8. Nieprzewidziane problemy

5.8K 296 69
                                    

- Brith... Brithany obudź się.

- Jesteśmy już na miejscu? - spytałam otwierając oczy i przeciągając się.

- Nie jeszcze około 4 godzin. Po prostu mi się nudziło.

- Budzisz mnie tyle wcześniej, bo ci się nudzi? Czy ty chcesz zginąć?? Mogłeś włączyć sobie radio.

- Słoneczko nie boję się ciebie. Jestem świetnie wyszkolonym instruktorem. Możemy się zmierzyć jeśli mi nie wierzysz.

- Nie mów tak do mnie. Poczekaj tylko, aż ja skończę szkolenie. Chciałabym już być na drugim roku.

- Dlaczego?

- Spotkała bym wtedy brata i syna mojego Alfy.

- Raczej ci się to nie uda.

- Dlaczego tak sądzisz?

- Żeby przeskoczyć rok musiałabyś opanować cały materiał z pierwszego roku w jakieś 6 miesięcy, co jest praktycznie nierealne. Potrzebowałabyś prywatnych zajęć dodatkowych i oczywiście trenera.

- Ty nim zostań.

- Co?

- Czy mógłbyś zostać moim trenerem?

- Widzę, że jesteś bardzo ambitna, ale to nie ma sensu.

- Co ci zaszkodzi spróbować? Jeśli się nie uda to po prostu będę miała więcej zajęć.

- A co ja będę z tego miał??

- Najlepszego rekruta na roku. - powiedziałam, uśmiechając się.

- Zgoda.

- Słucham?

- Zgodziłem się. Po pierwszym tygodniu zaczynamy zajęcia. Codziennie wieczorami będziesz miała ze mną zajęcia.

- Dlaczego wieczorami?

- Od 6 do 18 będziesz miała przeróżne zajęcia z innymi instruktorami. A od 18:20 do 22 będziesz miała je ze mną.

- Rozumiem. Calum??

- Tak?

- Możemy się gdzieś zatrzymać?

- Coś się stało?

- Muszę siku. - powiedziałam, a moja twarz zrobiła się czerwona.

- Ohh. Jasne. Najbliższy zjazd jest za 3 km.

- Ok.

Calum stanął na stacji benzynowej. Kiedy on tankował samochód, ja poszłam do toalety. Kiedy już załatwiłam swoje potrzeby fizjologia wracając do samochodu, zaczepił mnie jakiś facet. Był ode mnie dużo wyższy.

- Hej ślicznotko. Gdzie tak pędzisz? - powiedział i złapał mnie za łokieć.

- Proszę mnie puścić. - powiedziałam. Wyczułam, że to nie jest człowiek. Był wilkołakiem, a dokładnie Omegą. Ja byłam Betą, a Calum. Właśnie. Nie wiedziałam. Możliwe, że był Alfą, mógł być też bratem alfy albo po prostu Betą, chociaż jego charakter wskazywał na Alfę. Mężczyzna był także pod wpływem alkoholu.

- Gdzie się spieszysz. Dotrzymaj mi towarzystwa.

- Zostaw mnie. Ty jesteś Omegą, a ja Betą. Nie masz prawa mnie dotykać. - powiedziałam władczo.

- Co ty wygadujesz za głupoty dziewczynko. Nie jestem żadnym wilkiem.

- Tak jasne i pewnie Marcusa także nie znasz. - powiedziałam, a on zesztywniał. - Puszczaj mnie zanim stracę cierpliwość.

Mój wilczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz