Nowe życie

462 36 4
                                    

    Zabiłam kokejnego shinobi. Wokół mnie było mnóstwo ciał- jedne przebite lodem, a inne pokaleczone moimi technikami wiatru. Skoro ojciec powiedział mi, że przed utratą pamięci też tak robiłam, to nie będę tego zmieniać.
- To twoi nowi przeciwnicy- syknął wyżej wspomniany, a przez drzwi weszły cztery osoby.
  
   Czerwonowłosa dziewczyna z dziwnym hełmem. Facet z dwiema głowami. Jakiś tam grubas i chłopak z nienaturalną ilością rąk.
- Użyj swojego drugiego ja. Mieliśmy wczoraj lekcję z teorii, więc przyszedł czas na praktykę. Spróbuj ich nie zabić- wyjaśnił ojciec i odskoczył.
 
    Niepewnie zamknęłam oczy. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Skupiłam się na energii w moim ciele.  Pojawiłam się na polanie bez końca.
Przede mną stała czerwonowłosa dziewczyna z szyderczym uśmiechem. Była naga, ale nie wyglądała na zawstydzoną.

   Po chwili podniosła delikatnie dłoń. Poczułam przeszywające mnie zimno i ból w klatce piersiowej. Polanę zaczęła zalewać woda. Nie, nie była to zwykła woda. Przerażona starałam się uciec od krwi, która mnie doganiała.
Krzyknęłam ze strachu, a mój głos zaczął roznosić się echem po całej polanie.

   Nagle wszystko zaczęło pękać jak lustro. Pojawiłam się w pokoju bez okien. Jasna tapeta ze ścian zaczynała odpadać i miała liczne plany, a panele na podłodze były obdrapane, a niektóre nawet powyrywane.
  Słyszałam tylko cieche kapanie wody, a żarówka mrugała nad moją głową. Podeszłam do jedynego w tym pokoju mebla.

    Duże lustro aż błyszczało z czystości. Nie pasowało do tego pomieszczenia. Nie widziałam w nim mojego odbicia. Zamiast mnie stał tam mały chłopiec z noworodkiem na ręcach. Miał białe jak śnieg włosy, a jego ubranie było mokre najpewniej od potu. Dziecko spojrzało na mnie ze łzami w oczach.
- Mamo!- krzyknęło, wybuchając szlochem.

   Stałam jak słup soli, nie wiedząc co robić. Gdy chłopiec padł na kolana, rzuciłam się w jego stronę, chcąc rozbić lustro. Waliłam w nie wszystkim, co mam, ale nie chciało się rozbić. Padłam na kolana i przyłożyłam dłoń do chłodnej szyby.
- Mamo, odebrałem poród. Słyszysz? Mamo, siostrzyczka jest cała i zdrowa. Nie zasypiaj. Musimy uciekać! Zaraz nas znajdą!- krzyknął i obejrzał się za siebie.

   Usłyszałam krzyki i potężne stukanie. Nie widziałam, co się tam dzieje. Wpatrywałam się w dziecko.
- Przepraszam- szepnął. Otarł łzy i wstał z ziemi. Poszłam w jego ślady. Chłopiec uciekł gdzieś w prawo, znikając z lustra.

***
   Otworzyłam oczy i znów byłam w sali treningowej. Padłam na ziemię. Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Byłam wykończona, więc wnioskuję, iż przemiana była udana.

   Rozejżałam się po pomieszczeniu. Dookoła mnie był krąg z pieczęci, a ojciec stał daleko przy ścianie. Nie mogłam namierzyć wzrokiem czwórki ninja, z którymi miałam walczyć. Znalazłam ich dopiero po dłuższej chwili. Leżeli gdzieś pośród licznych kolców z lodu cali zakrwawieni.
 
   Nie mogłam dłużej powstrzymywać wyczerpania, więc pozwoliłam sobie zamknąć oczy. Koniecznie muszę się zregenerować.

Narrator
   
    Kabuto podszedł do nagiej dziewczyny i szybko nakrył ją kocem. Miała na ciele liczne poparzenia, więc będzie musiał potem się tym zająć.
- Doprawdy niezwykłe. Zanieś ją do pokoju i zajmij się nią. O dwudziestej oczekuję ciebie w moim gabinecie- powiedział Orochimaru z uśmiechem na twarzy.

   Kabuto nie zdążył odpowiedzieć, bo wężowaty szybko się ulotnił. Chłopak spojrzał na nieprzytomną dziewczynę, a potem na czwórkę dziwolągów. Westchnął zrozpaczony. To było dla niego oczywiste, że będzie musiał się wszystkimi opiekować, bo w końcu jest jedynym lekarzem w bazie.

  Podniósł dziewczynę z pokrytej lodem ziemi. Do jej pokoju dotarł po paru minutach. Rzucił ją na skrzypiące łóżku i poszedł do swojego gabinetu, jeśli można tak to ująć, po bandaże. Zapowiada się pełen męczącej pracy wieczór.

Miki (Shiro)

- Daj ten dzwoneczek Naruto.

  Zerwałam się z miękkiej poduszki. Oddychałam szybko i byłam cała upocona. Moje rany były zabandażowane, a na szafce nocnej stała miska z ramen. Pewnie dlatego śniło mi się, że gadam z naruto. Ciekawe, czy jak postawię obok łóżka dango, to też bedą ze mną rozmawiać we śnie.

  Zabrałam się za ciepły posiłek, ale poczułam dziwne déjà vu. Zignorowałam jednak moje przeczucie i dokończyłam zupę. Zaczęłam rozglądać się za jakimś ubraniem. W końcu jestem naga i nie chcę tak paradować po całej bazie. W szafie znalazłam ciuchy, które były w większości brzydkie lub za duże.

   Westchnęłam i włożyłam czarne spodenki. Długo namęczyłam się z szukaniem odpowiedniej bluzki. Zdecydowałam się na szarą bluzę z kapturem, która sięgała mi do połowy ud. Musiałam obejść się bez butów.

   Ustałam przed lustrem i dotknęłam opuszkami palców jego ramy. Wiem, że ten chłopiec nie był prawdziwy, ale jestem ciekawa, co się z nim stało. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę wyjścia z bazy. Wiem, że nie powinnam, ale muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.

   Schowałam się za dużą rurą, która wystawała z podłogi. Na szczęście przechodzący ninja nie zauważyłam mnie w półcieniu. Starałam się być cicho. Mój cel był w zasięgu wzroku. Do tylnych drzwi wyjściowych z bazy dzieliło mnie tylko kilkanaście metrów. Chwyciłam z metalową klamkę.

   Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Podskoczyłam i spojrzałam na strażnika. Kopnęłam go w czuły punkt i zerwałam mu z szyi klucz. Szybko otworzyłam metalowe drzwi i wybiegłam na dwór. Zaśmiałam się i wskoczyłam na drzewo.

- Na pewno wszytsko dobrze?

  Kto to powiedział? Nie czuję obcego zapachu. Spanikowana rozejżałam się dookoła siebie. Nikogl tu nie ma. Chowa się? Wróg czy przyjaciel?

- Dasz radę iść na misję? Rany się jeszcze nie zagoiły.

  Spadłam z gałęzi prosto na trawę. Ten głos była tak blisko mnie. Usłyszałam go dosłownie obok. Co się dzieje?
- Miki, wracaj do pokoju.
   Obejrzałam się za siebie. Ojciec stał niedaleko mnie ze srogim wyrazem twarzy. To nie on, ma inny głos.

   Gdy szłam w stronę taty, zerknęłam przez ramię. Nie widziałam niczego. Tylko wiatr poruszał lekko liśćmi...

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz