Daniel Pov
— Możesz mi szybko podać opakowania, co leżą na kanapie? — spytałem zdenerwowany, że wszystko robię na ostatnią chwilę.
— Daniele nie denerwuj się, zdążymy. Mamy jeszcze całe trzy dni.
— Zamówiłeś tort? — spytałem ignorując jego wypowiedź.
— Tak.
— A kwiaty? Pamiętasz te...
— Tak. Te herbaciane lilie. Wiem Danielu. Przestań się tak denerwować, bo do jutra to ty na zawał umrzesz.
— To nie jest zabawne ojcze. Jak mogłem zapomnieć o jej urodzinach. Jestem najgorszym zmiennokształtnym na tej planecie.
— Zaraz tam na planecie. Myślę, że tylko w tym kraju — powiedział mój ojciec i uśmiechnął się.
— Dzięki tato. Kiedy wraca matka z Brith? — spytałem, szczerze ciekawy, po co pojechały do południowo - wschodniej watah USA w Luizjanie.
— Powinny wrócić jakoś za cztery dni. Przyjęcie będzie w ten sam dzień, co wrócą, bo za równy tydzień odbędzie się święto księżyca.
— Tak wiem.
— A jak z Brithany?
— Dobrze. Wszystko powoli zaczęło nam się układać. Znowu śpimy w jednym łóżku i staramy się nie kłócić o głupoty tak jak to robiliśmy jeszcze niedawno.
— Wygląda na to, że oboje trochę dorośliście do tego związku. A co z prezentem na święto księżyca?
— Myślałem nad tym, ale nie wiem co chciałbym jej dać — powiedziałem. Naprawę nie miałem pojęcia co jej dać. Była dla mnie wszystkim, ale sprawa prezentu na tak wyjątkową okazję, jaką jest święto Księżyca to dla mnie punkt martwy. Nigdy nikomu nie musiałem kupować, żadnych prezentów.
Święto Księżyca było o tyle wyjątkowe, że to właśnie podczas niego osoby oficjalnie łączyły się w pary. Był to najlepszy czas na okazanie uczuć i pokazanie swojej partnerce, że zależy ci na niej najbardziej na świecie. Zawsze zastanawiałem się jak to było z moimi rodzicami. Mój ojciec nie lubił o tym opowiadać i zawsze jak próbowałem coś wyciągnąć od matki nie pozwalał jej mi mówić. Jakby to była największa tajemnica na świecie.
Rozwieszałem w domu watahy wszystkie dekoracje na zbliżające się urodziny. Została kwestia prezentu i kilku innych drobnych spraw do załatwienia. Niby mam jeszcze czas, ale wolałem zając się tym wcześniej, żeby później niczego nie zapomnieć. Lepiej dmuchać na zimne.
Brithany Pov
— Chodźmy już, bo się spóźnimy — powiedziała Sonea, a ja pospieszyłam za nią.
— Dobrze, że przyjechałyśmy tutaj teraz przed świętem księżyca. Później byłoby tutaj za dużo osób. Dlaczego tak właściwie tutaj przyjechałyśmy? — spytałam ciekawa celu naszej wizyty.
— Chcę znaleźć jakiś prezent dla Akkarina. Luna tej watahy to moja stara przyjaciółka i siostra Akkarina — powiedziała ciszej.
— Siostra? — spytałam zaskoczona taką informacją. Nie miałam pojęcia, że nasz Alfa ma siostrę.
— Tak. Nie wiedziałaś?
— Nie. Daniel nigdy mi o tym nie mówił.
— Daniel nie lubi o tym mówić. Ojciec jest dla niego autorytetem, a ta sytuacja trochę ich od siebie oddaliła. To było dawno. Elizabeth ma teraz czterdzieści pięć lat. Po raz pierwszy związała się z partnerem w wieku szesnastu. Nie była to miłość tak jak w wypadku ciebie i Daniela. To Akkarin jako młody Alfa postanowił wydać ją za jakiegoś mężczyznę, żeby zawrzeć sojusz pomiędzy watahami. Własną siostrę rozumiesz? Manson zapewniał go, że zaopiekuje się jego siostrą najlepiej jak potrafi. Przekonał tym Akkarina, a ten oddał mu siostrę i wtedy...
CZYTASZ
Mój wilczek
WerewolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...