21

5K 439 219
                                    

IWO

Przez to, że siedziałem sam w pokoju i nadal nawet czekolada nie pomagała... inni zaczęli się martwić. Co prawda były to tylko dwie osoby,  ale miałem nadzieję,  że nie wezmą mojego zachowania na poważnie. Nie wiem czemu, ale zacząłem przeglądać jego zdjęcia z różnych stron w internecie. Uśmiechałem się na każde z nich,  Florian miał takie śliczne oczy i te usta...

-To o niego się rozchodzi? - usłyszałem i podskoczyłem na łóżku.

Spojrzałem na Błażeja, który nie wiadomo kiedy, wszedł do mojego pokoju.  Zamknąłem mój laptop, czerwieniąc się odrobinę. Przyłapał mnie na czymś takim... jak to dobrze,  że on a nie ktoś inny.

Pokręciłem głową, żeby zaprzeczyć. On zrobił poważną minę, pokazując, że mi nie wierzy.

Westchnąłem.

-Tak, ale... ale to nie jest to o czym myślisz - przyznałem.

- A co ja myślę? - zaśmiał się.

Kurcze, przecież on o niczym nie wiedział. Nie wiedział, że między nami jest coś więcej niż przyjaźń.

Bo było coś więcej, tak. Ale... ale to nie tak, jak wszyscy uważają. Sam nie wiem. Co niby nas łączy?

Błażej usiadł koło mnie, obejmując ramieniem. Kazał mi opowiedzieć o wszystkim. Podobno mu mogłem zaufać. Tak, ufałem. Ale nie wiedziałem co niby mam mówić.

- On znaczy dla mnie... coś bardziej niż przyjaciel - mruknąłem, nie do końca poprawnie tworząc to zdanie.

Błażej pokiwał głową. Oczekiwał, że powiem coś jeszcze.

- Wyznał, że mnie kocha - dodałem.

Błażej głupio się uśmiechnął. Czekałem, aż to skomentuje. Jednak to nie nastało, bo do pokoju zawitała Gosia z dwoma kubkami gorącej czekolady.

Przekręciłem głową. Przecież doskonale wiedziała, że ona mi już nie pomaga.

Wzruszyła ramionami, podchodząc bliżej i dając mi jeden kubek.

- Może tym razem zadziała na tą twoją nieokreśloną chorobę - zachichotała, biorąc łyka.

- A ja nawet wiem, co to za choroba - pochwalił się Błażej.

- Ach, tak?

Zdziwiłem się, bo skąd on mógł wiedzieć co mi dolega, skoro ja sam nie miałem pojęcia.

- Bardzo groźna. Wręcz śmiertelna! - uniósł palec do góry, jakby był jakimś doktorem specjalistą. - Ta choroba to Florian.

Zakrztusiłem się tą czekoladą, którą przed sekundą spróbowałem. Jak... jak on do tego doszedł ?

- Och... zakochany jesteś, a ja myślałam, że to coś poważnego - Gosia usiadła, odkładając kubek.

- Ale to jest poważne! - wybuchnąłem.

- Więc jednak... - powiedział pod nosem Błażej.

Czy ja... czy ja się właśnie przyznałem do tego, że mogę być zakochany? Ale przecież... nie byłem. Nie byłem, prawda?

~*~

Mój brat zabrał mnie do parku. Miał mi tym poprawić humor, czy coś w tym stylu. Ale jak się później okazało, ten wypadł zniszczył więcej, niż mógł naprawić. 

Bo kiedy tak rozmawialiśmy we dwójkę, przechadzając się między drzewami, nagle go zobaczyłem. Wszędzie bym go rozpoznał, nawet kiedy siedział tyłem do mnie. Już nie słuchałem Błażeja. Zacisnąłem tylko wargi w wąską linię. Czułem się zdradzony. Bo on całował inną. Był z inną, a przecież jeszcze wczoraj zarzekał się, że mnie kocha. Cholerny Florian, beznadziejny. 

Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz