Wygrana

336 26 2
                                    

   Zwaliłam wszystko... Pierwszy raz nie podołałam tak prostemu zadaniu. To jest przecież ranga B! Znaleźć i przyprowadzić sojusznika. Czy to takie trudne?! Ta nędzna wycieczka to nic w porównaniu z misjami rangi A albo S.
    Wkurzona rzuciłam kolcami lodu w stronę Yoko. Póki co, zwierzak z chakry bronił Tadashi'ego przed każdym moim atakiem.

   Nagle otoczyli nas ninja. Tylko jeden kolec zdążył musnąć ramię chłopaka. Wszystko działo się tak szybko. Shinobi z Wioski Wilka otoczyli nas, ale nie patrzyli na mnie. Tadashi stał speszony i śledził ich uważnie wzrokiem.
- Obiecałeś, że nie użyjesz więcej tej mocy. Według umowy albo idziesz do więziena na rok, albo odchodzisz z wioski na zawsze- powiedział jeden z nich, wywiercając w nim dziurę wzrokiem.
   Czterooki skupił się na swoich czarnych butach ninja i przygryzł dolną wargę, myśląc intensywnie.

    Zdziwiona rozejrzałam się dookoła. Co tu się, do cholery, wyprawia? Najpierw ja z nim walczę i nagle wbijają tu jacyś ninja!
- Działałem w obronie własnej-usłyszałam głos Tadashi'ego i wbiłam w niego wzrok.
- To moja wina! To ja go sprowokowałam!- krzyknęłam i schyliłam głowę w geście przeprosin. Kątem oka zauważyła jak Yoko patrzy się na mnie szczerze zdziwiony. Nie wie jadnak, że robię to tylko po to, aby się przyłączył do ojca. Chwyciłam się ostatniej deski ratunku.
- To nie wy...- nie dokończył, jak się zdaje, szef tej grupki.
- Spokojnie...- usłyszałam stary głos. Skądś go kojarzyłam, ale nie pamiętam dokładnie.

   Rozejrzałam się uważnie, podnosząc głowę. Wyglądałam jak zaniepokojone zwierze, które usłyszało podejrzany szelest. Zza ninja wyszedł wokage, którego poznałam dopiero po paru minutach.
- Co tu się dzieje?- spytał się, gładząc blond brodę przypruszoną siwizną.
- Tadashi Yoko użył swojego kekkei genkai po wyraźnym zakazie. Przecież szanowny wokage wie, co się dzieje, gdy za dużo używa tej mocy- zdał raport czepialski ninja.
- A dokładniej?
- Wybuchła mała sprzeczka pomiędzy nami. Przepraszam za swoje zachowanie. To ja zaczęłam- powiedziałam, gdy zobaczyłam jak szef grupki otwierał już usta.
- O... Tadashi... Nie wolno naskakiwać na gościa wioski- rzucił uśmiechnięty i zagarnął do tyłu ciemno szare, długie i kręcone włosy.
- Ale to ja zawiniłam!- krzyknęłam oburzona. Dlaczego wszyscy naskakują na niego, a nie na mnie?
- Nie mam wyjścia. Tyle razy ci odpuszczałem, ale tarez poniesiesz konsekwencje- powiedział wokage, ignorując moją wypowiedź- Co wybierasz?

   Spojrzałam na zasmuconego chłopaka i intensywnie myślałam. Muszę wykorzystać sytuację. To może być trochę chamskie, ale raz się żyje.
- Szanowny wokage... Mogę zabrać go ze sobą, a po określonym czasie wróci do wioski. Jego reputacja ucierpi na pobycie w wiezieniu, a pewnie nie chciałby odchodzić na zawsze- zaproponowałam, uśmiechając się miło.
- Oczywiście. Pozwalam na takie wyjście. Mogłabyś zabrać go na trzy lata, a powrót zależałby tylko od niego. Ciekawe tylko, czy Tadashi zgodzi się na propozycje tak szanownego gościa- powiedział wokage i zerknął zniecierpliwiony na Yoko.

   Ten stał cicho. Był wyraźnie obrażony na cały świat, a raczej na mnie. Po paru minutach oczekiwania zabrał w końcu głos:
- Dobra- burknął i kopnął najbliższy kamień.
   Napięcie spadło, jak i temperatura powietrza. Pustynia to zaskakujące miejsce. W dzień jest powyżej trzydziestu stopni, a wieczorem temperatyra wynosi zaledwie zero stopni. To bardzo niewygodne i męczące. Mimowolnie się wzdrygnęłam, ale nikt tego nie zobaczył.
- Wyruszamy natychmiast. Idziemy się spakować- rzuciłam i ruszyłam w stronę jego domu. Ninja się rostąpili, a za sobą czułam zapach Tadashi'ego.

   Dopiero, gdy odeszliśmy od grupki shinobi, okularnik postanowił przerwać niezręczną ciszę.
- Nienawidzę cię- powiedział prawie tak sycząco jak mój ojciec.
- A ty mi się przydasz, więc nie narzekaj.
    Chłopak zrównał się ze mną i spojrzał swoim najbardziej zabójczym spojrzeniem. Prychnęłam na ten dziecięcy gest i skupiłam się na drodze.
   
    Po chwili byliśmy już w jego domu. Yoko w ciszy zaczął się pakować, a ja ruszyłam po swój plecak. Weszłam do pięknego pokoju i westchnęłam przeciągle. Mogłabym jeszcze raz się zdrzemnąc na tym mięciutkim łóżeczku.
   Włożyłam maskę i stanęłam przed wielkim lustrem. Moje włosy były potargane i brudne. Jęknęłam z bardzo ważnego powodu. Co z moją relaksującą kąpielą?!

    Włożyłam plecak i ruszyłam do salonu. Tadashi już stał przy drzwiach z bardzo posępną miną. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. A jednak wygrałam.
- Komu w drogę...
- Oh, zmknij się!- przerwał mi Yoko i wyszedł zaraz po mnie. Zaszliśmy jeszcze do jego cioci, ale ja zostałam na podwórku.

    Wyszliśmy poza teren wioski po podpisaniu przez chłoapka paru papierów.
- Dlaczego masz maskę?- spytał się, gdy wkładałam gruby sweter. Byliśmy na terenie pustyni żwirowej, a księżyc był w połowie drogi. Postanowiliśmy zrobić przerwę, a raczej ja postanowiłam.
- Mogłam ją zdjąć tylko w twojej wiosce, bo tam mnie na pewno nikt nie znał, a teraz niewiadomo kiedy spotkam kogoś znajomego. Rozkaz ojca- powiedziałam obojętnie i ruszyłam dalej.
- Nie wydaje ci się to podejrzane?- spytał się i dołączył do mnie.
- Może...
- Nie masz pewności, co do jego szczerości. Możliwe, że skorzystał z okazji, gdy straciłaś pamięć- zaproponaował i zerknął na mnie kątem oka.
- Może...
- To co cię przy nim trzyma?
- Przywiązanie. Przez ten rok przyzwyczaiłam się do niego.
- Tylko tyle?
     Kiwnęłam głową i przyśpieszyłam kroku, wyjmując plik kartek. Wyszukałam odpowiedniej. Najbilższa osoba jest w kolejnej wiosce. Dwie osoby w kraju Wiatru... Super. Czujecie ten sarkazm? Znowu będzie gorąco i znowu nie będę mogła używać lodu... No chyba, że w nocy.

Amane Seiko
Umie sterować ludźmi za pomocą krwi. Prawdopodobnie znajduje się w Sunie.

   Spojrzałam piąty raz na ubogie notatki. Nawet nie wiem ile ona ma lat i gdzie dokładniej mieszka. Zdenerwowana schowałam wszystko do plecaka. Moje myśli mimowolnie skierowały się na spotkanie z Naruto. Ciągle to mnie dręczy? Dlaczego nie wykorzystałam sytuacji i nie dowiedziałam się czegoś o sobie?
 
  Przyśpieszyłam kroku. Wiem dokładnie, gdzie jest owa wioska. Nagle się zatrzymałam i walnęłam otwartą dłonią w czoło. Tadashi spojrzał się na mnie pytająco.
    Jest wystarczająca temperatura abym mogła używać lodu. Podróż skróci się o jakiś czas. Skoro Yoko załatwiłam w dwa dni to z Amane powinno pójść równie szybko.

   Złożyłam pieczęć i spojrzałam przed siebie.
- Lód: Latający Dywan!- huknęłam, a przede mną pojawiła się lodowa platforma, na którą wskoczyłam.
- Wsiadaj- powiedziałam, widząc wachanie Tadashi'ego- Spokojnie. To nie jest aż tak zimne. 

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz