...Pocałował mnie bardzo delikatnie. Odsunęłam się od niego i weszłam do domku.
Stałam oparta o drzwi i cieszyłam się jak głupi do sera. Pocałunek z nim był przyjemny. Nawet bardzo przyjemny. Nie wiedziałam czy zrobił to pod wpływem chwili, ale jednego byłam pewna. Ten pocałunek znaczył dla mnie więcej niż powinien.Poszłam zrobić wieczorną toaletę i z próbą zapomnienia tego, co miało miejsce kilka minut temu, położyłam się spać.
Obudziłam się, kiedy poczułam jakiś zapach. Otworzyłam powoli najpierw lewe oko, a potem prawe, a przede mną była uśmiechnięta twarz mojej kochanej Alison.
- Co się stało że tak się na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy? - Mówię zaspanym głosem, a przyjaciółka się szeroko uśmiecha.
- Nie nic, tylko..... Kto to był? Wczoraj wieczorem? Ty i ten chłopak? - patrzę na nią i nie mam pojęcia o co jej chodzi.
- Nikt taki. Tylko kolega z dzieciństwa. - Odpowiedziałam, a ona usiadła na łóżku, swoim wzorkiem śledzi każdy mój ruch i zaczyna mówić, jak katarynka.
- Jak ma na imię? Ile ma lat? Skąd go znasz? Jakie stanowisko zajmuję w stadzie? - Na to ostatnie pytanie, aż się rozbudziłam. Nie wiem, czy mam jej powiedzieć, że Daniel jest synem alfy. Chyba jednak powinna to wiedzieć w końcu to moja przyjaciółka.
- Ma na imię Daniel. O ile dobrze pamiętam to dwudziestego kwietnia skończy dziewiętnaście lat. Jest moim przyjacielem od bardzo dawna. Razem dorastaliśmy, a raczej ja dorastałam, a on robił za moją niańke. Jest przyszłym Alfą mojego stada i synem Akkarina. - Odpowiadam jej że spokojem, a na jej twarzy rósł coraz większy uśmiech. - Co cię tak cieszy? - pytam się jej.
- Co cię z nim łączy? - To pytanie rozbrzmiewa w mojej głowie echem. Co mam jej powiedzieć?
- Nic to tylko mój przyjaciel.
- Jakoś ten wczorajszy pocałunek nie mówił „to tylko mój przyjaciel”. - Do rozmowy wtrąciła się Suzanna.
- Dokładnie to było raczej jak „Jestem cała twoja, bierz mnie.” - powiedziała Trish rozkładając ręce i wybuchając śmiechem.
- Możecie dać sobie już spokój. On jest tylko moim starym znajomym. Nawet jak bym chciała to nic między nami nie będzie. On jest synem mojego Alfy, a ja Betą. Ten związek nie ma przyszłości.
- Nigdy nie mów nigdy. - powiedziała Alison i odsunęła się kilka centymetrów uśmiechając się przy tym.
- A znasz taki związek? Alfy i Bety?
- Nawet sama w takim jestem. - powiedziała cicho, a oczy moje i innych dziewczyn zwróciły się w jej stronę.
- Jak to? - Spytałyśmy wszystkie naraz.
- Pamiętacie jak zaraz na początku opowiadałam wam, że przed przyjazdem tutaj Lucas chciał, żebym został i nie wyjeżdżała na szkolenie. Powiedział wtedy, że mu na mnie zależy i, że nie chciałby mnie stracić. Od tego czasu wymieniliśmy dużo listów i około miesiąca temu zapytał się czy zostanę jego wybranką. Jego ojciec oczywiście był temu przeciwny, ale Lucas jest jego jedynym potomkiem i warunkiem jaki postawił, żeby zostać Alfą był samodzielny wybór sobie partnerki, niezależnie od tego jaki będzie miała status społeczny. Ty masz ten plus, że rodzice Daniela cię lubią.
- Dlaczego wybiegajamy tak bardzo w przyszłość. Ja nawet nie wiem czy on mnie lubi, a co dopiero czy chce ze mną spędzić całe życie. To nienormalne. Ja mam dopiero czternaście lat, a on dziewiętnaście.
- Może i jesteś jeszcze za młoda by o tym myśleć, ale jedno.kozemy ci powiedzieć na sto procent. - powiedział Ali, usiadła obok mnie i mnie przytuliła. - Możesz być pewna, że nie jesteś mu obojętna. Sposób w jaki na ciebie patrzy, jak się z tobą obchodzi. Działasz na niego i to widzi każda dziewczyna w tym obozie, może i ma od dziewiętnaście lat, ale jest także osobą niepewna swoich uczuć. Możliwe, że boi się wyznać ci co tak naprawdę do ciebie czuję, bo boi się odrzucenia lub tego, że cię zrazić do siebie.

CZYTASZ
Mój wilczek
Kurt AdamBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...