Obudziłam się czując jak po moim ciele, rozchodzi się gorąco. Przez ostatnie dwa tygodnie miewałam tak coraz częściej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem opleciona czyjąś ręką. Zastanawiałam się czy go obudzić czy nie. Jednak moja wredna natura zwyciężyła. Nachyliłam się nad głową Daniela i przygryzłam lekko płatek jego ucha. Zero reakcji. Wyswobodziłam się spod jego ręki i usiadłam okrakiem na jego plecach. Nachyliłam się mu nad uchem i krzyknęłam.
- WSTAWAJ ŚPIOCHU! - Z satysfakcją patrzyłam jak chłopak zrywa się z łóżka zrzucając mnie przy tym z pleców i patrzy na mnie zdezorientowany.
- Co ci odbiło Williams, żeby mnie tak budzić? - Spytał patrząc na mnie jak oglądam swoje paznokcie.
- A tak jakoś. Było mi gorąco i byłam sfrustrowana, a że to ty byłeś najbliżej to wyładowałam to na tobie.
- Dzięki.
- Spoko nie masz za co.
- A która jest godzina? - Spytał ziewając i przeciągając się przy tym. Wyglądał naprawdę apetycznie.
- Będzie około dziewiątej. - Powiedziałam rozciągając się na łóżku.
- Dzisiaj będzie to zbiorowe śniadanie, a raczej już się zaczęło. Mamy najwyżej dwadzieścia pięć minut. - Powiedział.
- Na co? - Spytałam, ale zanim zdążyłam podnieść głowę, Daniel już siedział na mnie okrakiem. - Co ty robisz? - Spytałam z lekkim rozbawieniem.
- A na co ci to wygląda? Mogę cię pocałować? - Spytał. Przysięgam, że gdybym nie wiedziała, że jestem w pokoju z otwartym oknem to pomyślałabym, że jestem w próżni.
- Taakk. - Zdołałam tylko wydukać. Ciało Daniela przywarło do mojego, a jego usta znalazły się na moich. Całował szybko i zachłannie, a jego ręce błądziły po moim ciele. Czułam jak moja wewnętrzna wilczyca zawyła z rozkoszy. Nagle nasze poczynania przerwało nam pukanie do drzwi. Daniel tak gwałtownie odskoczył, że spadł z łóżka na ziemię.
- Proszę. - Powiedział, kiedy ja walczyłam o oddech. Drzwi się uchyliły, a w nich pojawiła się głowa mojego brata.
- Idziecie na śniadanie? - Spytał lekko skrępowany.
- Tak tylko wezmę prysznic. - Powiedziałam i zanim którykolwiek z nich zdążył się odezwać uciekłam do łazienki i zamknęłam drzwi na zamek.
Odkręciłam wodę i w mojej tymczasowej piżamie weszłam pod strumień zimnej wody. Czułam jak moja skóra pali mnie od środka. Nie ubłagalnie zbliżał się okres parowania i większość wilczyc po skończeniu szesnastego roku była już sparowana. Zawsze przed tym każdy wilk ma wzmożony apetyt na seks. Wykąpałam się szybko i w ręczniku wyszłam z łazienki. Nie zwracając uwagi na to, że na środku pokoju stoi Daniel zrzuciłam z siebie ręcznik i zaczęłam zakładać swoją czystą koronkową bieliznę. Kątem oka widziałam, że Daniel zażenowany odwraca wzrok i staje twarzą do drzwi wejściowych. Odchrząknął głośno i zaczął mówić.
- To... my... Idziemy na śniadanie? - Spytał mnie nadal będąc odwróconym.
- Nie bierzesz prysznicu?
- Nie. Wykąpię się jak wrócę.
- Możesz się już odwrócić. Jestem w ciuchach. - Powiedziałam i podeszłam do szafki by się umalować. Poprawiłam tylko swoje rzęsy i usta. Nie byłam fanką ostrego makijażu. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. - Idziemy? - Spytałam.
- Jasne. - Odpowiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
Widziałam, że z jakiegoś powodu się uśmiecha. Wolałam nie zagłębiać się w ten temat i posłusznie pomaszerowałam do domu głównego, gdzie codziennie odbywały się wspólne posiłki. Przez całą drogę Daniel był bardzo milczący, a wszystkie wilki jakie mijaliśmy po drodze lekko się do mnie uśmiechały i oddawały pokłon. To było dość dziwne. Kiedy weszliśmy do jadalni wszystkie pary oczu skierowały się w stronę moją i Daniela. Zignorowałam to i podeszłam do stołu gdzie siedziała już Sonea, Akkarin, mała Eleonora i Derek.
CZYTASZ
Mój wilczek
WerwolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...