41

3.9K 320 25
                                    

KLAUDIA

Czasem się zastanawiam, czy ja w ogóle pasuję tutaj. Ten świat w koło mnie jest jakiś taki za słodki. Pełny czekolady, aż mdli. Patrząc na mojego przyjaciela... kurczę - on cały to taka kuleczka czekoladowa. Autentycznie. Ja jestem bardziej jak ostra papryczka, a to nie współgra. A najbardziej ze sobą nie współgra papryczka i coś co jest Kordianem. Bo hej... On jest takim przystojniakiem. Wydawałoby się, że twardym jak ze stali, silnym... I tak faktycznie jest, choć wewnątrz kryje się pluszowy miś. Och, miś w srebrnej zbroi. Mój słodki obrońca. 

Na początku myślałam, że ma duże mięśnie i pusto w głowie. Ale i tak zawsze coś mnie do niego ciągnęło. No przecież nie przychodziłam na mecze koszykówki, bo lubię sport. Ani dlatego, że Iwo mnie tam zaciągał. Lubiłam patrzeć jak Kordian gra. Nikomu się nigdy nie przyznałam, ale już od dawna mi się podobał. A kiedy przyszedł do mnie na kolację... Byłam taka przejęta, mimo że udawałam niewzruszoną. Cały czas go zbywam, próbując dać mu znać, że mi wcale nie zależy. Ale ostatnio mi już to nie wychodzi. Lubię go i to za bardzo. Bardzo lubię. 

- Będziesz patrzyła jak gram? - spytał, całując mnie jeszcze raz. 

Wzruszyłam ramionami. Denerwowałam go tym, a ja lubiłam gdy Kordian się denerwuje. Robią mu się wtedy takie dwie małe zmarszczki na czole. Jak będzie stary, pewnie będą większe. 

- I tak wiem, że będziesz - uśmiechnął się i pstryknął mnie w nos. Też lubił mnie denerwować. Co za łobuz. 

Staliśmy przed jego szatnią. Już powinien się dawno przebierać, a on się upiera, że chce ze mną zostać jak najdłużej. Miał już iść. Ale wtedy coś się wydarzyło. 

Iwo i Florian. 

- Może co? - usłyszałam mojego przyjaciela. 

- Może już nie powinieneś być moim chłopakiem - odpowiedział mu drugi. 

Stałam tam w osłupieniu. Co to miało znaczyć? 

Po chwili ciszy kilka osób wyszło z szatni. Jakiś debil wyzwał Floriana. Jednak ten nawet się nie ruszył. Wciąż patrzał na Iwo. On spuścił głowę w dół, nie chcąc na niego już patrzeć. Ruszył do mnie. Przytuliłam go. Poszliśmy stamtąd jak najszybciej. Usłyszałam tylko jak ten sam koleś, który obraził Floriana teraz go popchnął. Flo nie zareagował, Kordian zrobił to za niego. 

- Co to ma być? - wrzasnął na niego. - Chcesz w mordę za to? Ja cię zaraz nauczę porządku. 

- To homoś.

- Pierdolisz! - krzyknął znowu. - Jeszcze raz zobaczę, że ktoś go zaczepia, to wyląduje w szpitalu, ostrzegam. 

Wiedziałam jak bardzo Kordian troszczy się o swojego przyjaciela, o jego pozycję w szkole również. Bronił go za wszelką cenę. Podobała mi się ta cecha u niego. Jest twardy nie tylko w pięściach, choć one też mu pomagają. Nie boi się przeciwstawić rówieśnikom i nietolerancji. Mógłby równie dobrze dla dobra samego siebie i swojej popularności, nie robić absolutnie niczego. To oczywiste, że jak teraz się wszystko wydało, Kordian także łatwo może stać się obiektem drwin. Ale ja w niego wierzę. Nie da się tak szybko. I jeszcze oboje znowu będą królami tej budy, niezależnie od tego kto jaką ma orientację. 

- Wszystko w porządku? - spytałam. 

- Nie - odpowiedział mi Iwo.

Udałam się z nim w jakieś bezpieczne miejsce. Na pewno nie do biblioteki. Tamten rozdział już chyba jest zamknięty. Nasze bezpieczne miejsce jest przy stoliku w kawiarence. Kelnerka spojrzała na nas i bez zbędnych słów podała to co zwykle. Mi kawę, a jemu... no cóż - czekoladę. Obracał kubkiem raz w jedną, a raz w drugą stronę. Dzisiaj nie mogłam być dla niego niemiła, dlatego nic nie mówiłam. 

- Wiedziałaś, że czekolada pochodzi od języka Azteków "Xocolatl", co znaczy...gorzka woda - zaśmiał się, choć nie wiem czemu. - To bez sensu, racja? 

Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Ale... o czym on teraz gada? 

- O... albo, że każda wyprawa w kosmos miała na wyposażeniu czekoladę - mówił dalej.

Przekrzywiłam głowę. Co on pieprzył? Chłopak zauważył moje nieme pytanie. 

- Kubek czekolady - wyjaśnił. 

W głowie już mi się rozjaśniło i wszystko zrozumiałam. Nie, tak naprawdę nic kurde nie rozumiałam. On się walnął w głowę, czy to ja jestem jakaś niekumata? 

Iwo westchnął. Potem wyciągnął ze swojego plecaka książkę i podał mi. Kubek czekolady - taki miała tytuł. 

- Flo dał mi ją na święta. Tam są te wszystkie ciekawostki i z tysiąc przepisów - uśmiechnął się. - A ja głupi dałem mu dom i samochód. 

Pokręciłam głową. 

- Wiesz co... wy oboje jesteście głupi. 

- Dzięki. 

-Kupić ci chorągiewki? - zapytałam. 

- Tak, one zawsze mi poprawiają humor. 

Jednak jestem dobrą przyjaciółką. 

~*~

Wreszcie wróciliśmy do szkoły. Ale tam jakby każdy chciał nas zabić wzrokiem. Nie mnie, a biednych chłopaków. Iwo stał w kącie, podczas gdy ja zrywałam debilne plakaty ze ścian z podobizną tej dwójki. Uduszę tych skur... Nie ładnie przeklinać. 

Nagle druga ręka razem ze mną ściągnęła jeden z plakatów. Kordian. Za nim stał Flo. 

Kiedyś nie popierałam tych całych tęczowych spraw. Nawet wtedy gdy przyjaźniłam się z Iwo. Ale mimo tego, nie przeszkadzało mi to kim był. A wiedziałam od zawsze. Zbyt wiele czasu z nim spędziłam i wiem, że jako jedyny nie gapił mi się w cycki jak jakiś popapraniec, gdy byłam w samym staniku. Gapił się na koszykarzy. Fakty były proste, ale jakoś wolałam o tym zbytnio nie myśleć. Aż nagle przyszedł ten moment, gdy znalazł chłopaka w którym się zakochał. I co zrobić? Nie mogę swoich poglądów przewyższać ponad naszą relację. Ostatnie pół roku nauczyło mnie więcej zrozumienia w stosunku do drugiego człowieka. I to ile zrozumiałam, pozwoliło zmienić moje poglądy. Nie warto zamykać się w bańce stereotypów. Ludzie mogą uważać, że są tolerancyjni, a prawda jest taka, że ich tolerancja kończy się w momencie, gdy ktoś ma inne przekonania niż oni. A ktoś taki jak Kordian pozwala wbić do głów tych wszystkich "normalnych", że normalność jest też w takim środkowcu jak LGBT. 

- I widzisz co się stało? - spytał się Iwo, zakładając ręce na piersi. 

Florian się wściekł. Zaczęli się kłócić. Nie mogłam na to patrzeć. Ale ja i tak wiedziałam, że oni skończą długo i szczęśliwie. Kobieca intuicja. 

Kubek czekoladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz