Minęły już prawie cztery miesiące, od kiedy zaczęłam swoje przygotowania do wyjazdu. Nie było łatwo. Codziennie rano bieganie, później siłownia i zajęcia z walk sztuki. Przez pierwsze dwa tygodnie dostawałam największy wycisk. Kiedy po miesiącu poszłam zapisać się na dodatkowe kursy trener powiedział mi, że tak mnie ciśnie, żebym była wytrwalsza. Zaproponował mi wtedy dodatkowe pięć godzin treningu tygodniowo. W tym czasie pokazywał mi jak mogę wykorzystać to, że jestem młodsza i mniejsza, jak mogę powalić dużo większego mężczyznę. Wszystkie zajęcia były bardzo interesujące. Pobudka jest o piątej, a później zaczynał się mój dzień. Nie jadłam nic, a jeśli już coś to bardzo mało, aby być przygotowanym na wszystko. Od szóstej do ósmej trzydzieści biegałam, następnie trzydzieści minut przerwy na zmienienie ubrania i następne siedem godzin godzin spędzałam na siłowni albo na wykładach o technikach walczenia. W domu byłam około szesnastej, ale nie na długo, bo o siedemnastej trzydzieści zaczynały się moje zajęcia uzupełniające, takie jak technika walki, taktyka, orientacja w terenie, zdolność przewodnictwa czy też najzwyklejsza etykieta.
Jednym słowem masakra. W domu byłam o dwudziestej drugiej. Przez pierwszy miesiąc Akkarin i Sonea zawsze czekali na mnie z kolacja, ale w końcu powiedziałam im, żeby nie czekali. Tym o to sposobem wchodziłam do domu, jadłam kolację, jeśli miałam jeszcze siłę i kładłam się spać, a później dzień zaczynał się od nowa. Przez ten czas bardzo schudłam. Jutro mam się spotkać ze starszyzną i usłyszeć ich ostateczną decyzję. Mam nadzieję, że wyrażą zgodę. Poleżałam jeszcze kilka minut i zeszłam na kolację. Dzisiaj jest pierwsza niedziela miesiąca, a co za tym idzie został tydzień do pełni. Wszyscy dzisiaj mają wolne, aby spędzić czas z rodziną.
Weszłam do salonu i zobaczyłam na kanapie Akkarina, któremu na kolanach siedziała Sonea. Uśmiechnęłam się na to i już chciałam wrócić na górę, kiedy odezwał się Akkarin.
— Dołącz do nas Brithany. Właśnie mieliśmy włączyć jakiś film.
— Na pewno nie będę przeszkadzała? — spytałam i spojrzałam na niego i Soneę.
— Skądże skarbie. Chodź, usiądź z nami. — powiedziała Sonea, wstając z kolan Akkarina i robiąc mi miejsce pomiędzy nią a alfą. Usiadłam nieco speszona i wpatrywałam się w ekran. Film trwał w najlepsze, kiedy moją uwagę przykuło lekkie puknięcie od strony Akkarina.
— Chodź na chwilkę ze mną do gabinetu. — powiedział i wskazał na śpiącą Soneę. Wstałam posłusznie i podążyłam za nim. Drzwi do jego gabinetu się otworzyły i weszliśmy do środka. Usiadłam naprzeciwko jego biurka. Zamknął drzwi i dołączył do mnie.
— Czy coś się stało? — spytałam niepewnie.
— Nie chciałem obudzić Sonei. Jak ci idzie w przeszkoleniu?
— Oh, dobrze. Chyba... Alfo? Czy wiesz coś w sprawie tej decyzji odnośnie do mojej prośby?
— Niestety nie mogę ci nic powiedzieć. Powiedz mi tylko jedno. Jak poradziłaś sobie na przeszkoleniu z powalania przeciwnika?
— Nie rozumiem...
— Brithany dostałaś największego i najsilniejszego przeciwnika ze wszystkich, a powaliłaś go czterema ruchami. To prawie niemożliwe.
— Jeśli się w coś mocno wierzy to wszystko jest możliwe. Nauczyłam się tej techniki od mojego trenera na dodatkowych godzinach treningowych.
— Jak nazywa się twój trener?
— Tony Johnson.
— Dobrze wiedzieć.
— Po co ci to wiedzieć alfo?
— Sam chciałbym poznać kilka sztuczek. — powiedział i się roześmiał.
— Jeśli to już wszystko to pójdę się położyć. Jutro czeka mnie ciężki dzień.
— Naturalnie. Nie zapomnij, że o dziewiątej w sali obrad starszyzny.
— Na pewno nie zapomnę. — powiedziałam i wyszłam.
Poszłam do pokoju Daniela, a w tym czasie także mojego i położyłam się na łóżku. To był naprawdę nudny dzień. Mimo wszystkich luksusów i wygód, jakie miałam w domu Alfy, przez ten jeden dzień brakowało mi codziennych treningów i ćwiczeń. Choć nie byłam zmęczona to po kilku minutach już spałam.
🔽🔽🔽🔽🔽🔽🔽
Hej.Mamy już 4 rozdział.
Podoba wam się w ogóle?
Mam taką cichą nadzieję.
Pozdrawiam i życzę wszystkim przyjemnego czytania.Buźka :3
Wiki ;3Korekta tekstu: Pigulakkk
CZYTASZ
Mój wilczek
WerewolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...