24. Tylko bez stresu

4.7K 239 57
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY

Siedziałam przy stole w kuchni i jadłam śniadanie. Wstałam dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Była dopiero siódma nad ranem. Wszyscy jeszcze spali, a ja pochylałam się nad parującym kubkiem kawy. Moja głowa bolała mnie po wczorajszym winie.

- O boże. - Powiedziałam po raz setny przypominając sobie co wczoraj powiedziałam do swojego Alfy. - Boże nigdy więcej wina. - Powiedziałam i usłyszałam śmiech. Zwróciłam wzrok w tamtą stronę, a w drzwiach oparty o futrynę stał Daniem, a jego śmiech rozbrzmiewał w całym domu.

- Zaraz tam boże. Wystarczy Daniel.

- Bardzo śmieszne.

- Spójrz na to z mojej perspektywy.

- To przez ciebie się tak czuję. To ty dałeś mi wino do wypicia.

- Tak, ale to ty je wypiłaś.

- Skompromitowałam się przed twoim ojcem. Nazwałam go Akki.

- Nie jest źle. Przyjął to całkiem dobrze.

- Łatwo ci mówić. To nie ty nazwałeś tak swojego Alfę.

- Co pamiętasz z naszej wczorajszej rozmowy? - Spytał poważniejąc.

- Siedzieliśmy w twoim pokoju i nalałeś nam wina. Później spytałeś mnie o coś, ale nie pamiętam o co... - Powiedziałam i spojrzałam w jego stronę. Wyglądał na zawiedzionego.

- Naprawdę nie pamiętasz? - Spytał siadając obok mnie.

- Nie. - Powiedziałam i zagryzłam policzki.

- Szkoda... - Powiedział zrezygnowany i stał nalać sobie kawy.

- Gdybym pamiętała, to na pewno odpowiedziałabym ci na twoje pytanie w sprawie partnerstwa. - Powiedziałam i na minę jaką zrobił Daniel wybuchłam śmiechem.

- Czy ty mnie właśnie wkręciłaś? - Spytał.

- Może tak troszeczkę. - Powiedziałam pokazując na palcach coś malutkiego.

- Brithany kiedyś cię zabiję. - Powiedział i podszedł do mnie wcześniej odkładając kubek z parującą kawą na stolik. Stał teraz tak blisko mnie, że nie mogłam skupić się na niczym innym jak na wdychaniu jego wspaniałego zapachu.

- Danielu.?

- Tak. - Szepnął nachylając się w moją stronę.

- Zgadzam się. - Wyszeptałam.

- Naprawdę? - Spytał, a ja kiwnęłam lekko głową. - Wspaniale. Obiecuję ci będziesz najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. - Powiedział rozradowany i okręcił nas wokół własnej osi. Pisnęłam przez śmiech. Kiedy Daniel odstawił mnie na ziemię, przytuliłam się do niego.

- Zależy mi na tobie. - Powiedziałam i jego klatkę piersiową.

- Mi na tobie też. - Powiedział cicho i nachylił się w moją stronę składając na moich ustach delikatne pocałunki. Kiedy zabrał swoje usta poczułam jakby czegoś mi brakowało. Uśmiechnęłam się do niego. Usiedliśmy na krzesełku, a Daniel zrobił nam śniadanie.

- Powiedz mi coś.

- Powiem ci wszystko.

- Czy wtedy przy śniadaniu umyślnie podzieliłeś się ze mną jedzeniem? - Spytałam i widziałam, że się nad tym zastanawia.

- Nie. To był odruch, którego nie umiałem powstrzymać. - Powiedział i uśmiechnął się do mnie. - Czy zgodzisz się jeżeli ogłoszę cię swoją partnerką na ceremonii z okazji przesilenia letniego?

- Zgodzę się pod warunkiem, że jeszcze dzisiaj powiesz o tym swoim rodzicom.

- Zgoda. - Powiedział i znowu się nachylił. Tym razem to ja zbliżyłam nasze usta. Odskoczyłam od niego, kiedy kątem oka w drzwiach zauważyłam jego matkę. - Co się stało? - Spytał mnie, a ja pokazałam mu na drzwi. Mogłam się założyć, że moja twarz wyglądała teraz jak jeden wielki burak.

- Brithany? - Usłyszałam jej głos. - Możesz wyjść? - Spytała z lekkim rozbawieniem w głosie. Podniosłam się powoli i z powrotem usiadłam na krześle obok Daniela. Nagle zaczęłam bać się matki Daniela. Zwiesiłam głowę i patrzyłam na swoje o dziwo teraz interesujące, splecione dłonie.

- Tak?

- Wiesz, że nie musisz się mnie bać? - Spytała z lekkim uśmiechem.

- Wiem? - Bardziej spytałam niż stwierdziłam.

- Tak, a teraz powiecie mi co się tutaj dzieje?

- Gdzie jest ojciec? - Spytał Daniel upijając łyk kawy.

- Zaraz powinien zejść na śniadanie. Zajmował się Eleonorą.

- Jak zejdzie to wam powiem. - Powiedział i dalej jak gdyby nigdy nic pił swoją kawę. Czułam jak moje ciało trzęsie się ze stresu. Daniel jakby to wyczuł, bo jego dłoń dotknęła mojej, a nasze palce splotły się ze sobą pod stołem. Spojrzałam na niego, a on posłał mi delikatny uśmiech. Zjadłam kanapki przygotowane przez Daniela i kiedy odstawiałam nasze naczynia do zmywarki, do kuchni wszedł Akkarin. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Dzień dobry kochanie. - Podszedł i przywitał się z Soneą. - Witam was. - Powiedział do nas i zajął miejsce. Kiedy jego ojciec usiadł, Daniel wstał i pociągnął mnie w swoją stronę przez co zderzyłam się z jego klatką piersiową.

- Ojcze. Matko. Chciałbym wam coś powiedzieć. - Zaczął, a ja myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię.

- Mów więc. - Powiedział Akkarin i odłożył kubek z kawą na podkładkę.

- Jak dobrze wiecie za niedługo skończę dwadzieścia lat i.... - Zaciął się w połowie zdania.

- Synku. Tylko bez strasu. - Powiedziała ze śmiechem Sonea.

- Ok. Więc ostatnio rozmawiałem z ojcem i podjąłem decyzję. Wczoraj podczas mojej rozmowy z Brithany, która zresztą nie poszła po mojej myśli spytałem ją czy zostanie moją partnerką. Dzisiaj przy śniadaniu dostałem odpowiedź. - Przerwał i spojrzał na mnie z błyszczącymi oczami. Mogłam zobaczyć w nich bezgraniczne oddanie. - Zgodziła się zostać moją partnerką i postanowiłem podczas ceremonii przesilenia letniego ogłosić ją moją partnerką.

- Danielu to  wspaniale. Wreszcie zmądrzałeś. - Powiedział Akkarin i wstał aby uściskać syna, a później mnie. Spojrzałam na Soneę, która wpatrywała się we mnie.

- Czy nie przeszkadza ci to, że jestem z twoim synem? - Spytałam podchodząc do niej.

- Mi? Nie skądże. Cieszę się waszym szczęściem. - Powiedziała, wstała i mnie uściskała.

- Dobrze, a teraz mam dla ciebie informację. - Powiedział Akkarin jak już wszyscy zajęliśmy swoje miejsca.

- Jaką?

- Mam nadzieję, że pamiętasz, że dzisiaj ma do nas przyjechać z południowej watahy córka mojego starego przyjaciela. - Powiedział Akkarin, a ja spojrzałam na Daniela i zauważyłam, że się spiął.

- Olivia przyjeżdża? - Spytał oniemiały Daniel.

- Kto to jest Olivia? - Spytałam niby obojętnie, ale zagotowało się we mnie. Słyszałam jakim tonem wypowiedział jej imię. Jakby z lekką obawą, ale i tęsknotą.

^~^~^~^~^~^~^~^

Hej misie.  :*

Chciałam was od razu przeprosić za ten rozdział. Uważam, że jest beznadziejny.
Strasznie się męczyłam, żeby go napisać. 

Wczoraj dopadła mnie jeszcze grypa i nie mam siły myśleć.

Na pewno rozdział będzie poprawiony.


Chciałam spytać jak wam się podoba całościowo książka?
Dziękuję za tyle gwiazdek i miłych komentarzy.


Następny 02.04.2017. 

Buźka :3

Wiki ;3



Mój wilczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz