Kraj Drewna

144 18 11
                                    

- A potem robisz łuuu i pach. Przeskakujesz przez zawodnika jak buch i walisz w piłkę!- krzyknęłam do małego chłopca.
- Rozumiem!- odkrzyknął entuzjastycznie.
- Jakim cudem?- spytali się jego koledzy z niedowierzaniem.
- Śmiecie wątpić w moje wytłumaczenia?!- krzyknęłam z morderczą miną.

    Spojrzałam na siatkę i drużynę przeciwną. Zostałam zaciągnieta do tego meczu, bo dla jednej drużyny zabrakło graczy. Miałam proste zadanie: bronić piłki przed walnięciem w naszą stronę boiska. Nie umiem zbytnio grać w siatkówkę, dlatego wolę nie atakować.

     Ustawilismy się na piaszczystym boisku. Przed nami byli wysocy chłopacy w różnym wieku. Uśmiechnęłam się łobuzersko. Kocham rywalizację. Nieważne w jakiej formie.

    Serwowała drużyna przeciwna. Piłka poleciała w naszą stronę. Delikatnie się przesunęłam i odebrałam zagrywkę. Nie umiem jeszcze tego podbicia od dołu. Gdy byłam z Itachi'm, grałam w siatkówkę z Akatsuki, ale po paru minutach nie było już boiska.

Po krótkim meczu wygraliśmy jednym punktem przez nasze wspaniałe ataki. Nie wiedziałam, że te kurduple uczą się tak szybko. Raz wyjaśniłam dla blodnyna nową technikę, a on ją wykonał bez problemu, przeskakują kolegę dla zmyłki.

     Grzecznie podziękowałam za mecz i już chciałam iść, ale poczułam uścisk na nadgarstku.
- Senpai... Pójdziesz z nami do knajpki- bardziej stwierdził niż zapytał. Blondynek wywiercał we mnie dziurę tymi swoimi szarymi oczkami. Nie mogłam odmówić.
- Ale ja nie płacę- oznajmiłam po chwili i dałam się pociągnąć w tylko jemu znanym kierunku. Mój statek i tak będzie dopiero za cztery godziny, bo spóźniłam się na ranny rejs.

    Obok mnie biegła różowowłosa dziewczynka z kokardkami we włosach. Za mną znajdowała się reszta. Na przedzie biegł ich kapitan, inteligentny blondyn z masą energii.

     Mijaliśmy piękne ulice Katamari. Wioska tętniła życiem. Kraj Drewna był mały, ale posiadał wiele mieszkańców i pieniędzy dzięki portowi. Mimo tłumów nie czułam się nieswojo. Drewniane domy i konie na ulicach dodawały uroku.
    Zatrzymaliśmy się przed knajpką i szybko do niej weszliśmy. Pięcioro dzieci to spora gromadka, więc ciężko było znaleźć wolne miejsce. Po chwili poszukiwań znaleźliśmy idealny stolik w kącie. Podeszła do nas kelnerka, a my złożyliśmy zamówienie. Oczywiście ja nie płacę. Są mi to winni za udział w meczu.

    Wszyscy gadali o czymś zawzięcie, więc przysłuchałam się ciekawej wymianie zdań.
- Powinna zaraz tu być!- krzyknęła różowowłosa.
- No i będzie!- odpowiedział chłopak z blizną na skroni.

   Po tym nastała cisza, którą przerwał dzwonek otwieranych drzwi do knajpki. Wszystkie dzieci zerwały się z miejsca, zasłaniając mi widok. Dopiero, gdy brzdące usiadły, zobaczyłam postać w kapturze.

    Delikatnie zdjęła długi płaszcz i mogłam zobaczyć dziewczynę z brązowymi włosami związanymi w dwie niskie kitki. Była blada, a jej fioletowe oczy i grzywka nadawały tajemniczości. Ubrana była w czarną bluzkę, ciemną spódniczkę, takiego samego koloru zakolanówki i buty ninja.

   Na jej szyi był ochraniacz Wioski Drewna. Dziewczyna szybko rozpuściła włosy, które teraz sięgały do pasa. Rzuciła na stół mały worek, a dzieci zaczęły w nim grzebać, wyjmując różne rzeczy.
- Świetne pamiątki!- krzyknął blondyn.
- Siadaj z nami, siostrzyczko!- powiedziała różowowłosa.

   Dziewczyna usiadła obok mnie. Patrzyła się przez chwilę na dzieci, a potem przeniosła spojrzenie na moją twarz.
- Naomi Iwakura- rzuciła z uśmiechem.
- Shiro Ayame- odpowiedziałam niepewnie.
- Masz śmieszne oczy! Jestem juninem Wioski Drewna! Wiesz, widziałam ostatnio dziewczynę, która miała podobną do ciebie sukienkę, ale tamta była brzydsza. Ile masz lat, no ja mam osiemnaście?- zaczęła monolog. Nie nadążałam za nowymi informacjami.
- Też... W sensie, też mam osiemnaście lat- odpowiedziałam cicho.
- Jesteś kunoichi? Jaką masz rangę? Skąd pochodzisz, bo nigdy cię tu nie widziałam?
- Tak, jestem ninja. Pochądzę z Kraju Ognia. To strasznie powikłane. Jestem tu tylko przejazdem- wyjaśniłam speszona.

   Iwakura wstała, zwalając przy tym jedną z pamiątek, porcelanowego słonika, który się rozbił. Szatynka nagle pobladła i zaczęła gorączkowo przepraszać, zbierając kawałki porcelany.
   Siedziałam niedowierzająco. Junin? Spojrzałam na zegar nad frontowymi drzwiami. Miałam półtorej godziny do rejsu. Kelnerka położyła przed nami lodowe pucharki. Z niebywałym uśmiechem wzięłam do ręki łyżeczkę i delektowałam się delikatnym smakiem.

    Iwakura usiadła na swoje miejsce i zaczęła spożywać czekoladowe lody. Wszyscy jedliśmy w ciszy, czekając aż ostatnia osoba zje swój deser. Gdy kelnerka zabrała puste pucharki, dzieci zaczęły rozmawiać o dzisiejszym meczu siatkówki.
- Em... Gdzie tak wogóle zmierzasz?- spytała się fioletowooka, poprawiając kosmyk długich włosów. Mogę się jedynie pochwalić, że moje sięgają już prawie kolan. I tak je niedługo zetnę.

    W sumie, i tak nikt mnie tu nie znał, więc postanowiłam zaryzykować. Czas pokaże, czy to była słuszna decyzja.
- Do Kraju Demona- odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- To tam jest ten czynny wulkan!- krzyknęła podekscytowana Iwakura.
- Mam tam misję- powiedziałam dumnie.
- To nie możesz pójść tam w takich ciuchach... To będzie niewygodne. Chyba nie chcesz wyglądać jak prostytutka, którą wyrzucił szef- oznajmiła z lekkim uśmiechem, a mnie kompletnie zatkało.
- Chciałabym przyciąć włosy- powiedziałam po chwili.
- Da się załatwić, Shiro-chan... Mogłabyś z nich potem robić peruki dla łysych.

    Ta tylko wstała i pociągnęła mnie za rękę. Naomi to strasznie energiczna i dziwna osoba. Nie wspominając, że jest juninem przu swojej okropnej niezdarności.

***
   Spojrzałam niepewnie na lokal fryzjerski, do którego pchała mnie Iwakura. Gdy weszłam do środka, wyczułam zapach lakieru do włosów, który drażnił mój wrażliwy nosek.
   Usiadłam na krześle, a Naomi objaśniała coś dla fryzjerki, króra będzie mnie ciąć.

     Starsza pani w końcu podeszła do mnie i zaczęła coś majstrować przy moich włosach. Zamknęłam oczy, a gdy otworzyłam je pod dwudziestu minutach, nie mogła się nadziwić.
     Moje białe włosy sięgały ramion, a grzywka zasłaniała niebieskie oko. Patrzyłam zdezorientowana na nową fryzurę. Po chwili zapłaciłam dla profesjonalistki.

     Nie zostałam tam zbyt długo, bo fioletowooka już ciągnęła mnie do, jej zdaniem, najlepszego sklepu z wygodnymi cichami. Miłaśmy ludzi, co chwilę kogoś trącając. Ustałyśmy przed ładnym lokalem z oszkloną ścianą. W środku było mnóstwo manekinów.
      W oka mgnieniu zostałam wepchnięta do przebieralni z ubraniami. Przeklinając pod nosem, włożyłam zestaw.

    Były w nim białe spodenki do połowy ud z paskiem. Na nadgarstku miałam bransoletkę. Bluzka była również biała z granatowymi rękawami i wstążką pod szyją. Strój mi się bardzo podobał i był wygodny.

***
- Idę z tobą- oznajmiła pewnie szatynka, gdy wchodziłam na pokład. Poprawiłam plecak i spojrzałam na nią zdziwiona.
- Chcę zobaczyć prawdziwy wulkan!- wyjaśniła i wbiegła za mną na statek.

    Podałam bilet dla mężczyzny, a Naomi zrobiła to samo. Kiedy ona go kupiła? Wzruszyłam ramionami i poszłam pod pokład do mojego pokoju. Iwakura dzieliła go ze mną, co troszkę mnie przerażało. Taki pokład energii ze mną w małym pomieszczeniu?

    Wypakowałam rzeczy i pełna entuzjazmu pobiegłam na górę, aby popatrzeć na oddalający się ląd i dzieci, którze żegnały nas na moście. Strzeż się Issai, bo jak cię dopadnę. Nie znasz dnia ani godziny!

   

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz