IWO
-Szybko, biegnij! - krzyczał Błażej.
-Wariat -odpowiedziałem.
Zbliżała się noc, a my jak dzieci krążyliśmy wokół placu zabaw. Błażej jest w moim wieku, mieszkam z nim już od kilku lat w jednym pokoju. Mój tata wyjechał, a mnie zostawił u swoich dobrych przyjaciół, do których teraz mówię ciociu i wujku. Przyzwyczaiłem się, jest mi u nich bardzo dobrze. Niczego mi nie brakuje. Błażej chodzi do jakiegoś technikum, dlatego mało czasu możemy spędzać razem. Więc takie wybryki jak dzisiaj są naszą codziennością, bardzo dziwaczną, ale jednak magiczną.
-Nie złapiesz mnie - zawołał.
Latał pomiędzy piaskownicą, a drabinkami, chował się za zjeżdżalnią. On taki po prostu jest. Zwykły dzieciak, kocham go za to. Nie udaje, jest sobą.
Kiedy on wchodził na mały, drewniany mostek, ja ukryłem się pod nim. W odpowiedniej chwili wychyliłem się i złapałem go za nogi.
-Złapałem - powiedziałem zadowolony.
Błażej zeskoczył na dół. Pewnie był już zmęczony tą zabawą w berka.
-Co jest? - szturchnął mnie w ramię, jakby wyczuwając, że faktycznie coś mnie gryzie.
-Nic, a co ma być? - wzruszyłem ramionami. - Po prostu jutro zaczynam pracę w bibliotece.
-Do jutra zostało jeszcze dużo czasu - uspokoił mnie.
Potem po prostu staliśmy tak bezczynnie. A ja powtarzałem sobie, że przecież nie ma się czym stresować. To tylko książki... książki i Florian, ten drań, ten koszykarz z niebieskimi oczami, w których można utonąć. Poradzę sobie z nim i z książkami.
Dam radę. Dam.
~*~
Następnego dnia jak zwykle przekroczyłem próg mojego liceum. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Czułem się świetnie. Wierzyłem, że ten dzień będzie dobry, a ja nie odpalę znowu czegoś głupiego. Za dwie minuty miała być fizyka, dlatego wyciągnąłem z mojej szafki podręcznik. Nieoczekiwanie obok mnie zjawiła się Klaudia.
Och, znowu ona. Rude włosy, trochę piegów na nosie, blada twarz. Wysoka i chuda jak patyk. Nie wiem czemu tak mnie nachodziła. Może mnie lubiła. Nie przeszkadzało mi jej towarzystwo, choć czasem stawała się trochę zbyt nachalna. Na początku się jej bałem, te wielkie oczy i przerażający śmiech. Codziennie rano tak na mnie tutaj czyha. Dziwna osoba. Ale zdążyłem już do tego przywyknąć. Ktoś może powiedzieć, że się przyjaźnimy, ale wątpię czy tak jest.
-Jak tam? - przywitała się, przeciągając słowa. Powiesiła się na moim ramieniu i zerknęła przez ramię co trzymam.
Nie odpowiedziałem, bo przecież ona i tak wszystko o mnie wie. Zaczęła mówić o czymś. Pewnie o lekcjach, albo o tym nowym sklepie z butami, który niedawno się tu wybudował. Nie zwracałam na nią uwagi, bo... bo go zobaczyłem. Jak pewnym siebie krokiem idzie ze znajomymi, którzy są w niego wpatrzeni jak w obrazek.
Dasz radę. Dasz radę, Iwo - powtarzałem sobie.
Aż nagle, przez tą jedną chwilę, patrzy na mnie. I uśmiecha się.
Nie dam rady, nie dam.
Co tu tak ciepło? Uch, powietrza.
CZYTASZ
Kubek czekolady
Teen FictionDwóch różnych chłopaków. Dwie różne historie. A co ich łączy? Kubek czekolady. ©kamseok & maddie_maggy 2017