Festyn

363 30 3
                                    

   Weszliśmy do dużego mieszkania. Okna i zasłony były ogromne. Cały salon, który został utrzymany w jasnych brawach, zdobiła najprawdziwsza fontanna na samym środku. Westchnęłam z podziwu, widząc piękne obrazy zdobiące ściany.
    Po prawej miałam dwoje drzwi, a po lewej tylko jedne. Zafascynowana podziwiałam misterne wzory wyryte w kremowym drewnie.

    Usiadłam na szarej kanapie, gapiąc się na Tadashi'ego. On natomiast położył plecak na stoliczku kawowym i oparł się o oparcie kanapy.
- Gościnny jest na prawo, drugie drzwi. Obok znajduje się mój pokój. Przejście po lewej prowadzi na mały korytarzyk. Jest tam zburzona jedna ścianka i powstała kuchnia razem z jadalnią, a naprzeciw łazienka. Rozumiesz?- wyjaśnił szybko i zawiesił spojrzenie na wielkiej biblioteczce, która opatulała drzwi na inny korytarz.
- Pokażesz mi, gdzie to jest?
- Za dużo roboty- odburknął i pomału wstał, kierując się do prawego rogu pokoju, gdzie stała wielka szafa.

    Znudzona zaczęłam bębnić palcami o stoliczek, gdy czegoś szukał. Po chwili wstał i zamknął drzwiczki, trzymając rękę za plecami. Pewnym krokiem podszedł do mnie i wysunął dłoń, na której spoczywał mały wisiorek.

    Wzięłam go niepewnie do ręki. Był w kształcie serduszka. Z trudem znalazłam małą skrytkę. Otworzyłam ją delikatnie.
    W środku była najzwyklejsza w świecie woda. Spojrzałam pytająco na Yoko
- To woda ze Świętego Źródła. Potrafi leczyć wszystko, ale może jej używać osoba, która ma taką naturę chakry jak ty.
- I ty mi to dajesz?- spytałam się cała podekscytowana.
- Na pustyni jest raczej mało ninja władających wodą, więc nie miałem co z tym zrobić. Idziemy na jutrzejszy festyn?
- Oczywiście- powiedziałam zdziwiona nagłą zmianą tematu.

   Zamknęłam skrytkę i powiesiłam wisiorek na szyi. Spojrzałam na zegar. Była dopiero dwudziesta druga.
Nie wytrzymałam nawet dnia z tamtym zboczeńcem Ichim. Od początku wiedziałam, że tak będzie. Mam tylko nadzieje, że nikt nie wie o tym, że to ja go zabiłam. Oczywiście wokage, Tadashi i dwaj ANBU znają prawdę. Nie chciałabym plotek na mój temat.
   Zabrałam plecak i ruszyłam do drzwi od pokoju gościnneg, patrząc przez ramię, jak chłopak poszedł do kuchni.

   Nie mogę się doczekać tego festynu. To raj dla takiej osoby jak ja.
   Cały rok byłam w bazie taty i tylko nieliczne misje dawały mi namiastkę wolności. Nie byłam nigdy na imprezie. No może przed utratą pamięci.
  
    Pokój mógłby być równie salą ćwiczeniową. Nie mogłam tego opisać słowami. Pomieszczenie było ogromne.
    Naprzeciwko drzwi stały dwa łóżka. Jedno w prawym kącie, a drugie w lewym. Pośrodku było wielkie okno od wysokiego syfitu do podłogi pokrytej szarymi panelami. Zasłaniała je biała zasłona.
    Obok łóżek stały też nocne szafki z różnymi świeczkami. Po lewej stronie drzwi znajdowała się ogromna, biała szafa z lustrem, a po prawej toaletka i komoda.
   Na środku leżał okrągły, włochaty, duży dywan, na którym postawiono dwa fotele i stoliczek na kawę. Z sufitu zwisał srebrny żyrandol, który został idealnie powieszony na środku.

   Tadashi musi być bogaty. W sumie jako osobisty strażnik wokage ma drugą najwyższą funkcję w mieście. Mój pokój w porównaniu do tego jest jak cela więzienna.
   
   Speszona podeszłam do prawego łóżka i usiadłam na miękkiej, jasnej pościeli, rzucając plecak obok szafeczki. Dopiero teraz zauważyłam zegar wiszący nad toaletką.
   Westchnęłam ciężko i spojrzałam na maskę królika. Moje myśli mimowolnie popłynęły w stronę Naruto i Sasuke. Skąd ich znam?
    Może by tak... Gdybym wpadła do Konohy. Tak na chwilkę. Przypomniałabym sobie coś?

- Dlaczego chcesz być hokage?
- Pokaże im, że jestem najlepszym ninja na świecie!
- Komu?
- Ludziom i... sobie.

    Potrząsnełam głową i zamrugałam zdziwiona. To był głos tego całego blondyna. Odłożyłam szybko maskę i podreptałam do wielkiego lustra. Zwykła dziewczyna, więc dlaczego musi tyle cierpieć? Zawsze chciałam być doceniona przez ojca. I co dostałam? Nudną misjęm... Tata mnie kocha i często to pokazuje, ale ja chcę czegoś więcej.
   
   Może to wydawać się samolubne, ale ja pożądam wyjaśnień. Tylko tego. Tej jednej i niby prostej rzeczy. Nic więcej. Chcę wiedzieć, co zostawiłam po utracie pamięci. Chcę wiedzieć kim jest Sasuke Uchicha. Chcę wiedzieć kim jest Naruto. Chcę wiedzieć, co robiłam przed utratą pamięci. Chcę wiedzieć kim byłam... Chcę wiedzieć kim jestem?
  
    Ukucnęłam przed lustrem, wycierając łzy. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek płakała. To takie trudne. Czasami jest tak źle, że człowiek siedzi i się śmieje. Dlatego też na mojej twarzy widniał uśmiech, ale nie taki normalny. To smutny i pełen nadziei grymas.
      Wstałam i walnełam pięścią w otwartą dłoń. To nie czas na użalanie się nad sobą. Jestem ninja do cholery! Kunoichi nie może mazgaić się jak dziecko.
     Ponownie spojrzałam na zegarek. Niechętnie ruszyłam do drzwi, bo brzuszek postanowił zagrać poloneza.
  
***
   
    Biegałam jak szalona wśród straganów z jedzeniem. Tadashi niechętnie włóczył się za mną. Podbiegłam do kolejnego stoiska, patrząc zafascynowana na rybki na patyku.
- Poproszę jedną- usłyszałam za sobą głos chłopaka. Yoko nie był zbyt zadowolony. Jego, i tak gruby portfel, został prawie opróżniony przez moje zachcianki.
    Szybko zabrałam rybkę od sprzedawcy i zatopiłam w niej zęby.
- Pychotka- szepnęłam, idąc piaszczystą drogą.
   
     Mijało nas dużo ludzi w tradycyjnych strojach. Ja również byłam w białym kimono z niebieskimi kwiatami. Tadashi nie trudził się z przebieraniem, dlatego jest we wcześniejszym stroju. Temperatura wieczorem bardzo różniła się od tej w dzień. Zaledwie parę godzin temu było powyżej trzydziestu stopni, a teraz termometr wskazuje ledwie dwadzieścia.
    Zajeliśmy kawałek trawy przy pojedynczym baobabie. Tadashi chwilę patrzył się, jak jem rybkę, ale w końcu się odezwał:
- Z tego miejsca najlepiej widać fajerwerki.

    Uradowana patrzyłam, jak w oddali młode kobiety tańczą energiczne tańce z wachlarzami. Następnie mój wzrok przeniósł się na rozgwieżdżone niebo.
     Nagle coś buchnęła i mogłam dostrzec kolorowe iskierki. To są te fajerwerki? Piękne...
- To jest super!
- Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widziała czegoś takiego- szepnął rozbawiony.
- Ojciec nigdy nie pozwolił mi robić coś innego poza treningiem i misjami.
- Kim jest twój tata?
- To Orochimaru- zanim się nie obejrzałam, było już za późno. No i się wygadałam.

    Tadashi odskoczył ode mnie jak popażony i spojrzał spod byka.
- On ma córkę...- szepnął sam do siebie- Ciekawe ile dadzą mi za taką osobistość jak Minou.
- Tak naprawdę jestem Miki...
     Ten jednak już nie słuchał i wkurzony zaczął przygotowywać się do ataku. No i moja misja poszła się paść w pole. Mam za długi jęzor.
- Uciekajcie!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam i poderwałam się z miejsca.

  Ludzie rzucali nam zaciekawione i trochę strachliwe spojrzenia, ale grzecznie opuścili plac. Zerknęłam w stronę chłopaka, który już przygotowywał technikę.
- Atak Węża!- krzyknął, a zza jego pleców wyrósł wielki padalec z chakry, który pognał w moją stronę.
   W nocy mój lód ma idealną temperaturę, dlatego rzuciła w żmiję lodowym kunaiem, ale on przeleciał przez nią jak przez powietrze, a ta żmija nadal pędziła w moją stronę. Czeka mnie ciężka walka...
    
   

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz