#3 15. Ja pierdole

5.2K 267 51
                                    

Staliśmy na środku salonu i wpatrywaliśmy się w Akkarina. Ze zdziwioną miną usiadłam na kanapie, a chwilę później to samo zrobił chłopak. Siedzieliśmy teraz obok siebie i dalej wpatrywaliśmy się w śmiejącego się Akkarina. Zielonooki odchrzakną i dopiero wtedy Alfa zwrócił na nas uwagę.

- Więc..... - powiedział chłopak.

- Więc..... - powtórzyłam.

- Czy mógłbyś wytłumaczyć nam dlaczego mielibyśmy się znać?

- Ok. Zacznijmy od początku. Przedstawcie się sobie. - Na rozkaz Akkarina odwróciłam się w stronę nieznajomego i wystawiłam rękę.

- Hej. Nazywam się Brithany. - Złapał moją dłoń i uścisnął.

- Hej. Nazywam się Daniel. - powiedział, a ja zrobiłam zdziwioną minę.

- Czy coś wam już świta? - zapytał Akkarin.

- Nie za bardzo. Chyba, że to, że ona okłamała mnie w temacie swojego imienia.

- Przestań szukać tematów do sporu Danielu. Ok to inaczej na trzy powiecie nazwę ”osady” z której pochodzicie.

- Ok. - przytaknęłam.

- Więc. Raz..... Dwa..... Trzy....

- Wilczy Szaniec. - powiedzieliśmy oboje w tym samym czasie. On patrzył się na mnie z tak wielkim zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, że nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Teraz rozumiecie.

- Tak.... Boże Dani twoja mina jest bezcenna. Akkarinie daj mi swój telefon. - poprosiłam i Alfa podał mi urządzenie. Szybko zrobiłam kilka zdjęć jego zdziwionej miny i oddałam telefon Akkarinowi. - Błagam cię tylko tego nie kasuj.

- Nie martw się. Zostawię dla potomności. - powiedział i na nowo wybuchliśmy śmiechem. Daniel dalej siedział i wpatrywał się raz w ojca, a raz we mnie.

- O co wam chodzi? - spytał i wtedy ja i Akkarin przestaliśmy się śmiać i spojrzeliśmy na niego.

- Naprawdę nie wiesz kim jestem? - spytałam.

- Nie. Mieszkasz tam gdzie ja, ale nie kojarzę cię. - powiedział, a ja poczułam jak moje serce zamiera. On naprawdę nie wiedział kim jestem.

- Jesteś skończonym dupkiem. Znamy się od piaskownicy. Nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi, a ty mnie nie pamiętasz. Zawsze bawiłeś się z Derekiem i ze mną. - wykrzyczałam mu prosto w twarz i wstałam.

- Brithany spokojnie.

- Akkarinie, ale on mnie nie pamięta. Tyle lat spędziliśmy razem, a on nawet nie pamięta tego, co powiedział mi przed wyjazdem. Wychodzę. Mogę odzyskać swoje listy? - Spytałam, ale po chwili stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. - Albo wiesz co? Zrób sobie z tymi listami, co chcesz, bo mi już na nich nie zależy. - powiedziałam i wychodząc trzasnęłam drzwiami.

Daniel P.O.V

Siedziałem na kanapie u ojca w pokoju i wpatrywałem się w ścianę.

- Brithany. Przecież to nie możliwe. Ona ma dopiero czternaście lat i już jest na szkoleniu.

- Zachowałeś się jak szczeniak. - Skwitował mój ojciec, a ja spojrzałem na niego.

- Wiem ojcze, ale naprawdę jej nie poznałem. Zmieniła się.

- Przestań mówić takie bzdury. Nie widziałeś jej tylko dwa lata, a nie całe życie. Powinieneś był ją poznać. Idź już do siebie. Od rana ja mam posiedzenie, a ty zajęcia.

- Jutro mamy wolne. Idę. Do zobaczenia ojcze.

- Do zobaczenia synu. - powiedział, a ja wyszłam z pokoju.

Szedłem ścieżką. Nie chciałem jeszcze wracać do pokoju. Musiałem pomyśleć nad tym, co się stało. Jak mogłem jej nie poznać. Mojej małej, kochanej Bri. Boże jestem skończonym frajerem.

Właśnie przechodziłem koło budynku z salami treningowymi, kiedy zobaczyłem, że na jednej z sali pali się światło. Postanowiłem tam zajrzeć.

Wchodząc po schodach usłyszałem dźwięki melodi. Z głośników leciały pierwsze nuty „Karizma - f u till i f u (ft. Cass)”. Weszłam na salę i zobaczyłem drobną, rudą dziewczynę. Stała z założonymi rękawicami bokserskimi i waliła w worek treningowy. Podeszłem bliżej i zrozumiałem, że to Brithany. Usiadłem na ławce i obserwowałem jej ruchy. Była dobra nawet bardzo. Miała świetne ruchy. Unikała zderzeń z workiem i w odpowiednich momentach uderzała na powrót.

- Brithany? - powiedziałem, a dziewczyna odwróciła się szybko w moją stronę.

- Co ty tutaj robisz? - spytała zaskoczona.

- Patrzę na ciebie. Chciałem cię przeprosić. Na początku nie dotarło do mnie to, że naprawdę tutaj jesteś. Przepraszam.

- Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny? - odgryzła się i na powrót zaczęła walić w worek. Zdjąłem koszulkę i stanąłem za workiem łapiąc go.

- Proszę cię nie gniewaj się na mnie.

- Spadaj.

- Brithany!! No Brith... Proszę cię. Nie poznałem cię. Jestem dupkiem ok.

- Cieszy mnie, że wreszcie to zrozumiałeś, a teraz mógłbyś zejść mi z oczu.

- Nieeeee. Bri naprawdę mi przykro.

- Dobra. Daj mi się skupić. Jak chcesz to możesz sobie usiąść. Pogadamy jak skończę.

- Ok. Ok. Już siadam. - powiedziałem i Uśmiechnąłem się.

Brithany P.O.V

- Ok. Ok. Już siadam. - powiedział i uśmiechnął się ukazując przy tym te swoje słodkie dołeczki.

Boksowałam w worek. Teraz już nie ze złości. Teraz tak po prostu. Wcześniej byłem na niego wściekła, teraz trochę mi przeszło.

Skończyłam trening i założyłam swoją koszulkę, bo wcześniej byłam w samym staniku sportowym. Czułam, że Daniel cały czas śledzi każdy mój ruch. Było to trochę denerwujące.

- Idziemy? - spytałam.

- Tak. Gdzie?

- Możesz mnie odprowadzić.

- Ok.

Szliśmy drogą. Rozmawiałam z nim o wszystkim i o niczym. O tym, co działo się u niego przez ostatni czas. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na chwilę.

- Bri? Ja cię naprawdę lubię i jeszcze raz przepraszam za to, że cię nie poznałem.

- Spoko. Nie gniewam się. - powiedziałam i poszłam dalej. Po chwili dołączył do mnie. Po kilku metrach złapał mnie za rękę i szliśmy tak, aż do mojego domku.

Zatrzymaliśmy się dopiero przed wejściem.

- Emm. To ten.... Do zobaczenia. - powiedział.

- Tak. Do zobaczenia.

- Poczekaj. - powiedział i pociągnął mnie w swoją stronę. Odwróciłam się i wtedy musnął lekko moje usta swoimi. Pocałował mnie bardzo delikatnie. Odsunęłam się od niego i weszłam do domku. (GIF pocałunek Bri i Daniela.)

✴✴✴✴✴
Hej miśki.

To ostatni rozdzialik z maratonu.
Mam nadzieję, że wam się podobało.

Następny rozdział przewiduje we Wtorek.

Buźka :3
Wiki ;3

Mój wilczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz