30

4.6K 405 58
                                    

FLORIAN

Iwo patrzył na mnie groźnie.

To co przed chwilą zrobił... Miałem nadzieję, że Mai nic się nie stało.

- Brawo. Znowu udało ci się mnie zranić - powiedział, patrząc się w moje oczy.

W jego tęczówkach ujrzałem niesamowity smutek i żal. Nie miałem pojęcia, co zrobiłem, że spowodowałem te uczucia.

- Jesteś zazdrosny? - zapytałem. W tym pytaniu było tyle nadziei na to, co się zaraz wydarzy. Miałem tyle wyobrażeń.

Iwo potwierdził moje słowa.

Byłem zszokowany. Przyznał się, że jest o mnie zazdrosny.

- Przecież masz chłopka - wypaliłem, ujawniając moje myśli, które wirowały w mojej głowie.

Nie mogłem się skupić na jednej rzeczy. Z jednej strony Iwo, który stał przede mną i wabił swoim wyglądem. Z drugiej jego wyznanie. Jeszcze z innej zamartwianie się o Maję. Znalazłbym jeszcze więcej, ale nagle powiedział:

- A ty masz dziewczynę.

- Ja... Ja... - Chciałem zaprzeczyć. Pewnie chodziło mu o Maję. Albo o Kirę. Ech! Nie miałem pojęcia o kogo mu chodziło. Ale... On też miał za uszami. On chodził z Klaudią i tym chłopakiem na raz! - Ty też masz!

- Co? Z nikim nie jestem. A tamten chłopak to mój brat - oznajmił, a mnie zatkało.

Brat?! Brata tak się nie traktuje. Ale... Co ja mogę wiedzieć o ich relacji?

Nie mogłem nic z siebie wydusić, więc wpatrywałem się w niego tępo.

- A ty masz kogoś - wytknął mi - i wcale nie przeszkadza ci to, że całujesz się z innymi.

Zrozumiałem wtedy, że myślał, że jestem z Kirą. W pewnym sensie było to śmieszne, gdyż to była moja kuzynka. Ale... Ale mi nie było do śmiechu.

- Nie ma... - Chciałem mu wszystko wyjaśnić, ale nie pozwolił mi. Popchnął mnie na krzesło, gdzie jeszcze przed chwilą siedziałem.

- I podoba ci się to, prawda? - zapytał, ale wiedziałem, że nie żądał odpowiedzi.

Przełknąłem ślinę. Serce biło mi już jak szalone, ale przybrało tempo trzepotu skrzydeł kolibra, kiedy zbliżył się, oparł swoje ręce na moich ramionach, po czym usiadł na moich biodrach.

- Iwo - wyszeptałem jego imię tuż przy jego ustach.

- Florian. - Chłopak zrobił to samo, a po chwili zmniejszył odległość, która nas dzieliła, do zera, a ja mogłem poczuć niesamowity smak jego ust.

Chłopak miał wplecione palce w moje włosy, a ja oplotłem go w biodrach. Trzymałem go kurczowo przy sobie, nie chcąc, by uciekł, jak zawsze. Pogłębiłem pocałunek, a nasze języki zaczęły tańczyć ze sobą szalony taniec, badając nasze podniebienia.

Gdy oderwaliśmy się od siebie, spojrzałem się na niego i uśmiechnąłem się czule. W końcu wiedziałem, co Iwo czuje do mnie. Wiedziałem, że pragnął tego tak bardzo, jak ja. Razem chcieliśmy tego, co stało się teraz.

Chyba tylko ja jako jedyny z naszej dwójki to rozumiałem.

Chciałem dotknąć jego policzka, ale zatrzymał moją dłoń i położył na mojej klatce piersiowej. Czułem jak szybko bije moje rozszalałe serce.

- Przepraszam - szepnął i szybko uciekł z biblioteki.

Zostałem sam w pustej bibliotece. Mój oddech dalej był lekko niespokojny. Puls miałem przyśpieszony. Myśli wirowały w mojej głowie. A w dodatku miałem problem w dolnej części mojego ciała.

Iwo, co ty ze mną robisz?

~*~

Postanowiłem, że w czwartek nie pójdę do szkoły. W czwartek i piątek. Nie chciałem aby mój "wspaniały" nastrój dopadł też innych. Szczególnie Kordiana, który mógł nie do końca cieszyć się z dzisiejszej kolacji. Nie wiadomo, czy ta dziewczyna przypadła mu do gustu.

Spotkałem się wieczorem z Kirą, która wyciągnęła mnie na miasto. Postanowiła "zapolować" na jakiegoś polskiego przystojniaka.

- W sumie... Tak naprawdę nie wiem, po co tutaj ze mną przyszedłeś - westchnęła po chwili. - Jesteś za przystojny i wszyscy pewnie myślą, że z tobą jestem.

- W takim razie trzeba było samej się wybrać na polowanie, a nie zabierać swojego kuzyna. - Wytknąłem jej język.

- A idź się goń - odparła i powtórzyła moją czynność.

Naprawdę zachowujemy się jak dzieci.

Szliśmy przez centrum. W około co chwila mijaliśmy jakieś kluby. Jeden szczególnie zwrócił moją uwagę. Nad drzwiami od wejścia wisiała tęczowa flaga. Pod spodem był nawet napis, który potwierdzał moje domysły, iż lokal był klubem dla gejów.

- Interesujące... - Zaczęła zastanawiać się dziewczyna, patrząc w to samo miejsce, co ja. - Zaproś tam swojego Iwo. - Szturchnęła mnie lekko, mrugając do mnie.

Może za jakiś czas, pomyślałem z nadzieją.

- O patrz! - krzyknęła. - Tam są przystojniacy - zachichotała i udała się w ich stronę.

~*~

- Opowiadaj jak było - powiedziałem do słuchawki mojego nowego telefonu, siedząc na kanapie.

- Ech... Nie ma w sumie co opowiadać - westchnął Kordian.

Chciałem z niego wydusić jakieś informacje na temat wczorajszego wieczoru. Chciałem, aby sobie kogoś zmalał.

Wydawało mi się, jakby ostatnio chodził taki smutny i przygnębiony. Nie chciałem, by taki był, a dziewczyna raczej tylko polepszy sprawę. Będzie mógł jej ofiarować tyle czułości i opieki, której ma w sobie tak dużo. Dziewczyna zdecydowanie będzie dla niego deską ratunku.

- Jak to nie ma co opowiadać? Ładna była? Interesująca? Macie wspólne tematy do rozmów? - zadawałem pytania ciurkiem, chcąc dowiedzieć się o jego nowej znajomej jak najwięcej.

- No tak... - powiedział ogólnikowo.

- Ale co tak? - Chciałem aby skonkretyzował.

Chłopak przez cały czas wymijał moje pytania odpowiadając albo ogólnikowo, albo w ogóle nie odpowiadając. On też co chwila zadawał mi pytania, oddalając mnie od tematu jego wczorajszego wyjścia z rodzicami.

Tak łatwo się nie poddam, pomyślałem. Muszę wiedzieć, czy mam go motywować w działaniu, czy może poszukać mu kogoś na własną rękę.

- Co ty na to, aby spotkać się z twoją kuzynką i pójc gdzieś? - zapytał zupełnie od czapy.

- Jeśli się tylko z nią dogadasz to nie ma problemu - oznajmiłem ze śmiechem. - A powiesz mi w końcu kim jest ta dziewczyna? - zapytałem z niecierpliwością, ale również jakby z wyrzutem, że jeszcze tego nie wiem.

- No...

- Wysłów się. - Pośpieszałem go.

- No jest fajna - powiedział, jakby od niechcenia.

- Ech! Z tobą nie da się rozmawiać - zaśmiałem się.

- Teraz jestem trochę jakby... rozkojarzony? - oznajmił z nutką niepewności.

- Siedzisz na pomoście? - zapytałem, dokładnie wiedząc, że tamto miejsce wzbudza w nim duszę myśliciela.

- Yyyy... Taaaak - westchnął.

- To ja nie będę ci już przeszkadzał. Narazie - pożegnałem się.

Czwartek, tak jak miałem w planach, spędziłem w domu. Mama nie miała za to do mnie pretensji. Chyba czuła, że potrzebuję odrobiny wytchnienia od wszystkiego. I miała rację. Potrzebowałem czasu do przemyśleń, sam na sam. W piątek miało być tak samo. Chociaż... Mógłbym gdzieś wyjść, prawda?

Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz