z nieukrywanym podziwem. Nawet na nich był pozłacany znak ich klanu.
Delikatnie zapukałam, a po chwili rozniósł sie jakiś szczęk w dalszej części domu. Ktoś podbiegł i otworzył nam te piękne drzwi.Stała przed nami brunetka z nieodganionym wyrazem twarzy. Jej ciemne oczy badały moje. Miała na sobie bordowy sweter i szare spodnie. Na to narzuciła biały wartuszek. Z jej kucyka wypadały pasma włosów. Brunetka po chwili się uśmiechnęła i złapała mnie za rękę.
- Ty pewnie do Shikamaru- bardziej oznajmiła niż zapytała.
- Ta-ak- przytaknęłam, lekko się jąkając.
- Wreszcie ten nieudacznik poznał jakąś dziewczynę...
- Ale to nie... nie tak!- krzyknęłam cała czerwona.
- Shikamaru!- wrzasnęła tak głośno, że aż zatkałam moje biedne uszy.Ktoś ewidentnie zaczął schodzić powolnym krokiem po schodach.
- Ta takie upierdliwe- usłyszałam znajomy głos i zza pleców hałaśliwej pani wyszedł strasznie leniwy geniusz.
- Hej... Ja-a tylko chciałam zapytać się o nocleg dla nas- powiedziałam pokazują na mnie i chłopców. Kim się śmiał pod nosem, a Tadashi czytał książkę.
- Zawiodłam się- rzuciła kobieta i poszła wgłąb domu.
- No dobra... Wchodźcie- westchnął Shikamaru.Zdziwiłam się jego brakiem reakcji. Jego przyjaciół zniknęła, a on ją wita jakby nigdy nic. Czy on znowu przespał kolejne lata życia? Otaczam się samymi dziwologąmi. W sumie, z kim przystajesz, takim się stajesz.
Odwrócił się i otworzył szerzej drzwi. Weszłam za nim do domu i szybko zdjęłam buty. Sam korytarz był bogato wystrojony. U Hinaty nie było biedniej.
- Wasze pokoje są na górze- powiedział Shikamaru.***
NarratorW małym pokoju siedziały cztery skupione osoby. Tsunade nerwowo obgryzała paznokcie. Danzou również był niespokojny.
- Ona nie może zostać w wiosce, dołączyć do Korzenia, a tym bardziej powrócić do poprzedniego życia- powiedziała po rak kolejny starsza pani.Tsunade walnęła pięścią w stół, a on przełamał się na pół.
- Nie stwarza już niebezpieczeństwa!- huknęła hokage.
- Ona wychowała się w Akatsuki. Jest podejrzana o szpiegostwo. Niedawno zniknęła, bo była parę lat u Orochimaru... Niewiadomo, czy z nim też spiskuje- wyjaśnił cicho członek starszyzny.
- To co mamy zrobić?!- krzyknęła Tsunade- Przeklęte staruchy!
- Są dwa wyjścia. Możemy ją wygonić z wioski, albo wysłać na długą misję- oznajmił po chwili Danzou- Jest jeszcze jedna propozycja. Zamkniemy ją w lochach Korzenia.
- Jestem hokage, do cholery!- podniosła głos Ślimacza Księżniczka.Wszyscy się spieli, a jej ostatnie słowo odbijało się echem od ścian pokoju. Tsunade powstrzymała się od dobicia resztek stołu.
- Starszyzna ma prawo do decydowania o losach naszej wioski!- krzyknął siwy facet.
- Macie być doradcami!
- Więc wybierz jedną z naszych opcji- powiedział spokojnie Danzou, wyprzedzając staruszków.Hokage przygryzła dolną wargę i zmaknęła oczy. Jej odpowiedź była oczywista.
- Niech pójdzie na misję...- westchnęła zrezygnowana.
- Dobrze- powiedziała staruszka.
- Zgadzam się- rzucił facet z siwą czupryną.
Danzou w niezbyt dobrym humorze opuścił pokój. To samo zrobiła Tsunade i starszyzna. Ślimacza Księżniczka mogła pocieszyć się nieszczęściem przywódcy Korzenia, którego nienawidziła. Taraz musi znaleźć odpowiednią misję dla Shiro Ayame. Kim i Tadashi też są podejżani... Będzie miała masę roboty i parę godzin bez sake.***
Shiro
Schowałam się pod kordłę. Cała się trzęsłam. Po chwili spadłam z łóżka i wślizgnęłam się pod nie. Złapałam za skrawek bluzki i zaczęłam się nim nerwowo bawić.
Kolejny huk i błysk. Nienawidzę tej bezsilności. Nie mogę przezwyciężyć starchu. To jest silniejsze ode mnie.Zmęczona w końcu zmknęłam oczy. Ciekawe, czy to przeżyje... Nie mam szans wobec takiej mocy. Śniło mi się dango i moja drużyna. Podobno jutro Kakashi-sensei wraca z misji.
Wstałam wcześnie i się przeciągnęłam. Po nocnej burzy była ładna pogoda. Włożyłam moje ubrania, zrzucając bluzkę pani Yoshino. Rozczesałam włosy lodowym grzebieniem i otworzyłam drzwi sypialni. Na bosaka zeszłam ze schodów. Starałam się być jak najciszej. Minęłam już pokój rodziców Shikamaru.
Nie zauważyłam podwiniętego skrawka dywanu i niebezpiecznie się zachwiałam. Zamknęłam oczy, czekając na finał mojej zabawy. Upadek nastąpił chwilę potem. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoją okropną pozycję.
Rękawy mi się podwinęły, a czarna skarpeta spadła z mojej boskiej nogi.Leżałam na boku z ręcami przy brzuchu i podkurczonymi nogami. Będę miała siniaka. Już chciałam wstać i z niewinną miną ruszyć dalej, ale usłyszałam cichy śmiech.
W drzwiach jednego z pokoi stał Shikamaru w bluzce i spodenkach.
- Nie podrywaj moich dywanów...- powiedział po chwili.
- Nie podglądaj dam w opresji, a jeśli już taką widzisz... to, geniuszu, pomóż- odpowiedziałam, wkładając skarpetę.
- To mój dom i dywan. Tu są inne prawa. Kobiety powinny sobie ra...- nagle przerwał wyraźnie przerażony. Powędrowałam za jego wzrokiem i o mało nie dostałam zawału.Za mną stała mama Shikamaru. Szybko wstałam i poprawiłam rękawy. Pani Yoshino miała potargane włosy i piżamę. Obok niej znajdował się Kim ze skrzyżowanymi ręcami.
- Przepraszam. Pewnie panią obudziłam- powiedziałam ze skruchą i delikatnie pochyliłam głowę.
- Nic się nie stało, kachana. To ten nieudacznik nie umie się zachowywać- szepnęła i poprawiła moją bluzkę.
- No właśnie, panienko. Powinieneś jej pomóc- dodał Kim i spojrzał zabójczo na Shikamaru. Nara się przestraszył. Miał trzech wrogów i mało argumentów.
- O... Chłopcze, jak się nazywasz?- spytała się miło kobieta, uśmiechając się do bruneta.
- Kim, proszę pani- odpowiedział przymilnie.
- Umiesz gotować?
- Oczywiście- powiedział i uśmiechnął się diabelsko do młodego geniusza. Jego mama tego nie zauważyła.
- Chodźmy, w takim razie, do kuchni!- krzyknęła entyzjastycznie pani Yoshino.Zbiegli razem po schodach. Shikamaru w szoku wrócił do pokoju, a ja poszłam dalej z uśmiechem na twarzy. Drzwi po mojej lewej pomału się otwarły i stanął w nich Tadashi z nosem w książce. Nie miał na sobie okularów, a za piżamę służyły mu niebieskie spodenki. Nie patrzyłam się jak wszystkie dziewczyny w romansach na klatkę piersiową.
Nagle przede mną, w kłębie dymu, pojawił się członek ANBU. Przestraszyłam się i odruchowo rzuciłam w nią pare kolców, ale zgrabnie je odbiła kunai'em. Uspokoiłam się i spojrzałam na nią pytająco.
Spod jej maski lisa wystawały zielone kosmyki włosów. Kolejna cycata. Spojrzałam ze smutkiem na swój ubogi biust, a potem z zazdrością na jej.
- Szanowna hokage cię wzywa- powiedziała dźwięcznym głosem- Razem z Kim'em i Tadashim Yoko.ANBU to elitarna jednostka. Mam się bać? To musi być coś poważnego. Błagam, aby nie chodził o te cukierki, które buchnęłam z jej biurka. Miskę miałam oddać... kiedyś...
CZYTASZ
Nowy płomyk // NARUTO
FanfictionShiro jest nową osobą w Wiosce Ukrytego Liścia. Jak potoczy się jej historia? Przyjaciele poznają prawdę? A może zostawi wszystko i postanowi odejść? Zakocha się? Autorka rozwija się w czasie pisania kolejnych rozdziałów.