Na umilenie Wam wszystkim tygodnia❤️
Siedziałam na drewnianej podłodze przy kominku w przestronnym salonie i wpatrywałam się w najważniejszą osobę w moim życiu. Mój wybranek krzątał się po kuchni robiąc dla nas śniadanie. Lubiłam go obserwować. Powinnam już wstać i szykować się do wyjścia, ale nie miałam na to ochoty. Wolałam poleżeć jeszcze na poduszkach i podziwiać wszystko dookoła.
— Już wstałaś kochanie — spytał, a ja uśmiechnęłam się leniwie.
— Niestety czas najwyższy, żebym się podniosła. Muszę znaleźć jakąś sukienkę odpowiednią na ślub Alison i Dereka. — Chłopak przypatrywał mi się chwilę i powiedział
— Jak dla mnie możesz zostać tak jak teraz — powiedział, skanując moje nagi ciało. Poczułam się lekko skrępowana.
— A chciałbyś, żeby tak zobaczyła mnie cała wataha? — spytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
— Nie — powiedział z ponurą miną.
— Więc muszę iść się ubrać — oznajmiłam i chciałam wstać, ale chłopak pociągnął mnie z powrotem na poduszki i wpił się swoimi ustami w moje. — Naprawdę muszę iść się ubrać. Nie chcę przegapić ślubu własnego brata.
— Przecież się nie spóźnimy. Wyjeżdżamy dzisiaj po południu, a tam powinniśmy być jutro wieczorem. Derek się nie obrazi jeżeli przyjedziemy później niż powiedzieliśmy.
— Ale Alison to co innego — wstałam z podłogi i okryłam się narzutą.
— Nie zakrywaj się. Chcę móc podziwiać widoki.
— Jeszcze byś się na mnie rzucił — kręcąc biodrami wyszłam z salonu i pobiegłam do mojego pokoju.
Otworzyłam szafę i założyłam czysty komplet bielizny. Następnie zaczęłam przesuwać wieszaki w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki na ślub Alison i Dereka. W prawdzie to dopiero za cztery dni, ale muszę coś znaleźć. Jeszcze czeka nas długa podróż. Już potwierdziłam swoją obecność, więc powinnam też znaleźć sukienkę. Po dość długich poszukiwaniach, kiedy już znalazłam odpowiednią kreację na ceremonię, zaczęłam pakować rzeczy do walizki. Spakowałam dwie pary dresów, kilka koszulek, szpilki pasujące do sukienki i oczywiście sukienkę. Zakładałam za dużą koszulkę, kiedy usłyszałam otwieranie się drzwi. Do pokoju wsunęła się głowa pokryta czarnymi loczkami.
— Takie widoki mógłbym mieć codziennie — stwierdził chłopak podchodząc i przytulając się do mnie.
— Przecież masz je codziennie — zaśmiałam się i pocałowałam go w usta. Mężczyzna odwzajemnił pocałunek i przyciągnął mnie bliżej siebie.
— Kocham cię Brithany.
— Ja ciebie też.
— Idziemy na śniadanie?
— Jestem głodna jak wilka.
— Tak? Ciekawe czemu? — zaśmiał się i trzymając się za ręce poszliśmy do kuchni. Zajęliśmy miejsce obok siebie, a ja zaczęłam pochłaniać wcześniej przygotowane kanapki. Chłopak przejechał palcami po moim świeżym znamieniu. — Podoba mi się ten tatuaż.
— Mnie też, ale cholernie boli.
— To dlatego, że jest świeży. Dopiero dwa dni temu się połączyliśmy.
— Tak wiem, ale nie podoba mi się to, że jest taki widoczny. Mógłby być mniejszy.
— Jest idealny tak jak ty. To dzięki niemu wszyscy widzą, że jesteś tylko moja.
CZYTASZ
Mój wilczek
WerewolfBrithany to zwykła czternastoletnia dziewczyna... No dobra może nie taka zwykła. Jest Wilkołakiem. Mieszka w Wilczym Szańcu razem z bratem i rodzicami. Pewnego dnia w jej życiu dochodzi do tragedii po której dziewczyna wyjeżdża. Czy Brithany pod...