Namawianie

439 40 8
                                    

Piasek miałam nawet tam, gdzie go powinno nie być. Szłam tylko pół godziny, ale skwar sprawiał, że czułam się jak po dobowym rajdzie. Postanowiłam zrobić przerwę, bo mało brakowało mi do zgonu.

Usiadłam pod jedynym drzewem w okolicy i rzuciłam lodowego kunai'a w skorpiona. Niestety roztopił się zanim dotarł do celu. Wkurzona wyjęłam z kabury tego prawdziwego i zabiłam skurczybyka.

Wyciągnęłam drewniany kubek i wypełniłam go lodem. Ten, pod wpływem piekielnego słońca, się roztopił i mogłam cieszyć się wodą. Jak bedę szła ciągle na wschód, dojdę do małej i zapomnianej wioski. Tam podobno jest nowy rekrut. Wyjęłam informacje o nim.

Tadashi Yoko
Data narodzin nieznana.
Matka: Mia Yoko- zmarła przy porodzie.
Ojciec: Thoru Yoko- wychowywał go do tzreciego roku życia, a potem zmarł na misji.
Brat: Sadoro Yoko- opiekował się Tadashim. Gdy chłopak miał dziesięć lat, jego brat zachorował na ostry przypadek gruźlicy i zmarł trzy miesiące później.
Od tamtego momentu radzi sobie sam. Reszta historii nieznana.
Kekkei genkai: Władanie zwierzętami
Zamieszkanie: Kraj Wiatru, Wioska Wilka
Ranga: Osobisty ochroniarz kage

Jego historia jest dość smutna. Nie byłam nigdy w tej wiosce. Dodatkowo to dla mnie nieznany teren, który zbytnio mi nie sprzyja. Można dodać jeszcze wysoką rangę chłopaka. To istne samobójstwo. Jeszcze będzie tam wielu innych ninja, więc w razie ewntualnej potyczki jestem na straconej pozycji.
Westchnęłam przeciągle i schowałam kartki do plecaka. Jestem bardzo słaba w technikach pieczętujących, więc wszystko targam na plecach jak niewolnik.

Wstałam i porobiłam parę skłonów. Ruszyłam dalej przed siebie. Wyczułam obce zapachy. Przestraszona wskoczyłam za najbliższą wydmę zatarłam po sobie ślady. Ukryłam swoją chakrę i czekałam na obcych.

- Nie musisz być taka niemiła dla Sakurci, dattebayo!

To nie czas na durne głosy. Potrząsnełam głową i spojrzałam przed siebie. Zza jednej z licznych wydm wyłoniły się dwie osoby. Facet ze śmiesznymi włosami i blondwłosy chłopak w dziwnym, pomarańczowym dresie.

- Ten dres masz od dziecka czy znalazłeś go na śmietniku?
- Sasuke! Pożałujesz tego!

Zdziwiona mrugnęłam parę razy. Maska ograniczała mi pole widzenia, ale dostrzegłam jak staruszek rozgląda się bacznie dookoła.
- Czemu ćwiczymy na pustyni?!
- To test wytrzymałości. Jesteś strasznie niespokojny, Naruto.
- Kiedy zaczniemy prawdziwy trening, ero-senin?
- To jest trening.

Naruto... To ten głos! Z zaskoczenia aż zapomniałam o schowaniu chakry i natychmiastowo zostałam zaatakowana przez staruszka. Odskoczyłam parę metrów do boku i spokojnie ustałam na wydmie.
- Nie chcę potyczki- zapewniłam szybko.
- Kim jesteś? Co tu robisz?- spytał się facet, mierząc mnie wrogim spojrzeniem.
- Czemu nas śledzisz, dattebayo?!- krzyknął chłopak, wymachując pięścią i wtedy zauważyłam ten ochraniacz z Konohy.

Ojciec kazał mi trzymać się daleko od tego miejsca i jego mieszkańców. Powinnam zmykać.
- Ja tylko zmierzam na misję i natknęłam się na was. Przypadek.
- Jaka wioska?- staruszek odważnie skrzyżował ręce na piersi.
- Wioska Dźwięku- odpowiedziałam spokojnie.
- Gadaj, gdzie jest Uchiha Sasuke! Wiem, że to wiesz padalcu Orochimaru!
- Naruto... Spokojnie. Nie naskakuj na przypadkowych ninja. Zapamiętaj to sobie... To nie będziemy ci przeszkadzać. Jesteśmy tylko zwykłymi podrzędnymi ninja, a ty?
- Tak samo, jestem tylko zwykłym geninem. Niestety, ale muszę was opuścić. Przykro mi, bo miło mi się rozmawiało i...- nie dane mi było dokończyć.
- Nie kłam!- krzyknął ten cały Naruto i pokazał na mnie palcem wskazującym.
- Ja nie kłamę. Dobrze pogadać sobie czasem z kimś z zewnątrz.
- Skoro tak, to zdejmij maskę, dattebayo!
- Tego nie mogę zrobić. Zabroniono mi od kiedy...- nie dokończyłam zdania, bo i tak powiedziałam im za dużo- Nieważne... Muszę iść! Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy!

Odwróciłam się na pięcie i skoczyłam do przodu. Szybko oddaliłam się od nich. Pewnie stwierdzili, że nie warto przeszkadzać komuś w misji. To znaczy... Blondyna pewnie staruszek przytrzymał siłą.
Oddaliłam się jak najdalej mogłam i zrobiłam krótką przerwę. Muszę kiedyś zajrzeć do Liścia... Coś mi tu nie pasuje.

Straciłam szansę na wypytanie Naruto o ten głos. Usiadłam zmęczona. Czułam się jakby ta pustynia nie miała końca.
Wypiłam dwa kubki wody i ruszyłam dalej. Muszę zwerbować nowego ninja. W nagrodę mogę dostać to, co zechcę, a akurat bardzo zależy mi na piesku. Odruchowo poprawiłam maskę królika i wyjęłam szybko kunai'a, obcinając rękawy kimona. Potem podcięłam dół. Nogi miałam teraz odsłonięte do ud i ręce do łokci.

Mogłam cieszyć się naprawdę delikatnym wietrzykiem. Spaliłam odcięty materiał, samażąc przy okazji mięsko z węża. Starałam nie zwymiotować po tym ochydnym posiłku.

Po paru minutach dostrzegłam miasteczko osadzone dookoła dużej oazy. Zafascynowana podeszłam do niewielkiej bramy i spojrzałam na dwóch strażników.
- Kim jesteś?- spytał się szatyn.
- Minou Meth. Przyszłam na zamówienie pana Ichi'ego- odpowiedziałam pewnie.
- A ta maska?- zagadnął tym razem opalony blondyn.
- To z jego rozkazu.
- Możesz wejść.

Zanim tu przyszłam dowiedziałam się sporo rzeczy o tej wiosce. W tym też informacje o Ichi'm. To facet, który handluje kobietami. Jest bardzo silny i szanowany w tym kraju, dlatego pozwalają mu na te nielegalne transakcje.
Weszłam na teren Wilka... I to dosłownie. Były tu śliczne domy z piaskowca z czerwonymi dachówkami, mnóstwo drzew i trawy, tłum ludzi w różnokolorowych strojach i wiele straganów. Zdecydowanie to prawdziwa oaza.

Gdzie mieszkał ten cały Ichi? Podam się za tą całą Minou, którą faktycznie zamówił. Zabiłam tą dziewczynę już dawno.
Ustałam przed wielką rezydencją. To była jedna z niewielu kamiennych budowli. Zapukałam kulturalnie trzy razy. Pozłacane, drewniane drzwi uchyliły się lekko.

Ustała w nich czarnowłosa kobieta. Była ubrana w typowy strój służącej, a jej zielone oczy wpatrywały się we mnie bezuczuciowym wzrokiem. Po chwili jednak pojawił się w nich lekki strach.
- Do pana Ichi'ego?- spytała się delikatnym głosem.
- Tak.
- Imię i nazwisko?
- Minou Meth- odpowiedziałam pewnie i zdjęłam maskę. Moje czerwone oczy znowu miały pełne pole widzenia i mogłam odetchnąć, czując wietrzyk na policzkach.
- Zapraszam- powiedziała bardziej ochoczo i przesunęła się, abym mogła wejść.

Gdy byłam już w białym korytarzu z licznymi obrazami, czarnowłosa zamknęła drzwi.
- Mam obowiązek zasłonić pani oczy. Proszę oddać mi maskę.
Podałam jej przedmiot. Dziewczyna nałożyła mi czarną chustę i złapała za ramię, prowadząc w jakieś miejsce.
Po około trzech minutach ustałyśmy. Przeklinałam teraz mój wyostrzony węch, bo zapach tytoniu i alkoholu był dziesięć razy bardziej drażniący niż normalnie.

Usłyszałam śmiech jakiegoś faceta i piękny śpiew. Gdy zielonooka zdjęła mi chustkę, mogłam zobaczyć czerwono-biały pokój z fortepianem, przepełnioną kanapą i stolik.
Granatowowłosego mężczyznę otaczało sporo kobiet w różnych strojach. Jego czarne oczy były utkwione w mojej twarzy, a w ręce tego bezwstydnego przestępcy spoczywał kieliszek z winem.
- Kim jesteś?- spytał się uwodzicielskim tonem.
- Minou Meth, panie- odpowiedziałam, pokornie pochylając głowę. Obiecuje, że go potem zabije. Tak, zrobię to z wielką przyjemnością.
- W takim razie... Witam cię Minou-chan w mojej twierdzy- powiedział rozkładając ręce.

Nie wiem skąd mi się wziął ten pomysł z tym Ichi'm. ;_; Przepraszam pokornie ;(

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz