1

81 6 13
                                    

    Zaczęłam pomału do niej iść. Byłam jej najlepszą przyjaciółką, dlatego powinna ze mną porozmawiać. Ta nadal stała wkurzona i cała się trzęsła.
- Gówniana wioska. Jak mogliście pozwolić mu wystartować w teście na chunina!- krzyknęła, a łzy spływały po jej bladych policzkach.

   Nikt nie wiedział, że ona go kocha. Nawet jej rodzice nic niezauważyli. Zrobiłam kolejny krok i patrzyłam na nią uspakajająco. Kto mógł przewidzieć, że on zginie w tym teście?! Że z Kraju Ziemi będzie tak agresywny ninja?!
- Spokojnie... Assai, jesteśmy z tobą. On by chciał, abyś była szczęśliwa. Nie musisz się złościć na wioskę- zaczęłam delikatnie.
- Gówno wiesz, czego by chciał!- krzyknęła i tupnęła nogą.

    W ostatniej chwili odskoczyłam, bo lodowe kolce zabiłyby mnie na miejscu. Zerknęłam w bok, gdzie stał przestraszony brat oraz zapłakana ciocia Naomi z czteroletnim synkiem i malutką córeczką. Chłopczyk kurczowo trzymał się jej uda, a dzidziuś gawędził coś pod nosem.
- Naomi, odejdź stąd- usłyszałam głos mamy z drugiej strony.

    Naruto jej pomógł pośpiesznie dojść do domu, który był w środku wioski. Ja wycofałam się i podeszłam do Ridy. Otaczaliśmy Assai sporym kręgiem.
- Jesteś idiotką, że tak mówisz! Myślisz, że on by chciał krzywdy dla przyjaciół?!- krzyknęła w końcu Imnis.
- Gówno wiecie- powtórzyła czarnowłosa i mocniej ścisnęła zdjęcie Ruomi'ego w prawej ręce.

    Jej oczy stały się czerowne, a ulubiona bluzka i getry zamieniły się w czarny podkoszulej, spódniczkę, zakolanówki i glany.
- Gówno wiecie...- szepnęła i pobiegła przed siebie.

    Rida zrobił kawałek lodowej ściany, aby uchronić nas przed jej technikami. To samo zrobiła mama i wujek Issai. Tak oto powstała wielka klatka dla tej wkurzającej nastolatki. Ona naprawdę chciała nas zabić... Każdy stał w szoku, ja też nie ruszyłam się nawet o minimetr.

   I wtedy stało się coś, co na zawsze pozostanie mi w pamięci. Lodowe kolce wyrosły błyskawicznie z ziemi prosto na mojego brata. Koku skoczył przed niego, a jego brzuch na wylot przebił ostry szpikulec. Arubio od razu do niego pobiegł. Albinos zaczął leczyć czarnowłosego shinobi.

   Spojrzałam przerażona na dziewczynę w kopule. Kątem oka wychwyciłam jak mój brat ciężko oddycha, a krople potu spływały po jego skroni. Położyłam rękę na jego ramieniu, aby przekazać mu chakrę. Nasza mama robiła to bez wysiłku. Skinęła na Ridę, a ten przestał utrzymywać swoją połowę kuli. Wujek Issai i rodzicielka szybko zatkali dziurę.
    Nagle Assai po prostu znikła. Collie-sensei starała się wuczuć jakąś chakrę. Mama zaczęła pociągać nosem w poszukiwaniu zapachu czarnowłosej. Ja uruchomiłam sharinagana w razie czego i zabrałam rękę z ramienia brata. Kuchi włączył byakugana, a jego pies Kuro też starał się coś wyczuć. Każdy wykorzystywał swoje zdolności.

    Wszyscy się rozglądali poza moją mamą, która nadal utrzymywała kopułę z wujkiem Issai'em.
- Ona nadal jest w środku!- krzyknęła razem z Inuzuką. Albinos w tym czasie zdążył zatamować krawawienie Koku.
    Takura pozwolił czarnowłosemu się o siebie oprzeć i zaprowadził go do szpitala.

    Zabroniliśmy się wtrącać innym ninja. To jest tylko i wyłącznie sprawa klanu Ayame, bo o te zdolności tu chodzi, i jego przyjaciół.

     Gdy różowowłosy i Koku zniknęli za jednym z budynków, obok nas pojawił się wujek Naruto. Nadal był przygnębiony po śmierci syna. Nawet bardziej niż Assai. Czarnowłosa tylko zagłębia się w tym smutku zamiast szukać pocieszenia. Ma całe życie przed sobą, a Ruomi nie chciałby jej przejścia na złą stronę. Tylko ta idiotka nie chce nas słuchać!

   Ta nagle się pojawiła przy jednej ze ścian kopuły i zaczęła w nią walić wsystkimi technikami jakie miała. Od lodowych kolców, po wodne smoki.

    Assai waliła przez długi czas w jedno miejsce, które zaczęło pomału pękać, a potem szybko się zregenerowało. Wujek i mama bardzo się starają.
- Kurwa- szepnął bliźniak mojej rodzicielki, gdy czarnowłosa zaczęła atakować coraz szybciej i mocniej.

    Brat, widząc, że lodowa kopuła długo nie wytrzyma, zrobił wokół nas Klatkę Shinigami. Akurat wtedy kopuła pękła i prosto na Ridę skoczyła Assai z lodową kataną w prawej ręce. Odbiła się od kopuły i wkurzona przeniosła wzrok na innych. Postanowiła zaatakować swoją siostrę.

   Mama w ostatniej chwili złapała Assai lodowym plączem. Ciocia Amnis zrobiła jeszcze dla córki wodny kokon tak, żeby wystawała tylko głowa.
- W wiosce są ładunki wybuchowe!- krzyknął Rida, gdy zobaczył w kieszeni czarnowłosej pilot.
- Okej. Ja z Amnis zostanę tu i utrzymamy technikę. Kuchi, Hana, Naruto i Rida idą na wschód szukać bomb. Na zachód zaś Collie, Sasuke, Imnis i Takura. Przeszkukanie południowej części wioski powierzam Arubio, Kibie, Hinacie oraz Sakurze. Tadashi i Issai pójdą na północ!- krzyknęła moja mama, a wszyscy się rozproszyli szukać bomb. Pomagali nam inni ninja.

   Pobiegłam na wschód razem z bratem, ale po chwili się rozdzieliliśmy, aby było szybciej. W naszych rękach jest życie tylu ludzi... Zeskoczyłam na pustą ulicę i dokładnie się rozejrzałam. Zaczęłam bawić się białymi włosami z czarnymi końcówkami. Jak ja mam znaleźć bombę? Mam tylko sharingana, a nie super węch lub byakugana.

   Obok mnie przebiegł Kuchi, a jego pies zaczął kopać w dziecięcej piaskownicy. Po chwili widać już było czarne pudełko z dwoma wystającymi kablami z prawej i lewej.
- Wiesz jak się rozbraja bomby?- spytał się brązowowłosy.
 
     Tu znalazłam moją szansę na popisanie się. To przecież ja pokazałam Assai jak budować takie coś. Skinęłam głową i wyjęłam z kabury kunai'a. Otworzyłam skrzynkę i odcięłam mały zbiorniczek z prochem.
- Załapałem- powiedział Kuchi i już chciał iść, ale złapałam jego rękaw.
- Pożyczysz mi Kuro? Ty masz byakugana, a ja potrzebuję kogoś z dobrym węchem.
- Kuro, słuchaj się Hany- rzucił brązowłosy i wskoczył na dach budynku.
- Prowadź- powiedziałam do psa, który zaczął iść, a raczej biec do kolejnej bomby.

***
   Zeskoczyłam z drzewa i wylądowałam obok mamy. Prawie wszyscy już przyszli. Assai siedziała naga i lekko poparzona w małej, lodowej klatce. Po jej policzkach spływały łzy.
- Jak się czujesz?- spytałam się, podchodząc bliżej.
- Zabiję was- szepnęła, patrząc się na mnie szaleńczym wzrokiem- Zabiję...
- Ubierz się- powiedziała moja mama, rzucając jej jakąś sukienkę. Ta nadal powtarzała swoją groźbę. Nie reagowała na jakiekolwiek zaczepki.

   Patrzyłam się jak zaczarowana na jej szaleńcze oczy, które zdawały się patrzeć na tylko obrazy, które widziała tylko Assai. Mama położyła dłoń na ramieniu Ridy i zwiesiła głowę.
- Czasem tak się dzieje. Nie możemy zbyt często się przemieniać, bo gorsza strona zaczyna władać naszym umysłem. Nie potrafi przejąć całkowitej kontroli nad człowiekiem, ale za to doskonale przypomni ci o nawet najmniejszej przykrości, gdy wejdziesz wgłąb siebie. Właśnie dlatego zabraniam ci się przemieniać. Za każdym razem widzisz ból. Po jakimś czasie człowiek zaczyna wariować.

    Przeniosłam wzrok na ciocię Amnis, która szlochała w ramię Issai'a. To chyba najgorsze walentynki w tym stuleciu.
  

   

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz