9. Pierwszy dzień

5.9K 291 48
                                    

Siedziałam w pokoju, który dzieliłam z trzema dziewczynami. Jedna nazywała się Suzanna. Była drobną brunetką z brązowymi oczami, która zarażała wszystkich świetnym humorem. Najdziwniejsze było to, że dziewczyna była bardzo opanowana. Siedziała na łóżku w krótkich spodenkach i luźnej bluzce i układała swoje ubrania.

Druga nazywała się Beatrice i miała brązowo rude włosy z brązowymi oczami. Była bardzo miła. Jej uśmiech powalał szczerością. Wydawała się skryta, ale jak tylko zaczynała mówić nic nie mogło jej uciszyć.

Alison miała włosy tak rudę, że można by je porównać z jesiennymi liśćmi. Jej oczy były prześliczne. Niebiesko zielone. Wyrażające lekką dzikość i wolność. Miała charakterek. Potrafiła wydrzeć się na trzy razy większego przeciwnika i nie myśleć o konsekwencjach. Zazwyczaj jej się upiekło.

Wszystkie miały siedemnaście lat i były na drugim roku szkolenia. A ja? Miałam ciemnobrązowe włosy i ciemne oczy. Moje kości policzkowe lekko wystawały. Miałam czternaście lat i byłam najmłodsza.

Dzisiaj były moje urodziny. Nie wiem jak, ale dziewczyny się o tym dowiedziały i teraz truły mi, że musimy to jakoś uczcić.

- No chodź Brith. Calum na pewno się zgodzi. - powiedziała Alis.

- Tak. On jest lajtowy w tych sprawach. - powiedziała Trish, a Suzanna jej przytaknęła.

- Nie wiem dziewczyny. Muszę pilnować Ringo, a z resztą nie mam się w co ubrać.

- Calum zaopiekuje się Ringo, a my ci coś pożyczymy. - Powiedziała Trish.

- On i opieka nad jelonkiem? O nie. To ja podziękuję. Ostatnio jak spytałam go o jelonka to chciał mu poderżnąć gardło.

- Spokojnie w obozie nie zrobiłby czegoś takiego.

- Dobra. Chodźmy go zapytać.

Szłyśmy przez obóz. Dziewczyny szczęśliwie podskakując z uśmiechami na ustach, a ja za nimi patrząc na nie. Były takie różne, a znały się od dzieciństwa i były najlepszymi przyjaciółkami. Stanęliśmy przed domkiem instruktorów.

- Na pewno? Może po prostu odpuśćmy. - powiedziałam i już chciałam się wycofać, ale dziewczyny były szybsze i złapały mnie za ramiona i zaczęły prowadzić do budynku.

Weszłyśmy do środka i udałyśmy się do pokoju Caluma. Zapukał taśmy dwa razy, a słysząc proszę weszłyśmy do środka.

Na łóżko bez koszulki siedział Calum, a naprzeciwko niego stał nasz instruktor od samoobrony.

- Co chciałyście dziewczyny? - spytał Calum wstając z łóżka.

- My... - zaczęła Alison.

- Chciałyśmy prosić o przepustkę na dzisiaj do klubu.

- Z jakiej racji mam wam ją przyznać?

- Brith ma dzisiaj 14 urodziny. Chciałyśmy ją zabrać na imprezę. - powiedziała Trish, oczy Caluma zwróciły się w moją stronę. Patrzyłam na niego i kiwałam lekko głową, żeby się nie zgadzał.

- Jakie warunki? - zapytał się Suzy.

- Maksimum do 24, zezwolenie na wyjście i opieka nad Ringo.

- Co? Kto to? - spytał instruktor.

- Brith musi z kimś zostawić jelonka.

- Nie ma mowy. - powiedział Calum, a ja poczułam uczucie ulgi.

- Co? Dlaczego?

- Nie zostanę z tym małym futrzakiem to po pierwsze, a po drugie nie ma ona 16 lat.

Mój wilczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz