- Nie rozumiesz. Ja pytam cię czy między tobą, a moim synem dzisiaj rano do czegoś doszło. - Sprostowała, a ja pojęłam sens jej słów.
- Dlacz... Dlaczego tak twierdzisz? - Spytałam odwracając się do niej plecami.
- Twój zapach jest... Jak by ci to delikatnie powiedzieć? - Zaczęła mówić. - On jest zmieszany z zapachem mojego syna, a do takiego czegoś dochodzi tylko podczas oznaczenia albo sytuacji w której obie osoby są bardzo pobudzone seksualnie.
- Luno przysięgam ci, że do niczego nie doszło. - Próbowałam się tłumaczyć. - To była tylko chwila słabości, ale my nie...
- Rozumiem. Proszę cię uważaj na to co robisz i z kim.
- Dziękuję Ci Soneo. Mam do ciebie pytanie.
- Pytaj więc.
- Czy przeszkadzałoby ci, jeżeli byłabym związana z twoim synem? - Spytałam i odwróciłam się do niej plecami zwieszając głowę.
- Nie wiem. Wydaje mi się, że nie ale czy to ma coś wspólnego z tym o czym rozmawiałyśmy?
- Nie. Chodzi mi o to, że przy Danielu czuję się inaczej niż przy innych mężczyznach. Wtedy wszystko wydaje się takie... Kolorowe. - Odpowiedziałam myśląc nad tym co powiedziałam.
- Kolorowe?
- Tak. Widzę świat lepszym i wiem, że jest to zasługą właśnie jego.
- Brithany jesteś jeszcze bardzo młoda. Masz dopiero szesnaście lat. Wiem, że nieubłaganie zbliża się okres parowania, a twoje hormony na pewno szaleją, ale nie daj się ponieść chwili. Wiem, że to co się wydarzyło pomiędzy tobą, a Danielem dziś rano mogło być spowodowane wybuchem hormonów, ale pamiętaj jedno. To nie mogły być tylko emocje. Na pewno zauważyłaś, że dzisiaj przy śniadaniu Daniel dobrowolnie nalał ci mleka czy podał łyżkę. Takie drobne gesty też są bardzo ważne. Musisz się tylko dobrze przypatrzeć, a na pewno też je dostrzeżesz.
- Czyli nie miałabyś nic przeciwko jeżeli to ja zostałabym partnerką Daniela?
- Ależ oczywiście, że nie. Cieszyłabym się niezmiernie. Uważam, że mój syn również coś do ciebie czuje. Wybacz mi, ale muszę znaleźć Akkarina. - Powiedziała i wstając z ławki odeszła. Siedziałam tam jeszcze przez kilka minut, aż postanowiłam wrócić do domu i iść na siłownie.
Daniel P.O.V
Razem z ojcem wstaliśmy od stołu i udaliśmy się w stronę jego gabinetu w domu głównym. Wszedłem pierwszy i zająłem miejsce na krześle przed jego biurkiem. Kilka sekund później za biurkiem pojawił się mój ojciec.
- O czym chciałeś ze mną rozmawiać? - Spytałem.
- Jest kilka rzeczy, ale zacznijmy od tej mniej ważnej. Chodzi o bankiet organizowany z okazji przesilenia letniego. Chciałbym abyś do tego czasu nigdzie nie wyjeżdżał.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedziałem bez najmniejszych problemów.
- Świetnie. Teraz druga. Dlaczego przyjechałeś tak wcześnie? Miałeś być dopiero za dwa tygodnie. - Spytał mnie, a ja zastanawiałem się czy powinienem podać mu prawdziwy powód mojego wcześniejszego przyjazdu. Ostatecznie postanowiłem skłamać.
- Chciałem już być w domu z rodziną. Tęskniłem za matką i małą Eleonorą. - Powiedziałem. Widziałem jak spojrzał się na mnie przymrużonymi oczami. Wiedziałem, że przysłuchuje się biciu mojego serca, żeby sprawdzić czy mówię prawdę. Na całe szczęście na szkoleniu nauczyli nas doskonale ukrywać swoje emocje.
- Rozumiem. Teraz to najważniejsze. Zapewne dobrze wiesz, że już za niecałe trzy miesiące będzie przesilenie letnie i okres parowania. Znalazłeś już sobie jakąś wybrankę? - Spytał, a ja się zaśmiałem.
- Zazwyczaj to matka zajmowała się swataniem mnie z jakimiś dziewczynami. Ciebie nigdy bym o coś takiego nie podejrzewał. - Powiedziałem ze śmiechem.
- Danielu pytam cię poważnie. Masz już prawie dwadzieścia lat. Ja w twoim wieku byłem już ustatkowanym człowiekiem z partnerką u boku.
- Wiem ojcze. Co mogę porazić na to, że osoba do której coś czuję, nie zwraca na mnie uwagi.
- Czyżbyś mówił o Brithany?
- Tak tato.
- Powiesz mi co się wydarzyło dzisiaj rano? - Spytał mnie ojciec.
- Zależy co chciałbyś wiedzieć.
- Ona pachniała tobą. Nie. Ona była przesiąknięta twoim zapachem.
- I co z tego? - Spytałem.
- Synu może dla ciebie to nic takiego, ale dla każdego członka naszego stada to co dzisiaj zobaczyli i poczuli na śniadaniu jest równoznaczne z tym, że Brithany dzisiaj rano uprawiała z tobą seks. Ona ma dopiero szesnaście lat i dopóki oficjalnie nie ogłosicie, że jesteście partnerami, ona stoi na tej gorszej pozycji, bo wszyscy myślą, że jest zwykłą łatwą panienką, więc albo ogłoś ją jako swoją partnerkę albo przestań zawracać jej głowę i psuć jej reputację.
- Przestań prawić mi morały ojcze. Dzisiaj do niczego nie doszło. To był tylko impuls.
- A chciałbyś, żeby do czegoś doszło?
- Jest moją przyjaciółką.
- To nie jest odpowiedź godna Alfy. - Upomniał mnie ojciec.
- Jeszcze nim nie jestem. - Przypomniałem mu.
- Ale już niedługo nim zostaniesz i masz się zachowywać jak dorosły mężczyzna, a nie szczeniak który skacze od laski do laski. - Powiedział twardo mój ojciec.
- Co w takim razie twoim zdaniem powinienem zrobić?
- Wyznaj jej swoje uczucia i ogłoś ją swoją partnerką albo daj spokój i pozwól jej znaleźć sobie partnera.
- To nie jest takie proste.
- Właśnie, że jest. Jeśli nie chcesz patrzyć na nią w ramionach innego to wyjedź na kilka tygodni, aż do czasu parowania. Później wrócisz i wszystko będzie jak dawniej. - Odpowiedział, a ja patrzyłem na niego z zaskoczeniem.
- Nie mogę opuszczać swoich obowiązków. - Powiedziałem na wymówkę.
- Tylko mi nie mów, że nagle twoje obowiązki stały się najważniejsze. - Powiedział z ironicznym uśmiechem.
- Nie wyjadę. - Powiedziałem stanowczo.
- Zgoda, ale pamiętaj jedno. Nie skrzywdź jej i nie baw się jej uczuciami. Brithany jest naprawdę wspaniałą, młodą, inteligentną wilczycą. Takich jest już mało.
- Rozumiem cię. Jeśli tylko coś postanowię ty pierwszy się o tym dowiesz ojcze. - Powiedziałem i wyszedłem z jego gabinetu. Poszedłem w kierunku wyjścia z domu głównego. Kiedy opuściłem budynek wpadłem na tą słodką istotę. Nie zdążyłem jej złapać i przeze mnie wylądowała na tyłku. Podniosła na mnie wzrok, a w jej oczach zauważyłem dwie iskierki. Tak bardzo kocham te jej śliczne, brązowe oczy. Chyba właśnie podjąłem decyzję. Decyzję, która może być najważniejszą decyzją jaką muszę podjąć jako przyszły Alfa. Powiem jej to...
- Brithany muszę z tobą porozmawiać. - Powiedziałem trochę zbyt szorstkim głosem i podałem jej rękę, by mogła wstać.
^~^~^~^~^~^~^~^
Hej moje perełki <3
Tak jak obiecałam jest środa i mamy rozdział.
Przepraszam za takie zakończenie w środku wydarzeń :D :D
Następny w środę <3
Buźka :3
Wiki ;3
CZYTASZ
Mój wilczek
WerewolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...