Nowa ja

757 54 9
                                    

Naprawdę?! Moja osobowość na dzisiaj to wredota. Czyli mam być niemiła, chamska i uparta. To raczej nie mój styl.
- Hej! Shiro- chan!
- Czego?!- starałam się odegrać moję rolę jak najlepiej.
- Masz zły chumor, dattebayo?- spytał się Naruto ze smutnymi oczami, co trochę mnie poruszyło. Nie mogę już zawrócić. Nie wybiorę tej osobowości za żadne skarby.

    Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam pewną różowowłosą dziewczynę. Bycie wredną w takich sytuacjach przynosi same korzyści. Nie dziwię się, że Sasuke zawsze drwi z Haruno.
- Sasuke- kun, co dzisiaj robisz na treningu?- spytała się wesolutka Sakura.

    Uchiha ją zignorował, więc postanowiłam się wtrącić.
- Cicho. Zawsze mu się podlizujesz. Jakie to wnerwjające- rzuciłam i zaśmiałam się jak na chama przystało.

Sasuke zerknął na mnie ukradkiem, niespodziewając się takiego obrotu spraw. Zawsze sam sobie z nią radził.
- Shiro, nie musisz być taka zła dla Sakurci! Dattebayo!- krzyknął Naruto. I tylko ze względu na niego odpuściłam.
- Witam- powiedział Kakashi- sensei, przerywając niezręczną sytuację.
- To ja już pójdę do mojej drużyny- powiedziała Sakura smutno krocząc po ślicznej, zieloniutkiej trawce.

   Było mi gorąco, bo słońce postanowiło pokazać, co potrafi. Zdjęłam czerwoną bluzę i przewiącałam ją wokół pasa.
Zerknęłam kątem oka na drużynę, która pomału kierowała się na plac treningowy. Nie mam ochoty na ćwiczenia. U Itachi'ego nie miałam tyle luzu, co tu, więc się rozleniwiłam.

Sasuke POV

Spojrzałem na dom Shiro. Dziś się dziwnie zachowuje. Jak Naruto poprosił ją o pomoc to zaczęła go wyzywać od ciamajd. Nie to, że mi to przeszkadzało. Kto jak kto, ale Uzumaki to największa ofiara losu w całym Liściu.
Ayame nie ma w domu. Jest zapewne na zakupach, bo kierowała się w stronę centrum, a więc mam czas porozmawiać z Kimem.
Cicho zapukałem do drzwi małego domu. Zza nich po chwili wyłoniła się twarz brązowowłosego chłopaka.
- O, jak miło. Witaj w moich, a raczej mojej panienki, skromnych progach. Wchodź- powiedział śmiało Kim i tak też zrobiłem .

Nie usiadłem na kanapie. Ustałem jak wcześniej w korytarzu.
- Czemu ona tak dziwnie się zachowuje?- spytałem prosto z mostu.
- O co chodzi?- spytał, patrząc się na mnie jak na największego debila na świecie. Lekko mnie to zdenerwowało, ale po co wściekać się na taki plebs?
- Była strasznie wredna- wyjaśniłem krótko i na temat.
- Zapewne zabrała się za moją książkę o osobowościach. Znając ją, spróbuje każdej. Lepiej idź, bo raczej nie chciałbyś, aby panienka cię przyłapała.
- Dobrze- odpowiedziałem cicho i ruszyłem do drzwi. Jak on śmie mi rozkazywać? Spojrzałem na niego przez ramię i pociągnęłem za klamkę.
- Sasuke! Jeszcze jedno... Nikomu nie mów! I jak już zostaniesz jej mężem to nie zdradź jej- krzyknął za mną z szatańskim uśmieszkiem.

Rzuciłem za siebie kunai'em i po krzyku cwaniaczka wywnioskowałem, że został za rękaw przyczepiony do ściany. Czyli wszystko według moich obliczeń. I to jest ninja? Ten plebs nie zasługuje na to miano.
- Sasuke!- krzyknął, gdy zamykałem drzwi. Nikt nie będzie żartował z Uchihy, a szczególnie ta małpa.

Shiro POV

Patrzyłam się głupio na dziurę w ścianie.
- Kim, coś ty zrobił? Dlacczego w tym domu zawsze śmierdzi Sasuke? Co wy razem spiskujecie? Robisz to specjalnie?- powiedziałam spokojnie załamana tą okropną dziurą.

Kim wyszedł z miską mieszając coś w niej. Miał na sobie biały wartuszek z rysunkiem dango i napisem: ,,Jestem sexi kuchcik".

Gdyby nie sytuacja, na pewno bym się śmiała jak szalona idiotka, ale musimy wyjaśnić sobie parę spraw.
- Hokage przysłał pieniądze. Leżą na stole- odpowiedział z uśmiechem, ewidentnie zmieniając temat. Osz to wredna flądra.

   Ustałam przodem do niego i położyłam ręce na biodrach.
- Zadałam parę pytań- przypomniałam mu spokojnie, mimo iż w środku gotowałam się ze złości. ,,Wdech i wydech, zero uczuć, zero myśli, tylko misja". Powtarzałam w głowie słowa, które mnie zawsze uspokajały.

   Kim spojrzał na mnie zdezorientowany. Po chwili zrobił minę zbitego psa.
- Było ich tak dużo, ale powiem, co wiem. Sasuke... w sumie nie wiem, dlaczego nim tu pachnie. Nic nie kombinuję, a dziurę zrobiłem, gdy robiłem moje popisowe placki w stylu ninja. No wiesz, kunai'e i te sprawy, ale mi się nie udały.

Coś nie zabardzo mu wierzyłam, ale nie chciałam drążyć tematu. Najważniejsze jest teraz zasłonienie tej karykatury. Nie mam na myśli Kima, ale nad tym też się zastanowię.
Otworzyłam magazyn, który kupiłam dwa dni temu w tanim kiosku, przypominając sobie, że jest tam plakat z pieskiem z napisem ,, Jestem słodki. Adoptuj psa".

Chwila, a gdybym tak sobie takiego sprawiła. Lepiej nie, przysporzę dla zwierzaka tylko problemów jako ninja.
Przykleiłam plakat dwustronną taśmą i poszłam zjeść to, co zrobił Kim. Po drodze schowałam pieniądze do kieszeni w bluzie.

Magazyn wyrzóciłam do kosza i zabrałam się za pyszne naleśniki. Stać nas na takie rarytasy?

***
Wstałam rano zbudzona przez pierwsze promienie ciepłego słoneczka. Pierwsze, co zobaczyłam to był czarny kruk za oknem. Dlaczego tak wcześnie? Zapewne nie zdążył dolecieć wczoraj wieczorem i przybył dopiero teraz.

Po napisaniu raporciku wzięłam do ręki moją książkę i otworzyłam na byle jakiej stronie. Nie patrząc na nią, walnęłam palcem losowe miejsce na kartce. Spojrzałam na mój wybór. Moja osobowość na dziś to słodziak.
Zaczęłam czytać ładnie pisane wersy, aby dowiedzieć się jak mam się zachowywać.

Przeczytałem tekst jeszcze parę razy póki nie nauczyłam się tego na pamięć. Słodkie minki... To chyba muszę poćwiczyć. Ustałam przed lustrem. Uśmiechnęłam się delikatnie i starałam się, aby na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Mogę to odchaczyć.

  Teraz tylko kwestia wymowy.
- Kakashi- sensei!- krzyknęłam piskliwym głosem. Nie, to nie to. Zabrzmiałam raczej jak Sakura, a to bardzo zły omen.
- Sasuke-kun- powiedziałam smutniejszym głosikiem. Tym razem wyszła mi jakaś laseczka z depresją.
- Braciszku Naruto!- krzyknęłam udając, że biegnę. Tak, to jest to- Co braciszek robi?- spytałam się lustra, słodko pochylając się do przodu- Ja też mogę?

   Wyszło mi idealnie. Z łatwością dostałabym główną rolę w jakimś prestiżowym spektaklu.
To jest to. I pomyśleć, że tak szybko ogarnęłam te osobowość.... Zapach Kim'a!?

Spojrzałam niepewwnie za siebie. Zastałam mojego kolegę siedzącego na łóżku, który ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Ten skończony idiota trzyma aparat!
- Kim!- krzyknęłam najgłośniej w moim życiu. Głupi uśmieszek zniknął z jego krzywej gęby.
-Oskarżę cię o podglądanie i dziecięcą porbografię- rzuciłam, wyskakując przez okno.

  Nie minęło wiele czasu, gdy usłyszałam jak chłopak krzyczy moje imię. Marotonik po wiosce na pewno mu nie zaszkodzi. Pobiegłam okrężnymi drogami w stronę hokage. Kim siedział mi na ogonie. Wpadłam do budynku, pędząc do gabinetu staruszka.
- Goni mnie sadysta! Groził, że obetnie mi rękę!- krzyknęłam i schowałam się za hokage. Biedny przywódca wioski nie wiedział, co się dzieje.
- Shiro, zabiję cię!- usłyszałam donośny głos Kima, gdy wpadł do gabinetu. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru.

Nowy płomyk // NARUTOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz