#1 13.Luna

5.6K 285 50
                                    

Hej.
Pomyślałam, że skoro dość długo nie było rozdziałów zrobię maratonik z trzech części.

Następny 18:22

😘😘😘Kocham was😘😘😘

Chyba właśnie miałam zawał. Stałam tam z Aleck'iem i mój oddech zrobił się płytki. Obserwowałam zielonookiego jak rozmawia ze swoim kolegą. Nagle spojrzał na mnie. Obserwował mnie kilka minut, a później skrzywił się i zaczął ćwiczyć tak jak inni. Na początek nie wiedziałam, o co może mu chodzić. Zrozumiałam to dopiero kilka minut później jak Alec zacisnął swoją rękę na moim ramieniu. Ja i on cały czas staliśmy objęci. Wyglądaliśmy ja byśmy byli razem. Wkurzona na reakcję zielonookiego wtuliłam się w bok Aleca i warknęłam.

- Co się stało Brith? - spytał nic nie rozumiejący Alec.

- Nic. A teraz możesz mnie przytulić. Oddasz mi wielką przysługę. Przepraszam za to co zaraz zrobię.- powiedziałam.

- Ok. - powiedział i położył swoje ręce na mojej tali. Chciał mnie przyciągnąć do siebie i przytulić, ale złapałam go za rękę i wykręciłam ją do góry.

- Przepraszam. Udawaj, że bardzo cię zraniłam.

- Bo tak jest. - powiedział jednocześnie zaciskając szczękę. Poluźniłam lekko uścisk i Alec uwolnił rękę. Kiedy się odwróciłam, on rzucił się na moje plecy. Leżałam teraz przygnieciona do ziemi przez tego wielkoluda. - To powiesz mi za co to było?

- Potrzebowałam cię, żeby zrobić komuś na złość.

- Naprawdę?? Komu? - spytał przybliżając swoją twarz do mojej.

- Zielonookiemu. To ten co się spóźnił na rozgrzewkę.

- A chcesz go jeszcze bardziej wkurwić? - spytał nachylając się bardziej w moją stronę.

- Jak? - spytałam.

- Tak. - powiedział i mnie pocałował. W pocałunku nie było żadnych uczuć. Mimo wszystko oddałam pocałunek. Było to po prostu stuknięcie ust przez dwójkę ludzi. Ktoś obserwujący mógłby pomyśleć, że jesteśmy kochająca się dwójka ludzi, ale tak naprawdę nie byliśmy nikim innym jak przyjaciółmi, którzy chcą zrobić na złość jednej osobie.

- Bri! Alec! Uspokójcie się! - krzyczał trener trzeciorocznych.

- Tak jest trenerze. - odpowiedział Alec i z udawanym ociąganiem wstał ze mnie. Podał mi rękę, a ja pociągnęłam się i stanęłam na baczność w momencie, kiedy podszedł do nas trener Clarkson.

- Co to miało być? - spytał.

- Pocałunek. - odpowiedział Alec z lekką kpiną.

- Nie żartuj ze mnie Benson. - warknął mu prosto w twarz trener.

- Przepraszam. - odpowiedział chłopak.

- Tłumacz się Williams. - powiedział cicho.

- Więc, Alec chciał mnie objąć... ja przerzuciłam go przez ramię..... no i on później mnie wywalił i tak jakoś wyszło na pogodzenie. - mówiłam szybko udając zakłopotanie. Clarkson popatrzył na mnie i się roześmiał.

- Też kiedyś byłem młody, ale lepiej nie róbcie tego przy Calumie. On jest bardziej rygorystyczny niż ja.

- Tak jest. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Williams.. - Powiedział kiedy odchodziłam.

- Tak...

- Ty nie masz czasem za godzinę komisji?

Mój wilczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz