— Brithany proszę cię porozmawiajmy.
— Nie mamy, o czym.
— Przeciwnie. Powinniśmy porozmawiać o tym, co się stało na urwisku.— Powiedział przysuwając się do mnie tak, że jego klatka piersiowa stykała się w moimi plecami.
— A mogę najpierw w spokoju wziąć prysznic?— Spytałam odsuwając się od niego tak daleko jak było to tylko możliwe. Podszedł do mnie i położył ręce po obu stronach mojej głowy.
— Brithany ja...
— Mogę? — Ponowiłam pytanie ignorując jego wypowiedź.
— Tak.— Powiedział zrezygnowany i wyszedł z łazienki. Czułam, że był zasmucony tym, że kazałam mu wyjść. Szybko dokończyłam zmywanie z siebie płynu i owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju.
Tak jak podejrzewałam Daniel siedział na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Kiedy usłyszał, że jestem w pokoju uniósł wzrok i zlustrował mnie od góry do dołu. Ignorując fakt, że jestem obserwowana podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jeansy, sweterek w kropki i bieliznę. Zrzuciłam z siebie ręcznik i szybko ubrałam wyjęte rzeczy.
— Ja już idę. Obiecałam Alison, że się z nią zobaczę.— Powiedziałam w stronę Daniela. Ten tylko kiwnął głową na znak, że nie ma nic przeciwko. Złapałam za swój telefon i wyszłam trzaskając drzwiami. Ruszyłam prosto do domu watahy. W między czasie włączyłam swój telefon i sprawdziłam wiadomości. Odpisałam na kilka mało interesujących mnie maili, aż natrafiłam na jeden od nieznanego mi nadawcy. Weszłam w niego i zaczęłam czytać.
Od: Damon Salvatore
Do: Brithany Williams
Czas otrzymania: 40 minut temu
Temat: Pilne
Witaj Brithany. Nazywam się Damon Salvatore i śmiem prosić cię o spotkanie dziesięć dni przed pełnia. Wiem, jakie to żenujące prosić cię o to w mailu, ale nie ma innego sposobu. Jestem Betą południowo - wschodniej watahy USA. Pochodzę z Luizjany i z całej duszy pragnę się z tobą spotkać. Z moich informacji wynika, że nie jesteś z nikim związana partnerstwem i nikt na razie nie zamierza cię, o coś takiego prosić. Na wszystkie twoje pytania odpowiem przy naszym spotkaniu, które mam nadzieję odbędzie się w niedalekiej przyszłości. Proszę cię o jak najszybszą odpowiedź.
D.Salvatore
Z początku przypatrywałam się wiadomości i nie wiedziałam, co ma zrobić. Było to dla mnie zaskoczenie. Wiedziałam, że nikt prócz Dereka, Alison, rodziców Daniela i jeszcze może kilku osób nie wie, że ja i Daniel jesteśmy nieoficjalnie razem. Nie spodziewałam się takiej propozycji od żadnego zalotnika i nie wiem czy powinnam się zgodzić. Zależało mi na Danielu, ale co jeśli tylko zmarnuje ze mną życie? Nie myśląc nad tym dłużej, postanowiłam odpisać Damonowi.
Do: Damon Salvatore
Od: Brithany Williams
Temat: Odpowiedź
Witaj. Twoja propozycja jest dla mnie dość nieoczekiwana i nie jestem pewna, co powinnam ci odpowiedzieć. Prosząc o spotkanie oficjalnie podejmujesz staranie się o mnie, a ja nie chcę zrobić z ciebie frajera, więc zgodzę się na to. Zapraszam cię do Wilczego Szańca na święto księżyca. Znajdziesz mnie w domu Alfy. Nie mogę ci obiecać, że przyjmę twoje zaloty.
Brithany Williams
Wysławszy wiadomość weszłam do jadalni i zajęłam swoje stałe miejsce przy stole. Przywitałam się z Akkarinem, Soneą, Derekiem i Alison. Nigdzie nie mogłam dostrzec Daniela, co bardzo mnie zasmuciło. Wiedziałam, że chłopak jest na mnie zły, chociaż to ja powinnam być zła na niego. Sięgnęłam po świeże pieczywo i zaczęłam spożywać kolację. Kiedy byłam już najedzona wciąż nigdzie nie mogłam znaleźć Daniela, więc postanowiłam wrócić do pokoju. Już miałam wstać od stolika i podziękować za posiłek, kiedy większa część świateł w jadalni zgasła oświetlony został tylko nasz stolik i wejście do jadalni. Spojrzałam kolejno na moich towarzyszy przy stoliku. Na ich twarzach widniały głupie półuśmiechy, które można wyraźnie próbowali ukryć.
CZYTASZ
Mój wilczek
WerewolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...